O tym, że powiat est w trudnej sytuacji finansowej, pisaliśmy przed miesiącem. Największą bolączką jest niedoszacowana oświata, a stan zadłużenia to prawie 30 mln zł. Samorząd funkcjonuje od roku w kolejnym programie naprawczym. Radny Andrzej Chatłas zasugerował, że oszczędności można by znaleźć w Powiatowym Urzędzie Pracy. Jego zdaniem należałoby ograniczyć zatrudnienie urzędników, ponieważ stopa bezrobocia w powiecie sukcesywnie się zmniejsza.
Jak poinformował Artur Żychski, dyrektor PUP w Sępólnie, obecnie w tej instytucji zatrudnionych jest 39 pracowników. - Od kilku lat stan zatrudnienia jest sukcesywnie zmniejszany. Wynika to z zapisów programu naprawczego dla powiatu, które mówią o redukcji trzech etatów w urzędzie pracy. W tym roku zredukowano kolejny.
Starosta Jarosław Tadych zaznacza, że temat urzędu pracy był już poruszany cztery lata temu. - Wtedy to była wywołana dyskusja o przynależności do struktur. Urząd pracy miałby być przeniesiony pod skrzydła urzędu wojewódzkiego, ale decyzja została cofnięta, ze względu na 5-letni okres trwałości projektów unijnych. Musielibyśmy zwrócić dużo pieniędzy. Teraz ten temat powraca i zarząd powiatu będzie musiał się zmierzyć z tym problemem. Na razie jednak nic nie wiemy – tłumaczył radnym.
Zobacz także:
Kogo potrzebuje rynek pracy
Czytaj też:
By świadomie wybrali swoją przyszłość - w marcu piąte Targi Pracy i Edukacji w Sępólnie
Starosta podkreśla jednak korzyści, które ma powiat z działalności urzędu pracy. Chodzi o dodatkowe 100 mln zł, które w ciągu 12 lat pozyskał PUP z rezerwy ministerstwa. - Oczywiście, można by nawet ograniczyć liczbę etatów do 15, ale czy 100 mln zł udałoby nam się zdobyć bez takiej liczby zatrudnienia? - pyta. - To są dla nas wymierne korzyści.
Dyrektor PUP objaśnia, że te fundusze wykorzystali lokalni przedsiębiorcy, instytucje oraz sami bezrobotni. Nie były przeznaczone na staże, prace interwencyjne czy krótkotrwałe umowy, ale na te minimum dwuletnie. - Taka jest nasza rola, by wspierać przedsiębiorczość – dodaje dyrektor PUP.
