
Niezbyt lubiane i bardzo stresujące są sytuacje, gdy ludzie wysypują z portfela czy kieszeni grosze i każą kasjerce szukać drobnych. I nie zawsze są to starsi ludzie. Kasjerka czuje presję, inni klienci są zirytowani.

"Szukaj grosika!"
- Mogę być winna grosika? - to pytanie, które irytuje większość klientów. Coraz więcej osób rozumie, że brak drobnych wynika z faktu, że coraz więcej osób wybiera płatność bezgotówkową a sprzedawca, starając się jak najszybciej obsłużyć klientów, nie ma czasu na rozmienianie pieniędzy z kasy. Zdarzają się jednak również tacy klienci, którzy najpierw irytują się, że muszą stać w długiej kolejce do kasy, a potem każą kasjerce "szukać grosika", wydłużając innym w ten sposób czas oczekiwania.

"I tak Pani na tym zarobi"
W małych sklepikach czy na targowiskach często obsługuje sam właściciel. Gdy klient zorientuje się, że rozmawia z szefem, często zaczyna negocjować rabat. Zdaniem sprzedawców najbardziej irytujące są próby uzyskania rabatu słowami: "No proszę mi spuścić cenę, przecież i tak Pani na tym zarobi".

Obniżanie współczynnika konwersji
Bramki służą nie tylko do ochrony przed kradzieżą, ale również zliczają liczbę klientów wchodzących i wychodzących ze sklepu. Na tej podstawie oblicza się później tzw. współczynnik konwersji, czyli liczbę klientów, którzy dokonali zakupu w stosunku do wszystkich, którzy odwiedzili sklep. W wielu sieciówkach pracownicy są z tego rozliczani, często także współczynnik ma wpływ na wysokość ich premii. Współczynnik konwersji gwałtownie spada, gdy dzieci wbiegają i wybiegają ze sklepu, albo gdy do sklepu wchodzą osoby, które próbują "zabić czas", bo na przykład na kogoś czekają i przyszły sobie tylko pooglądać.