Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o pedofilię przesłuchany

(my)
Robert J. logował się na stronach internetowych ze zdjęciami dzieci. Miał podobno nick (pseudonim w internecie) "Jagoda". O tym także wiedziały kobiety, które wczoraj przyszły do sądu.
Robert J. logował się na stronach internetowych ze zdjęciami dzieci. Miał podobno nick (pseudonim w internecie) "Jagoda". O tym także wiedziały kobiety, które wczoraj przyszły do sądu. fot. sxc
Matki chłopców, których trenerem był oskarżony o pedofilię Robert J. przesłuchiwano we wtorek w bydgoskim sądzie.

Roberta J. zatrzymano latem ubiegłego roku. Trener był w tym czasie na obozie piłkarskim dla chłopców, zorganizowanym przez bydgoską "Polonię". Prokuratura postawiła 36-letniemu instruktorowi zarzuty rozpowszechniania dziecięcej pornografii i popełnienie czynów nierządnych wobec syna kobiety, z którą mieszkał.

Matka chłopca jest w procesie oskarżycielem posiłkowym. Kiedy dowiedziała się o obrzydliwym procederze swojego partnera wyrzuciła go z domu i szybko zgłosiła się na policję.

W sądzie były też inne matki.

- Nie spodobał mi się od początku. Zapytałam go o jego przeszłość zawodową, bo z tego co wiem nigdzie nie zagrzewał długo miejsca. Bezczelnie odpowiedział, że "wygrał randkę w ciemno" - opowiadała jedna z kobiet.

Jak się dowiedzieliśmy, Robert J. logował się na stronach internetowych ze zdjęciami dzieci. Miał podobno nick (pseudonim w internecie) "Jagoda". O tym także wiedziały kobiety, które wczoraj przyszły do sądu.

Dziennikarze nie mogą, co zresztą jest zrozumiałe, uczestniczyć w rozprawie. Sporo jednak można było dowiedzieć się przed sądową salą.

- Dałam telefon synowi, który jechał z J. na obóz. Zadzwonił i powiedział, że przez całą dobę nie dostał jeść. A kiedy interweniowałam w tej sprawie, to później dowiedziałam się, że Robert J. namawiał inne dzieci do szykanowania mojego dziecka - opowiadała wzburzona matka.

O tym, że były trener zachowywał się infantylnie, opowiadali także byli współpracownicy Roberta J., z którymi rozmawiali reporterzy "Pomorskiej". Na obozach objawiało się to m.in. nocowaniem w tym samym pokoju, co młodzi sportowcy. Podobno trener tłumaczył, że to dobre wyjście, bo chłopcy są mali i potrzebują opieki.

To jednak nie przesądza o winie mężczyzny, choć matki twierdzą inaczej: - Być może nie wykorzystywał podopiecznych, ale wstrząsający jest już sam fakt, że je urabiał.
Kluczowe w sprawie mogą być zeznania kobiety, z którą mieszkał Robert J. oraz policjantów, którzy zatrzymali go podczas zorganizowanych działań przeciwko pedofilom. Wypowiedzą się także biegli z dziedziny badań pedofilii w internecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska