Do zdarzenia, które mogło mieć tragiczne konsekwencje, doszło w miniony piątek w Brodnicy. W poradni "Alf", przy ul. Zamkowej, pojawił się 56-letni Kazimierz P. Skarżył się na duszności. Dyżurująca lekarz internistka pospieszyła mu z pomocą i podała... corhydron.
W wyniku zaaplikowania corhydronu mężczyzna zasłabł; przewieziono go natychmiast do szpitala w Brodnicy. Trafił do oddziału wewnętrznego. Według opinii lekarzy, w niedzielę pacjent czuł się już dobrze, jego życie nie jest zagrożone.
Na zlecenie KWP w Bydgoszczy policjanci brodniccy zabezpieczyli ampułki corhydronu (5 sztuk), a dochodzenie prowadzi KPP w Brodnicy.
- Mamy lek i dokumentację medyczną. Prawdopodobnie lekarka będzie dziś przesłuchana - powiedział "Pomorskiej" w niedzielne popołudnie nadkomisarz Jacek Krawczyk, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy. 9 listopada, po ujawnieniu, że w ampułkach z corhydronem 250 może znajdować się lek zwiotczający mięśnie, minister zdrowia nakazał wycofać wszystkie partie i serie tego specyfiku z aptek oraz lecznic. O skandalu z zamianą leku mówiła cała Polska, tylko w przychodni "Alf" nikt nic nie słyszał?