Pacjenci z Dąbrowy mówią, że lekarze nie chcą im udzielać pomocy

Lecznica w Barcinie dostaje pieniądze za pacjentów z Dąbrowy, ale leczyć ich powinno Mogilno?

- W jednej przychodni lekarz mnie odesłał mówiąc, że dziecku nic nie jest. W drugiej usłyszałam, że dziecko jest chore, ale pomocy powinnam szukać gdzie indziej - skarży się pani Iza z gminy Dąbrowa.

Nasza Czytelniczka jest mamą kilkumiesięcznego niemowlaka. Kilka dni temu dziecko miało podwyższoną temperaturę.

- Pojechaliśmy do przychodni w Barcinie. Tam usłyszałam, że właściwie dziecku nic nie jest, nie dostałam żadnych recept. Temperatura jeszcze wzrosła, więc pojechałam do przychodnia do Mogilna. Tam lekarz mi powiedział, że właściwie nie powinien mnie przyjąć, bo my nie należymy do tej przychodni.

Podziały według NFZ

Mieszkańcy gminy Dąbrowa od kilku miesięcy skarżą się, że mają kłopoty z nocną i świąteczną opieką lekarską. Przypomnijmy, że Narodowy Fundusz Zdrowia podzielił województwo na obszary. W każdym obszarze są wskazane miejsca świadczenia podstawowej opieki zdrowotnej wieczorami i w dni wolne. Mimo że mieszkańcy tego nie chcieli Dąbrowa została przydzielona do ośrodka w Barcinie. To tamtejszy SPZOZ dostaje pieniądze za opiekę nad pacjentami.

Nawet osoby mieszkające bliżej Mogilna jadą po pomoc do położonego dalej Barcina. Nasi czytelnicy mówią, że słyszą sugestie od lekarzy, iż powinni zgłaszać się tam gdzie jest bliżej i niepotrzebnie jeżdżą do sąsiedniej gminy. Kiedy zaś pojawiają się w mogileńskiej przychodni lekarze mówią, że nie powinni ich przyjmować.

Przeczytaj również: Skorupka nasiąka chorobą, czyli na co chorują nasze dzieci.

- Nie powinniśmy, ale przyjmujemy wszystkich - mówi Jerzy Kriger, dyrektor Samodzielnego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Mogilnie. Jednocześnie doktor przyznaje, że do pacjentów z Dąbrowy nie są wysyłani medycy na wizyty domowe. Z kolei Dariusz Drzewiecki szef barcińskiego ZOZ-u podkreśla, że na pewno żaden chory nie został przez lekarza dyżurującego odesłany.

- Nie wierzę w to, że ktoś odesłał pacjenta. My przyjmujemy nie tylko pacjentów z Dąbrowy. Przyjeżdżają do nas na przykład mieszkańcy gminy Złotniki Kujawskie. Też ich przyjmujemy i nawet nie mówimy im, że nie powinniśmy tego robić - mówi doktor Drzewiecki.

Pacjenci z Dąbrowy powinni korzystać z podstawowej opieki w Barcinie. Jednak w przypadku zagrożenia życia wysyłana jest do nich karetka z Mogilna. Jak się dowiedzieliśmy tu z kolei dochodzi do nieporozumień między przychodniami, kto i w jakiej sytuacji powinien transportować pacjenta.

Spory o karetki

- Odbywa się to zasadzie spychologii - przyznają nieoficjalnie pracownicy służby zdrowia. Jak mówią: Barcinowi byłoby na rękę, gdyby to karetka z Mogilna jechała do pacjenta. Niechętnie wysyłają swój transport. Z kolei Mogilno nie dostaje z NFZ pieniędzy za pacjentów z gminy Dąbrowa, leczy ich więc tylko kiedy musi.

Problemu nie widzą jednak urzędnicy NFZ. Nie wyjaśniają dlaczego Dąbrowę przyłączono do Barcina. Jednocześnie rzeczniczka NFZ w Bydgoszczy, Barbara Nawrocka informuje, że pacjent pomocy powinien szukać w najbliższej przychodni. Wyjaśnia, że w opiece nocnej i świątecznej nie obowiązuje rejonizacja. I zachęca pacjentów, aby zgłaszali do NFZ przypadki, gdy lekarze nie chcą im udzielić pomocy.

Komentarz autora

W tym całym zamieszaniu zastanawia mnie jedno. Pacjent ma szukać pomocy tam gdzie ma najbliżej, bo nie ma rejonizacji. To dlaczego urzędnicy podzielili województwo na "rejony" i przekazują do Barcina pieniądze za pacjentów z Dąbrowy?