https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent swoje wie

Monika Musiał
Pacjenci narzekają, ale wielkiego wyboru nie mają, i nadal korzystają ze swojej osiedlowej przychodni
Pacjenci narzekają, ale wielkiego wyboru nie mają, i nadal korzystają ze swojej osiedlowej przychodni Fot. Tytus Żmijewski
Kolejki, kolejki i jeszcze raz kolejki, a do tego brak ludzkich uczuć wśród lekarzy. To skargi pacjentów przychodni "Gryf-med".

Pacjenci przychodni twierdzą, że lekarze zwyczajnie ich lekceważą, nie przejmują się chorymi i bagatelizują ich potrzeby.

Dlatego wczoraj postanowiliśmy odwiedzić "Gryf-med" na Kapuściskach i dowiedzieć się, jak jest w rzeczywistości.

- Mam bardzo chorą matkę. To starsza kobieta przykuta do łóżka. Dlatego musi korzystać z pampersów. Żebym mogła je dla niej wykupić, muszę najpierw dostać się do lekarza rodzinnego. A w rejestracji powiedziano mi, że najwcześniej lekarz przyjmie mnie za tydzień - mówi pani Joanna.

Warto pomyśleć zawczasu
Pani Joanna nie była jedyną osobą, która twierdziła, że przychodnia nie działa tak, jak powinna.

- Skończyły mi się leki, przyszedłem, aby zarejestrować się do swojego lekarza, i co? Okazało się, że muszę czekać w kolejce co najmniej tydzień - skarżył się pan Edward. - Przecież w aptece nikt nie sprzeda mi leku bez recepty.

Pacjenci, bez wątpienia mają swoje racje, swoje racje ma też dyrekcja przychodni "Gryf-med".

- Dlaczego nikt z tych pacjentów nie pomyśli wcześniej, że leki się skończą? To oczywiste, że przychodząc na ostatnią chwilę, ryzykują - przyznaje Tomasz Kubiak, dyrektor "Gryf-medu&". - Nasi lekarze pierwszego kontaktu mają pod swoją opieką około 11 tysięcy pacjentów z Kapuścisk. Może więc zdarzyć się, że kolejka będzie nieco dłuższa i na wizytę, trzeba będzie poczekać nawet tydzień.

Lekarz też człowiek
Wina zawsze leży gdzieś pośrodku, i nie dziwi wcale, że osoba, której chora matka czeka na pomoc, poczuje się w takiej sytuacji, jakby dla lekarza była jedynie złem koniecznym.

- Staramy się przyjmować pacjentów na bieżąco - zapewnia Tomasz Kubiak. - Jednak zdarzają się przypadki losowe. Lekarz to też człowiek i może w każdej chwili zachorować. Wówczas, mimo iż lekarzy rodzinnych przyjmuje u nas jedenastu, kolejka może się wydłużyć. W miesiącu na jednego lekarza przypada nawet 700 chorych. I nie ma chyba w Bydgoszczy przychodni, w której kolejki nie zdarzałyby się.

Nieubłagane limity
Dodatkowo, osiedle Kapuściska to dzielnica, w której średnia wieku mieszkańców jest, przyznajmy to, wysoka, a co za tym idzie, ima się ich znacznie więcej chorób i rozmaitych przypadłości. A wszystkich naraz przyjąć się nie da.

- Dlaczego tak się dzieje? To proste, to Narodowy Fundusz Zdrowia wyznacza nam limity, na które wpływu, niestety, nie mamy - dodaje dyr. Kubiak.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Chciałam właśnie złożyc skarge do dyrekcji na tego lekarza, a to dyrektor ha, ha. Bardzo arogancki lekarz traktujący pacjentów z wyższością. Teraz już wiem dlaczego był tak krótkii termin na wizyte do niego. Omijać szerokim łukiem.

p
przemencjusz
Jestem ciekawy w jakim kontrakcie NFZ narzuca limity na przyjęcia do lekarza rodzinnego? Do specjalisty czy stomatologa owszem, ale mówienie o limitach przyjęć do lekarz rodzinnego to delikatnie mówiąc nieznajomość podpisanego kontraktu z NFZ.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska