Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Mirek dostanie dom, a co się stanie z panem Romanem?

Anna Klaman
Pan Mirek z Malachina krótko po ubiegłorocznej tragedii. Minęły miesiące, we wrześniu w końcu ruszy budowa domu.
Pan Mirek z Malachina krótko po ubiegłorocznej tragedii. Minęły miesiące, we wrześniu w końcu ruszy budowa domu. Anna Klaman
Historia pana Romana ze Starych Prus to dla nas egzamin. Jak pomóc tym, którzy nie uczestniczą w codziennej gonitwie, jak my. A żyją po swojemu.

Czytaj o sprawie: Roman Gromowski ze Starych Prus izolował się od ludzi. Żył sam. Trzeba mu pomóc. Tylko jak?

To dobry moment, by sprawdzić, co się dzieje u pana Mirka z Malachina, który w listopadzie 2014 roku stracił w pożarze żonę. Mieszkali, choć według powszechnie uznawanych standardów - wegetowali - w rozwalającej się chatce. Alkohol, stos papierów i szmat, a na tym świeczka. Wystarczyło. Pan Mirek został sam. Zamieszkał w przyczepie. Była zbiórka, są materiały budowlane, ale drewnianego domku nadal nie ma. Dlaczego? Niedomówienia, choć sąsiad zadeklarował, że użyczy grunt i pomoże - uczestniczył w otwieraniu konta - to jest, jak jest. Powód? Właścicielem gruntu jest jego syn. Podobno poszło o formalności. Ale po środowej wizycie Alina Kaszkiel-Suska, dyrektorka MGOPS w Czersku, jest dobrej myśli. - Podpisaliśmy umowę - mówi. - Spotkaliśmy się wszyscy. Pan Mirek też bardzo czekał na nasz przyjazd. Teraz wszystko jest już na dobrej drodze. Uzgodniliśmy, że w tym miesiącu ruszy budowa domu, a w październiku będzie już stał.

Czytaj: W drewnianej chatce w Malachinie pod Czerskiem spłonęła 50-letnia kobieta. Mąż nie zdołał jej uratować [zdjęcia]

Mieszkaniec Malachina koniecznie chciał zostać we wsi, gdzie zna ludzi i się dobrze czuje. Miasto nie dla niego. Podobnie jest z panem Romanem ze Starych Prus. Kaszkiel-Suska uznała, że mimo choroby psychicznej 66-letni człowiek świetnie sobie radzi. Pewnie dlatego, że żyje praktycznie na łonie przyrody. Także jego nie da się wyrwać ze środowiska, w którym zapuścił korzenie. Gdy nieremontowany dom w ubiegłym tygodniu się zawalił, zamieszkał w przyczepie. Co dalej? MGOPS oficjalnie nie zorganizuje zbiórki, ale będzie wspierać mężczyznę. - To pan Roman sam może założyć konto w banku - mówi "Pomorskiej" Kaszkiel-Suska. - Nasz asystent pójdzie z nim do banku i pomoże wynegocjować konto bez opłat.

Czytaj: W pożarze domu zginęła żona pana Mirosława. On sam mieszka teraz w kontenerze

Pan Roman to oryginał, samotnik z dużym krzyżem na piersi i wielką brodą. Niewątpliwie chory psychicznie. Lekarstw nie bierze. O dom nie dbał, w końcu dach się zawalił. W okolicy mają go za dziwaka. Mówią o nim "Sportowiec". No cóż, z naszej perspektywy łatwo oceniać. Ale czy na pewno trzeba? Pan Roman, mimo wszystko, świetnie funkcjonuje - ma emeryturę, nie zapożyczył się u nikogo. Sołtysce powiedział, że sam dołoży pieniądze do kontenera, który mu się marzy. Tyle że we wsi gadają, że ma pieniądze, więc raczej skorzy są przekazywać mu dary rzeczowe, co już zresztą uczynili. Napiszemy, czy zbiórka ruszy i się uda. Kaszkiel-Suska przyznaje, że ma dylemat, jak się zachowywać w podobnych sytuacjach. Niestety, mogą się powtarzać, bo takie trudne historie można mnożyć, a domów w opłakanym stanie jest bez liku.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska