12 grudnia otwierają się w reżimie sanitarnym: hotele, kina, teatry, filharmonie, opery, korty na otwarty powietrzu czy baseny. Nadal jednak restauracje, siłownie oraz inne obiekty z branży fitness będą zamknięte. Jak podkreśla Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan, „przedsiębiorcy są gotowi na stosowanie dodatkowych reżimów sanitarnych”.
Konfederacja Lewiatan liczy na to, że w następnym etapie znoszenia obostrzeń zostaną otwarte lokale gastronomiczne, a także do funkcjonowania w trybie stacjonarnym powróci branża targowo-konferencyjna. (Na czas pandemii przeniosła się ona do internetu.) Organizacja zaproponowała powołanie zespołu składającego się z przedsiębiorców i epidemiologów. Jego zadaniem ma być opracowanie wytycznych, które pozwolą powrócić do aktywności kolejnym branżom bezpośrednio lub pośrednio cierpiącym z powodu lockdownu.
Utworzenie Rady Konsultacyjnej postuluje także Business Centre Club. Miałaby ona być ciałem doradczym i partnerem na dalszych etapach luzowania obostrzeń.
– Nie da się racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego otwarte są galerie handlowe, a nie można otworzyć gastronomii czy branży fitness przy zachowaniu reżimu sanitarnego. Bardzo wielu przedsiębiorców wciąż pozostaje w sytuacji zagrażającej ich przetrwaniu – mówi cytowany w komunikacie prasowym dr Łukasz Bernatowicz, wiceprezes Business Centre Club i wiceprzewodniczący Rady Dialogu Społecznego. – Wielokrotnie apelowaliśmy do rządu o przedstawienie badań, z których wynikałoby takie, a nie inne działanie w sferze zamrażania i odmrażania gospodarki. Wciąż mamy wrażenie, że decyzje są podejmowane w sposób nieracjonalny – dodaje wiceprezes BCC.
Ekspert ma również zastrzeżenia do metod wprowadzania kolejnych regulacji. Jego zdaniem „rozporządzenia wprowadzane są w sposób wątpliwy od strony prawnej, co rodzi frustrację po stronie przedsiębiorców, a skarb państwa naraża na roszczenia z ich strony”. Jak podkreśla wiceszef BBC, nadal nie przedstawiono jasnego planu znoszenia obostrzeń, z uwzględnieniem konkretnych terminów i sposobów na odmrożenie gospodarki.
Warto podkreślić, że w barach, restauracjach, na siłowniach i w klubach fitness pracowali przeważnie ludzi młodzi. Utrzymujące się obostrzenia sprawiają, że mają oni ograniczone możliwości znalezienia pracy. Przykładowo, w grudniu ur. w Warszawie na jedną ofertę pracy przypadało 39 bezrobotnych.
- Polityka rządu na rynku pracy od początku epidemii jest niespójna, niezrozumiała i chaotyczna. Trudno pojąć, dlaczego jedne rodzaje sklepów były zamknięte, a inne nie – mówi Strefie Biznesu Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa. – Związkowa Alternatywa już w kwietniu ubiegłego roku apelowała o aktywną politykę władzy na rynku pracy. Proponowaliśmy, by rząd przekierował gospodarkę na walkę z epidemią i uruchomił potężny pakiet inwestycji publicznych, które pozwoliłyby lepiej funkcjonować szpitalom, placówkom opiekuńczym czy urzędom. Apelowaliśmy też, by wykorzystać czas epidemii do zwiększenia stabilności na rynku pracy, w tym zawierania układów zbiorowych i ograniczania umów niestandardowych. Niestety rząd poszedł w przeciwnym kierunku i dlatego obawiamy się dalszego pogorszenia sytuacji pracowników – dodaje szef ZA.
Nasuwa się pytanie, kto wróci do pracy w nowo otwartych kinach czy na stokach narciarskich? Czy będą to stali pracownicy, czy też zatrudnione tymczasowo osoby? Sytuacja osób zatrudnionych w branżach wrażliwych na decyzje rządu jest niepewna.
- Chaos i nieprzewidywalność w decyzjach władzy sprzyja pogarszaniu się warunków pracy, a firmy już teraz zwiększają skalę niestabilnego zatrudnienia. Skoro rząd co kilka tygodni zamyka lub otwiera poszczególne branże, firmy uelastyczniają warunki pracy i kwestionują podstawowe prawa pracownicze. Dzieje się tak też dlatego, że w czasie epidemii jest mniej kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, a sądy pracują bardzo wolno – uważa Piotr Szumlewicz.
Na obniżoną wydajność PIP z pewnością wpłynęło tymczasowe zawieszenie kontroli w firmach oraz rozpoczęcie pracy inspektorów w trybie zdalnym i hybrydowym. Obecnie zdalne kontrole PIP odbywają się „za pośrednictwem operatora pocztowego lub środków komunikacji elektronicznej”. Inspektorzy wykorzystują komunikację mailową i telefoniczną, spotykają się z przedsiębiorcami podczas wideokonferencji oraz wykorzystują inne systemy teleinformatyczne.
Oprócz tego inspektorzy dokonują kontroli w trybie hybrydowym, łącząc kontrole zdalne z wizytami w firmie. Te ostatnie mają jednak miejsce tylko w szczególnych okolicznościach. Jak wyjaśnia inspekcja, są „związane głównie z badaniem śmiertelnych, ciężkich i zbiorowych wypadków przy pracy oraz z bezpośrednim zagrożeniem życia i zdrowia zatrudnionych lub innych osób wykonujących pracę zarobkową”.
Taki system kontroli może ułatwiać przedsiębiorcom tuszowanie ewentualnych nieprawidłowości. Wprowadzono go 25 stycznia. „Dalsze powstrzymywanie czynności kontrolnych z powodu zagrożenia epidemicznego nie było możliwe z uwagi na oczekiwania społeczne związane z egzekwowaniem prawa. Liczne naruszenia przepisów w zakresie prawnej ochrony pracy wymagały zdecydowanej reakcji urzędu” – można przeczytać w komunikacie prasowym PIP z 2 lutego.
Podczas pierwszej fali pandemii wielu kelnerów, barmanów czy pracowników recepcji straciło pracę. Po poluzowaniu obostrzeń ich następców może spotkać podobny los. Pracodawcy mogą częściej niż zazwyczaj proponować im umowy krótkoterminowe i cywilnoprawne, które z punktu widzenia pracownika są mniej korzystną opcją. W związku z tym Związkowa Alternatywa wyraża swoje zaniepokojenie brakiem działań nakierowanych bezpośrednio na pracowników.
