Ta tragedia poruszyła wielu ludzi. Do Daliowej szybko zaczęła napływać pomoc - dary i pieniądze na specjalnie utworzone konta przez Caritas i Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Jaśliskach.
Uratowała czwórkę dzieci, sama zginęła w pożarze [ZDJĘCIA]
Ks. Artur Janiec, dyrektor Caritas Archidiecezji Przemyskiej, od początku deklarował, że za te pieniądze będzie chciał odbudować dom dla Ani, Rafała, Kamila i Roksanki. Ta obietnica została spełniona. Dziś dom już stoi - w stanie developerskim.
- Rozpoczęliśmy działania w 2015 roku - relacjonuje Marek Pankiewicz, rzecznik Caritas Archidiecezji Przemyskiej. - Początkowo były to prace związane z pozyskaniem działki na budowę, gdyż w miejscu spalonego domu, ze względów prawnych, nie było możliwości zbudowania nowego domu.
Działkę kupiono przy wsparciu gminy - w innej lokalizacji, ale dogodnej pod względem potrzeb dzieci. Opracowano odpowiedni projekt, uzyskano niezbędne zezwolenia i rozpoczęto budowę.
- Obecnie dom jest zadaszony, ocieplony, otynkowany z zewnątrz i wewnątrz, wykonane są wszystkie instalacje - wylicza Marek Pankiewicz.
To ponad 150 metrów kwadratowych, ze wspólną przestrzenią na parterze, pokojami i łazienkami dla całej czwórki na drugiej kondygnacji. Wokół domu jest już kostka brukowa i ogrodzenie. Trzeba jeszcze ułożyć posadzki w łazienkach i ciągach komunikacyjnych, podłogi w pokojach, pomalować ściany i zamontować armaturę.
Kwota zebrana podczas akcji ogłoszonej przez Caritas wystarczyła na zbudowanie domu. Wcześniej znaczna cześć pieniędzy została przekazana na remont starego domu dziadków dzieci.
- Oni tuż po pożarze opiekowali się rodzeństwem i chodziło o to, by dzieci miały zapewnione właściwe warunki - mówi Agnieszka Zygarowicz, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Krośnie.
Ostatecznie jednak sąd zdecydował, że dzieci trafią do rodziny zastępczej, z okolic Krosna. Są tam do dziś.
Ks. Janiec tłumaczy, dlaczego Caritas zainwestował w dom, a nie np. przekazał pieniądze na lokaty bankowe. - Ofiarodawcy wiedzieli, że wpłacają środki na konkretny cel. Było nim stworzenie gniazda rodzinnego dla dzieci, które na starcie życia tak wiele utraciły: matkę, dom, stabilizację. Zdecydowaliśmy o budowie, bo każdemu człowiekowi towarzyszy pragnienie posiadania domu. Miejsca, gdzie można wracać z różnych stron, w różnych okresach życia. Dom zawsze daje poczucie bezpieczeństwa, gwarancji, że nie pozostanie się bezdomnym.
Potwierdza to Agnieszka Zygarowicz. - Dzieci będą miały nie tylko zabezpieczenie materialne, ale i świadomość posiadania rodzinnego gniazda - mówi.
Dom zostanie przekazany rodzeństwu aktem notarialnym. Decyzję o zamieszkaniu w domu podejmą same dzieci lub ich opiekunowie prawni.
Pieniądze, które wpłynęły na konto GOPS, Ania, Rafał, Kamil i Roksana dostaną, gdy osiągną pełnoletność. - Czekają, procentują, by dzieci miały z czym wystartować w dorosłe życie - dodaje szefowa PCPR.