Sytuacja zaostrzyła się w ubiegłym tygodniu, kiedy pracownicy kontraktowi nie dostali wypłat, ponieważ konto "Jurasza" niespodziewanie zajął komornik. Zadłużony na blisko 100 mln zł szpital rozpoczął negocjacje z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Kompromis był taki, że fundusz zapłaci za świadczenia wykonane w sierpniu. - Dzięki temu pracownicy dostaną wypłaty najpóźniej do połowy września - informowała Kamila Wiecińska, rzecznik prasowy bydgoskich szpitali uniwersyteckich.
Jak dowiedzieliśmy się wczoraj, kontraktowcom wypłacono już zaległe pieniądze. Niestety, wiadomo też, że NFZ nie zapłaci szpitalowi za zabiegi ponadplanowe, których łączna suma wynosi 18 mln zł. - Ministerstwo zdrowia zapewnia, że fundusz pokryje koszt nad wykonań, natomiast dyrektorzy placówek NFZ, że nie - mówi Kamila Wiecińska.
Nie chcą przekraczać limitów finansowych
A co to oznacza dla pacjentów? - Znaczne wydłużenie kolejek - odpowiada rzecznik. -Będziemy musieli ostro hamować i nie przekraczać limitów finansowych, ponieważ mogłoby to wygenerować jeszcze większe długi dla szpitala.
Jak informuje dalej, nie zmieni się sytuacja osób przyjmowanych w nagłych przypadkach. - Wiadomo jednak, że zabiegi planowe będą przekładane - tłumaczy Kamila Wiecińska.
Będą zarabiać mniej
Szpital szuka więc oszczędności na własną rękę. - Aktualnie trwają negocjacje z pracownikami kontraktowymi - wyjaśnia rzecznik "Jurasza". - Dyrekcja szpitala chce obniżyć kontrakty o 20-25 procent. Zapewne nie będą to łatwe rozmowy.
A dotyczą 216 lekarzy oraz 280 pozostałych pracowników szpitala. - Możliwe też, że jeżeli komuś wkrótce skończy się kontrakt, dyrekcja nie będzie go przedłużała. Niestety, musimy w ten sposób szukać oszczędności - kwituje Kamila Wiecińska.