Najodważniejszym posunięciem jest chyba dawanie lekarzom procentu od ceny zabiegu, którą płaci kasa chorych. W innych szpitalach jest to nie do pomyślenia - lekarze pracują na etat. Tu wszyscy podpisali kontrakty. - Mogłem zaproponować taką formę zapłaty. Dzięki temu mam pewność, że lekarz będzie zadowolony ze swojej pracy. Od tego, jak będzie przykładał się do swoich obowiązków, będzie zależał jego dochód - tłumaczy Andrzej Lipkowski, dyrektor placówki.
Zaczęło się trzy lata temu, gdy lekarzom zaproponowano kontrakty. Płacone za godzinę, stawka uzależniona od stopnia specjalizacji. Umowy ominęły jedynie stażystów i niektóre pielęgniarki. - Boją się przejść na kontrakt, bo trzeba być non stop do dyspozycji, to układ firma z firmą. Nie naciskam - tłumaczy dyrektor.
Pacjenci szpitala miejskiego nie odczuwali zbyt mocno skutków reformy. Sława oddziału położniczego wykracza sporo poza województwo. Kobiety przyjeżdżają tu rodzić w wodzie lub w towarzystwie męża.
A póki...
...są zadowoleni pacjenci i zadowolony personel, kasa chorych płaci. - Jak namówić lekarzy do kontraktów? Proste. U nas pracują pasjonaci, którym zależy na rozwoju. Trzeba ich szanować. To niedopuszczalne, żeby tacy specjaliści pracowali za grosze. To demoralizuje. Średnia pensja w "miejskim" to 4 tys. zł.
Motywacja...
...jest najważniejsza. Lekarz w "Miejskim" wie jedno: im więcej i lepiej pracujesz, tym lepiej zarabiasz. - Szpital jest jak organizacja wojskowa. Jest chory - rozkaz: leczyć i lekarz musi to wykonać. Kontrakty to ułatwiają. Żadnych związków zawodowych, żadnych problemów z dyżurami, strajkami... _W innych szpitalach naszego regionu istnieje nawet po 16 związków zawodowych. Każdy ma inną koncepcję na funkcjonowanie szpitala, działaczy zwolnić nie można, nawet, gdy celowo dążą do rozpadu placówki. Takie prawo. W systemie kontraktowym tego nie ma.
Specjalizacja...
...i to jak najszczegółowsza. - _Nikogo na Zachodzie nie dziwi, że ktoś jest specjalistą od stóp, a inny od rąk. U nas każdy chirurg musi być omnibusem. A jak ktoś zna się na wszystkim, to nie zna się na niczym - mówi Lipkowski. - Dlatego nasi lekarze mają za zadanie udoskonalać to, na czym się najlepiej znają. Tu żartów nie ma, chodzi o zdrowie pacjenta. Socjalizacja to też aparatura - ma być najnowocześniejsza. W tej chwili szpital stara się o europejską akredytację. - A może o światową się postaramy? Polskim szpitalom brakuje tylko aparatury, bo kadrę mamy na najwyższym światowym poziomie - zapewnia dyrektor Lipkowski. - Przed nami są tylko: Szwajcarzy, Francuzi i Amerykanie. Szpital Miejski nie ma długów. Więc firmy medyczne chętnie dają im sprzęt na raty.
Prywatyzacja...
...niepotrzebna. - Jesteśmy wizytówką miasta. Zbyt dużo zawdzięczamy społecznym pieniądzom, by je teraz dać w prywatne ręce. To niedopuszczalne, że miasto na przykład funduje nam blok operacyjny, a my go potem oddajemy za złotówkę firmie, o której nie wiemy, czy poprowadzi szpital jak należy.
Ministerstwo Zdrowia zamierza stworzyć w Polsce dwie sieci szpitali: krajową i regionalną. Szpitale w tym układzie nie będą prywatyzowane, tylko wspierane przez państwo. Szpital Miejski chce być w sieci krajowej, czyli na równi na przykład ze szpitalami klinicznymi. - Mamy sprzęt, mamy fachowców, nie mamy długów, a pacjenci są zadowoleni - czy mogą być lepsze referencje?
Skąd wziąć...
...pieniądze? Z kasy chorych. Kujawsko-Pomorska Regionalna Kasa Chorych jako pierwsza w kraju opracowała i rozpowszechniła tzw. procedury. Szpitalowi nie płaci się za hospitalizację czy "osobodni" chorego na oddziale. Płaci za konkretny, wykonany zabieg, którego cenę obliczyli fachowcy. Nikomu więc nie opłaca się przetrzymywać chorego na oddziale lub tworzyć sztuczne kolejki. Pacjenci są obsługiwanie sprawnie i dokładnie, szpital zarabia więcej, im więcej wyleczonych. - Kontrakt wymusza jakość i ilość zabiegów, a także... dobry stosunek do chorego - mówi Lipkowski. - Mamy konkurencję i trzeba sobie zdać sprawę, że pacjent nie przyjdzie już do szpitala tylko dlatego, że ma do niego bliżej czy ktoś mu tam każe iść. Jest wolny wybór i wybierze lepszą placówkę, taką która ma renomę. "Miejski" w Bydgoszczy poszedł jeszcze dalej.
Płaci...
...lekarzom procent od każdego wykonanego zabiegu. - Lekarz jest zadowolony, bo ma czysty zarobek i pacjent, bo medykowi zależy na fachowości. Na przykład za wycięcie nerki załóżmy że kasa płaci 700 zł urolog dostaje z tego 100, 400 idzie na pielęgniarki, anestezjologa, leki, a 200 zostaje w szpitalu - tłumaczy dyrektor. - Nic dziwnego, że chirurdzy pracują od rana do późnej nocy. _Nie oznacza to jednak, że pracują na akord - własnymi pieniędzmi i renomą odpowiadają za każdego pacjenta.
Lekarska...
...bojówka, to podstawa. W szpitalu miejskim pacjent nie jest przypisany do oddziału i wypuszczany na konsultacje piętro wyżej lub niżej. Powstały tu zespoły opiekujące się poszczególnymi chorymi. Na przykład w zespole na ginekologii obok położnika i w razie potrzeby urologa jest też chirurg plastyczny. - Ano po to, by kobieta miała ślicznie zszytą ranę po cesarskim cięciu i mogła się na plaży pokazać. - mówi Lipkowski.
W innych szpitalach jak chirurg zacznie ciąć to i zaszyje, a czy zawsze estetycznie? Nieważne, grunt że kobieta i dziecko przeżyli. Nic dziwnego że 95 proc. przyszłych matek z Bydgoszczy i okolic rodzi właśnie w "Miejskim". - _Za to zrezygnowaliśmy z pediatrii - zaznacza Lipkowski. - Mamy taką konkurencję w postaci kliniki prof. Czerwionki-Szaflarskiej, że nie utrzymalibyśmy oddziału. Więc po co mieć coś, co nie przynosi dochodu?
Koniec ery...
...ordynatorów. Ordynator jest zazwyczaj drugi po Bogu w szpitalu. W miejskim ordynatorów nie ma. Szpital podzielono na dwie części: leczniczo-hotelową i zabiegową. Pacjentów powoli przestaje dziwić, że na jednej sali leży człowiek po wycięciu wyrostka i z zagipsowanym obojczykiem. Nie ma podziału na oddziały. Funkcję "oddziału" pełnią tylko: położnictwo i ginekologia, patologia ciąży i noworodki. Zamiast ordynatorów w szpitalu będą konsultanci, fachowcy w swojej dziedzinie.
Reforma...
...nie jest zła. Na początku, tak jak w innych szpitalach, w miejskim ruszyła machina zwolnień. Teraz, po trzech latach, szpital zatrudnia o 15 proc. więcej pracowników niż przed reformą. Każdy jest potrzebny, tyle tylko że zmieniła się struktura zatrudnienia. Zmienił się też szpital. Nowoczesna dobrze zarządzana placówka jest konkurencją dla innych lecznic w regionie. Czy inni skorzystają z doświadczeń bydgoskich?
