Tydzień trwał Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Kontakt" w Toruniu. Trzynasty. Dla niektórych to liczba szczęśliwa, inni unikają jej jak ognia. W przypadku toruńskiego festiwalu trzynastka (choć skrzętnie wykreślana z informatorów) przyniosła jednak szczęście. Trzynasty festiwal udowodnił, że chociaż coraz trudniej o pieniądze na kulturę, to jednak imprezy cały czas się odbywają i to na dobrym, równym poziomie. Może nie było w tym roku sensacji, spektaklu, który z całą pewnością pobiłby na głowę wszystkie pozostałe, niemniej wiele było takich, które jury z czystym sumieniem mogło uznać za bardzo dobre. A już z całą pewnością ani jednego przedstawienia toruński festiwal nie musiał się wstydzić. A było tych spektakli sporo, mianowicie - trzynaście.
Trzy najlepsze
Co za upiory? Chyba nasze wszystkie. Od bezrobocia po brak miłości. Jedno po "Kontakcie" jest pewne - współczesny teatr to nie muzeum. Na przykład "Tlen" Teatru.DOC z Moskwy. To właściwie nawet nie spektakl, a projekt teatralny oparty na oryginalnych tekstach 28-letniego Iwana Wyrypajewa, który wygłasza je na scenie. Wygłasza to chyba dobre słowo. Do pomocy ma tylko dziewczynę DJ-a i drugą, która też czasem coś mówi. Przede wszystkim o braku tlenu, który nie tyle oznacza składnik powietrza, ale to, co w ogóle pozwala nam żyć. W każdym sensie. Atmosfera spektaklu jest raczej klubowa niż teatralna, a przedstawienie żywo przypomina koncert, może nieco udramatyzowany.
I chyba właśnie to sprawiło, że jury uznało przedstawienie za najlepsze i przyznało mu Grand Prix - jako przedstawicielowi nowego nurtu, nurtu teatru dokumentacyjnego.
Autyzmem, czyli intrygującą i tajemniczą chorobą, zajęło się kolejne nagrodzone przedstawienie, "Geza-dzieciak" Teatru Csokonai z Węgier. Jury uznało, że spektakl zasługuje na drugą nagrodę i trudno dyskutować z werdyktem, choć moim zdaniem, sam dramat jest dość słaby. Owszem, porusza trudny i aktualny temat, tylko czy autor na pewno wie, co to autyzm? Śmiem wątpić. A to dlatego, że autystycznego dziecka po prostu nie da się ot tak, z marszu - na pół roku wysłać do pracy. Nie ma takiej możliwości. Dziecko autystyczne nie będzie też bywalcem knajp takim jak my... Sama inscenizacja natomiast istotnie ciekawa. Poszczególne sceny prezentowane są niejako w odsłonach, zbudowanych na kształt rozsuwanych wystaw sklepowych. A jednak coś nie gra, coś brzmi nieprawdziwie.
Natomiast bardzo ciekawy był spektakl "Top Dogs", także węgierski, tylko że w wykonaniu Teatru Józsefa Katony. Jury przyznało mu nagrodę trzecią. To rzeczywiście wyjątkowo sprawne, dobrze zrobione przedstawienie i ciekawy dramat. Co się dzieje z prezesami zwalnianymi ze stanowisk? Prezesi trafiają do miejsca będącego skrzyżowaniem urzędu pośrednictwa pracy i grupy terapeutycznej. Krótko mówiąc - bezrobocie. Kolejny współczesny upiór, który znamy aż nadto dobrze.
Tysiąc kawałków
To tyle, jeśli chodzi o czołówkę. Ale przecież były i inne spektakle, o których trudno zapomnieć. Zobaczyliśmy na przykład "Huśtawkę" Junges Theater Basel, przedstawienie, które próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy w przypadku gwałtu można winić tylko oprawców, czy także ofiary? Był mroczny spektakl "Łaknąć" Sarah Kane w inscenizacji niemieckiego reżysera Thomasa Ostermeiera, w którym postacie, umieszczone na szklanych wysokich jak postumenty pojemnikach, próbowały w czterech niezależnych monologach opowiedzieć o swoim życiu. W każdym brakowało miłości, zrozumienia, drugiego człowieka po prostu. Rosyjska "Dama z pieskiem" Teatru Młodego Widza też mówiła o miłości, ale miłości, która niestety przychodzi niespodziewanie i mocno komplikuje życie... I jeszcze wiele innych.
Z nowymi, aktualnymi treściami, szła też nowa forma. O "Tlenie" wspominaliśmy, o rozbitym na monologi "Łaknąć" też. Jednak niemal każdy dramat niósł ze sobą mało tradycyjny sposób prezentowania akcji. Nawet "Dama z pieskiem", zamiast normalnej rozmowy, proponowała opowieść epicką w trzeciej osobie, rozbitą na role. Dialogu jak na lekarstwo. Jakby właśnie niemożność normalnego, tradycyjnego mówienia miała zaświadczyć, że lustro, którym jest teatr, chce pokazać naszą twarz w tysiącach drobnych kawałków. I że poskładać je w jeden prawdziwy obraz - jak w życiu - coraz trudniej.
Oswoić upiory
Anita Chmara

Na zdjęciu spektakl, który zdobył Grand Prix festiwalu - rosyjski "Tlen" Teatru.DOC
Dobra sztuka mówi o naszych upiorach. Pokazuje je palcem, nazywa, potem oswaja. Tegoroczny "Kontakt" był o upiorach nader współczesnych. Tych, które rodzą się dziś i pewnie nieprędko przestaną nas dręczyć.