Powodem wtorkowego posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego w Bydgoszczy były problemy w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Łysomicach, a dokładniej dwóch japońskich firm - Sharp Manufacturing Poland i Orion Electric Poland. Poruszono kwestie zwolnień grupowych, wywiązywania się przez samorząd województwa ze zobowiązań wobec firm i likwidacji dowozów pracowników.
- Celem nadrzędnym zarządu jest robienie zysku za wszelką cenę - mówił Jacek Żurawski, _przewodniczący Regionu Toruńsko-Włocławskiego NSZZ „Solidarność_”.
- Sytuacja w firmie zależy nie tylko od tej w kraju, ale też na świecie - wyjaśniał Witalis Korecki, dyrektor generalny Sharpa. - Firmy w zeszłym roku odnosiły straty. W ciągu pięciu lat, ceny telewizorów spadły o połowę. Wpływ na to miały trzęsienie ziemi w Japonii, kurs jena, i silna konkurencja z Chin i Korei. Inne firmy też przeżywają kłopoty. Musimy się z nimi zmierzyć. Zdarza się, że poziomu zatrudnienia nie daje się utrzymać.
- Ludzie, którzy dojeżdżają z Rypina komunikacją muszą płacić miesięcznie 330 złotych, a z innych regionów - nawet 500 - wyliczała Beata Arbat, przewodnicząca NSZZ „Solidarność” przy Sharpie. - Nas na to nie stać! Dlaczego polscy pracownicy mają odpowiadać za trzęsienie ziemi w Japonii?! Dlaczego zabiera się autobusy tam, gdzie jest ich mało, a tam gdzie jest ich więcej - zostają. Dlaczego dzieli się ludzi na lepszych i gorszych, i zabiera się tym zarabiającym najmniej? To nie jest równe traktowanie. Dla niektórych 200 albo 300 złotych za dojazd do pracy, to być albo nie być.
