Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Wojciech z Inowrocławia nie wyobraża sobie życia bez roweru

Dominik Fijałkowski
Dominik Fijałkowski
Wojciech Świstak jest pasjonatem rowerowych wypraw
Wojciech Świstak jest pasjonatem rowerowych wypraw Dominik Fijałkowski
Z Wojciechem Świstakiem spotykamy się w inowrocławskiej redakcji "Gazety Pomorskiej". Zgodnie z umową pojawia się punktualnie o godzinie czternastej. Przyjeżdża na rowerze. Kto zna pana Wojciecha, dobrze wie, że żaden inny środek lokomocji nie może być brany pod uwagę. Bo jednoślad, to prawdziwa pasja inowrocławianina.

- Na rowerze jeżdżę od przedszkola. Mieszkałem wtedy na wsi w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Od cioci dostałem popularną "Żabkę", z której akurat wyrósł mój starszy kuzyn - rozpoczyna opowieść cyklista.

"Żabką" wjechał wprost do remizy

Pierwszy rower pana Wojtka, choć używany, był wspaniały. Miał tylko jedną wadę. Nie posiadał hamulca. Oczywiście, taki detal nie przeszkadzał przedszkolakowi we wzięciu udziału w wyścigu kolarskim, który zorganizowano w jego wsi.

- Można powiedzieć, że brak hamulca bardzo mi pomógł. "Żabka" sunęła tak, że wyścig wygrałem. Gorzej było już za linią mety. Gdy inni zaraz za nią się zatrzymali, ja nadal jechałem. Zawody zakończyłem wjazdem do remizy strażackiej. Na szczęście ktoś otworzył do niej bramę. Dzięki temu nie rozbiłem się - wspomina miłośnik jednośladów.
Potem przyszły czasy szkolne i harcerstwo. Rower nadal towarzyszył panu Wojciechowi w pierwszych turystycznych dwu-, trzydniowych wyprawach z drużyną po województwie.

W ósmej klasie szkoły podstawowej Wojciech Świstak przesiadł się z roweru turystycznego na "kolarzówkę".
- Rozpocząłem wówczas treningi w Klubie Sportowym Start Piotrków Trybunalski. Sprzeciwiał się temu mój ojciec. Był zawodowym kierowcą. Dobrze widział co się dzieje na drogach. Wsparcie miałem natomiast w mamie i starszej siostrze. To one złożyły się i kupiły mi rower "Huragan". Kolarstwo trenowałem przez kilka lat. Do momentu, gdy zostałem wcielony do wojska - przypomina karierę sportową nasz rozmówca.

Po wojsku pan Wojciech przybył do Inowrocławia, w którym mieszka do dziś. Do kolarstwa już nie powrócił, ale rowerowa pasja została.

- Rowerem jeździłem do pracy. Robiłem wycieczki po okolicy. W końcu dowiedziałem się, że w mieście działa coś takiego, jak Klub Turystyki Rowerowej "Kujawiak". Zapisałem się do niego. Wstąpiłem też do PTTK - zwierza się cyklista.
Rozpoczęły się kilkudniowe wyprawy po Polsce. Wyjazdy na krajowe zloty turystów rowerowych.

366 kilometrów na jeden raz

- Były też wyjazdy zagraniczne. W 1996 roku, razem z dwoma kolegami, Grzesiem Jędrzejewski i Pawłem Kaczmarkiem, wybraliśmy się z Inowrocławia do Wiednia. Wracaliśmy przez Węgry i Słowację. Dziennie przejeżdżaliśmy po 200 kilometrów. W planie był przyjazd pod sam dom. Niestety, nie udało się go zrealizować. W Bielsku-Białej Pawłowi pękła tylna piasta. Do Inowrocławia dotarliśmy pociągiem. Mimo to wyprawa była wspaniała. Nigdy jej nie zapomnę - relacjonuje Wojciech Świstak.

Inowrocławianin wraz ze znajomymi zwiedzał na rowerze także Czechy i Niemcy. Jak podkreśla, wypady do tych państw miały miejsce przy okazji uczestnictwa w zlotach organizowanych w przygranicznych polskich regionach.
Wojciech Świstak ma też na swym koncie "mały" rekord. Jednorazowy przejazd na trasie Inowrocław - Międzyzdroje. Pokonał wówczas 366 kilometrów. Jechał od piątej rano do drugiej w nocy.

- Po drodze spotkałem angielskich czołgistów, którzy akurat uczestniczyli w manewrach wojskowych na poligonie w Drawsku. Zbytnio sobie nie porozmawialiśmy, ale czołgi pozwolili mi obejrzeć - przypomina epizod z ponad dwudziestogodzinnego przejazdu.

Potrafił namówić żonę Marię i syna Dawida

Cyklista zaraził swoja pasja najbliższych. W rowerowych wyprawach towarzyszy mu żona Maria. Państwo Świstakowie pokonali m. in. 700-kilometrową trasę z Inowrocławia do Ustrzyk. Przejazd zajął im tylko pięć dni. Jechali też do Giżycka na ogólnopolski zlot rowerowy. Tym razem trasa miała około 300 kilometrów. Na jej pokonanie potrzeba było dwa i pół dnia. Była też wyprawa do Częstochowy i wiele, wiele innych wspólnych wypadów rowerowych, dłuższych i krótszych.

Na rowerze jeździ też syn państwa Świstaków, Dawid. Będąc jeszcze maluchem, uczestniczył w sławnych rowerowych wyścigach "Gazety Pomorskiej" na inowrocławskim Stadionie Miejskim. Później trenował kolarstwo w toruńskim "Pacyfiku", odnosząc liczne sukcesy. Niestety, kontuzja przekreśliła dalszą karierę, ale nie przygodę z rowerem.

- W trakcie studiów Dawid uczestniczył w wyprawie rowerowej do Monte Carlo. Wraz z kolegami przejechał wówczas w ciągu miesiąca cztery tysiące kilometrów - opowiada dumny tata.

Wojciech Świstak nie tylko jeździ na rowerowe wycieczki i wyprawy, ale także wiele z nich organizuje. - Razem z kolegami z klubu przygotowywaliśmy zloty kolarskie w Przyjezierzu i Chomiąży Szlacheckiej. To były naprawdę duże imprezy. Oprócz tego byliśmy inicjatorami wielu rajdów rowerowych, na przykład do Lubostronia, Ciechocinka, Gniezna, Chełmna, Myślęcinka - wylicza.

Cyklista przez wiele lat prezesował inowrocławskiemu Klubowi Turystyki Rowerowej "Kujawiak". W ubiegłym roku przekazał tę funkcję Dariuszowi Dekańskiemu.

- Czas oddać stery w ręce młodszego pokolenia. Razem z Darkiem zarząd klubu tworzą obecnie moja żona Maria i Jadwiga Posadzy, która jest także głównym fotografem "Kujawiaka", a jej wspaniałe zdjęcie z naszych wyjazdów można oglądać na Facebooku - mówi były prezes.

Sam buduje rowery, na których jeździ

Jeśli już mowa o wyprawach, to z pewnością wiele osób zastanawia się w tej chwili, na jakim rowerze jeździ pan Wojciech. - W domu stoi ich osiem. Dwa wyścigowe, trzy górale, a reszta, to jednoślady turystyczne. Większość rowerów sam składam. Wpierw szukam dobrej, markowej ramy, a potem uzbrajam ją w odpowiednie podzespoły. Tak zbudowałem "Treka" na oryginalnej amerykańskiej ramie - zdradza cyklista.

I na koniec jedno krótkie pytanie: - Czy Wojciech Świstak mógłby żyć bez dwóch kółek?

- Nie. Roweru nie zamienię na nic innego! - pada krótka odpowiedź.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska