62-letni ratownik został raniony ostrym narzędziem, w klatkę piersiową. Zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Sprawcą jest 57-letni mężczyzna, u którego interweniowała załoga pogotowia.
Do ataków na ratowników dochodzi też w Kujawsko-Pomorskiem. W ubiegłym roku w Chełmnie pacjent także zaatakował ratowników medycznych nożem. W lipcu 2024 roku 35-letni bydgoszczanin pobił ratownika medycznego udzielającego pomocy.
Takich przykładów agresji jest coraz więcej...
Przypominamy naszą rozmowę z Krzysztofem Wiśniewskim, kierownikiem działu usług medycznych i szkoleń Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego (WSPR) w Bydgoszczy.
- Każdego miesiąca zespoły WSPR w Bydgoszczy wyjeżdżają ponad 4 000 razy. W ciągu roku - blisko 50 000. Ostatnio, każdego roku składam osobiście do policji około 20 wniosków o ściganie sprawcy agresji, w stosunku do personelu zespołu ratownictwa medycznego. A są to uderzenia ręką lub głową, popychania, kopnięcia, ataki z użyciem niebezpiecznego narzędzia – noża czy broni pneumatycznej. Podczas jednej z takich interwencji, ratownik doznał złamania kończyny górnej, a inny - obrażeń twarzoczaszki z uszkodzeniem zęba. Czasem nic nie zapowiada niebezpieczeństwa, dopiero w trakcie wizyty pacjent staje się agresywny – słownie lub fizycznie – i niespodziewanie wyciąga nóż czy pistolet. Wtedy zaskoczeni ratownicy zmuszeni są działać sytuacyjnie czyli muszą wydostać się z mieszkania, powiadomić dyspozytora. Jeśli trzeba - to obronić się, a w sytuacji bez wyjścia wyrwać takiemu agresywnemu pacjentowi broń i wycofać się. Po prostu uciekać! W ostatnich latach, tylko w samej Bydgoszczy było kilka takich niebezpiecznych incydentów – przypomnę wspólną interwencję policji i pogotowia ratunkowego, w jednym z hipermarketów. Wówczas pacjent zabrał broń policjantowi i go postrzelił, w obecności ratownika medycznego. Chcę jeszcze zwrócić uwagę na to, że takie napastliwe zachowanie czy agresja pacjenta sprawia, że jesteśmy zmuszeni odroczyć pomoc po to, aby najpierw uporać się z tym – czasami mocno poszkodowanym – napastnikiem.
W Pana ocenie, kiedy dochodzi do tej agresji wobec ratowników medycznych?
Pyta Pani kim są agresywne osoby? To głównie pacjenci „weekendowi” i „świąteczni”, będący pod wpływem alkoholu lub środków psychoaktywnych jak narkotyki, dopalacze. Tak wynika z doświadczeń samych ratowników. Oczywiście są i inne przyczyny agresji: choroba pacjenta, ból, sytuacja, w której się znalazł jak wypadek komunikacyjny, resuscytacja lub śmierć bliskich, a czasem nawet frustracja z powodu trudnego dostępu do usług medycznych. Jeśli chodzi o choroby, to do tego grona zaliczamy m. in. osoby z schorzeniami psychicznymi u których występuje agresja, ale z powodu zaostrzenia danej choroby - jak choćby w schizofrenii. Tu jesteśmy przygotowani na taką ewentualność. Również hipoglikemia, czyli spadek poziomu glukozy może wywołać agresję – jednak dla każdego medyka, taka sytuacja jest zrozumiała.
Czy ratownicy przygotowują się w jakiś sposób, do tych niebezpiecznych zdarzeń?
Ciągle boleję nad tym, że w sytuacji agresji nie ma opracowanych dla nas, ratowników medycznych systemowych i odgórnych zasad postępowania. Nie ma tej „złotej rady” w takich przypadkach, stąd lokalne pogotowia ratunkowe wprowadzają wewnętrzne rozwiązania i sposoby radzenia sobie z agresorami - w tym szkolenia z samoobrony, z komunikowania się z pacjentem. Jednak, w sytuacji niebezpiecznej, zagrażającej zdrowiu i życiu medyka dalej podstawą jest ucieczka i oddalenie się w strefę bezpieczną, unikanie kontaktu fizycznego z agresorem oraz oczekiwanie na wsparcie policji. Nie ma lepszej rady w takich przypadkach...Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której personel ambulansu szarpie się i „bije” z pacjentem mając możliwość oddalić się w bezpieczne miejsce, aby tam oczekiwać na wsparcie funkcjonariuszy. Oczywiście, jeśli nie ma odwrotu - to ta walka jest rozwiązaniem ostatecznym, dlatego dzięki uprzejmości i pomocy KWP w Bydgoszczy i Służby Więziennej uczymy się samoobrony, stosowania przymusu bezpośredniego oraz obsługi, zabezpieczania broni i to od kilku już lat. Zespoły ratownictwa medycznego posiadają również tablety z cichym przyciskiem „POMOC”. Po jego naciśnięciu, dyspozytor medyczny dostaje informacje o danej sytuacji na swoje stanowisko i bezzwłocznie wysyła na miejsce, patrol policji. Z kolei Krakowskie Pogotowie Ratunkowe, jako pierwsze w Polsce zakupiło dla swoich ratowników medycznych kamizelki kuloodporne (balistyczne), na czas Światowych Dni Młodzieży. Coraz chętniej sięgamy też po gaz pieprzowy pamiętając o tym, że aby został on użyty zgodnie z przepisami, to musi być wykorzystany tylko i wyłącznie w chwili zagrożenia zdrowia, życia lub mienia. Czyli w momencie obrony koniecznej. I niestety w ostatnich latach, ratownicy medyczni naszej stacji musieli użyć tego gazu pieprzowego - już kilka razy.

Co dzieje się dalej, ze sprawcami tych ataków na zespoły ratownictwa medycznego?
Ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym stanowi, że „ osoba udzielająca pierwszej pomocy, kwalifikowanej pierwszej pomocy oraz podejmująca medyczne czynności ratunkowe” korzysta z takiej samej ochrony, jak funkcjonariusze publiczni. A to oznacza, że „Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3”. Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy – jak już wspomniałem - od lat monitoruje, raportuje i zgłasza do odpowiednich instytucji wnioski o ściganie sprawców agresji. Żaden, nawet najmniejszy taki incydent nie zostaje u nas bez echa. A jakie są tego efekty? Może przytoczę ostatnie wyroki sądowe w sprawach o agresję, w stosunku do naszych zespołów ratownictwa medycznego. Jest to m. in. kara zapłaty nawiązki w kwocie 8 000 zł, zadośćuczynienie wobec pokrzywdzonego ratownika medycznego w kwocie 1 000 zł, kara 4 lub 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata czy też pisemne przeproszenie pokrzywdzonego ratownika medycznego. Na końcu chciałbym zaapelować do decydentów, ustawodawców i dyrektorów stacji pogotowia ratunkowego, aby pamiętali o wsparciu psychologicznym i prawnym dla ratownika medycznego, pielęgniarki i lekarza. A do członków zespołów ratownictwa medycznego, aby pamiętali o każdorazowym zgłaszaniu takich incydentów do przełożonych i organów ścigania. Nie zostawiajmy nawet jednego takiego zdarzenia bez reakcji. Wyroki, które już zapadły, niech będą ostrzeżeniem i hamulcem dla przyszłych agresorów.
