- Czegoś takiego nigdy nie przeżyłam - mówi Karolina Waksmańska z Opola. - Pomyślałam, że pomyliłam gabinety, bo ta wizyta przypominała raczej rozmowę z księdzem, a nie z lekarzem.
Karolina Waksmańska w listopadzie wybrała się na wizytę do specjalisty medycyny pracy, aby podbić książeczkę sanepidowską. Prywatna wizyta odbyła się w przychodni Medrem-Poliklinika w Opolu.
- Zapłaciłam z góry i w rejestracji dowiedziałam się, że jest jedna kolejka do dwóch gabinetów. Miałam wejść tam, gdzie będzie szybciej - wspomina opolanka. - Na początku pani doktor wydawała się sympatyczna. Skomplementowała nawet moje nazwisko...
Pacjentka relacjonuje, że przestało być miło, gdy przyszedł czas na konkrety.
Padło pytanie o leki, więc powiedziałam, że biorę pigułki antykoncepcyjne - opowiada pani Karolina. - Wtedy doktorka popatrzyła na mnie zza okularów z surową miną i rzuciła: „Chodzi do kościoła i dzieci zabija?”. Zamurowało mnie.
Pani Karolina miała ochotę wyjść z gabinetu i już nigdy tam nie wracać.
- Oczywiście, wiązałoby się to z tym, że musiałabym zapłacić za wizytę u innego specjalisty, dlatego zacisnęłam zęby i liczyłam w duchu, że na tym się skończy - opowiada. - Odpowiedziałam tylko, że nie chodzę do kościoła, ale też nikogo nie zabiłam. Lekarka nazwała mnie „bezbożnicą z pięknym nazwiskiem”, między pytaniami o stan zdrowia i warunki pracy rzucała cytaty z biblii, próbowała też mnie nawracać i mówiła, że będzie się za mnie modliła. Byłam zszokowana tym, jak mnie potraktowała. Napisałam skargę do przychodni w tej sprawie, bo uważam, że to było złamanie etyki.
Inna pacjentka podzieliła się z internautami opinią na temat wizyty u tej samej lekarki.
Twierdzi, że pani doktor ostrzegała ją, iż za stosowanie antykoncepcji spotka ją kara za grzechy. Miała też dodać, że dozna przykrości za to, że współżyje i będzie to karą od Boga.
Poprosiliśmy spółkę Medrem-Poliklinka o zajęcie stanowiska w sprawie wizyty opisanej przez panią Karolinę. W przesłanym piśmie czytamy:
"dla naszej przychodni medycznej najważniejszy jest pacjent, stąd podejmujemy (...) wszelkie działania, by utrzymać wysoką jakość usług, a pacjentom stworzyć przyjazną atmosferę oraz komfortowe warunki pobytu w naszej placówce”.
W oświadczeniu jest też informacja, że zatrudnieni lekarze zobowiązani są do przestrzegania standardów pracy, przyjętych w placówce. Dalej czytamy: „W standardach tych nie mieszczą się zachowania opisane w skardze Pani Karoliny Waksmańskiej”.
Poprosiliśmy lekarkę drogą mailową o komentarz do zarzutów formułowanych przez pacjentkę. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi do czasu publikacji.
Wiemy natomiast, że w pisemnym oświadczeniu przedstawionym przychodni odrzuciła ona zarzuty i zapewniła, że nie ingerowała w życie prywatne pacjentki, a jedynie informowała ją o sprawach, które miały związek ze stanem jej zdrowia.
W trakcie pracy nad tekstem kierownictwo przychodni poinformowało nas, że podjęło decyzję o zakończeniu współpracy z lekarką.
Jak pigułki antykoncepcyjne wpływają na stan psychiczny kobiet?
Źródło:
TVN
