Piknik "Czterej pancerni i pies nad Kanałem Bydgoskim"
- Cała służba liniowa nadzoru Okole była na obstawie - mówi Wacław Kowalski, wówczas 32-letni pracownik śluzy. - Musieliśmy przygotować obiekt do nagrywanej sceny. Mi powierzono efekt gwałtownego spuszczenia wody - dodaje. - Mieszkańcy chętnie przychodzili obserwować to, co dzieje się na planie. Dookoła kanału potrafiło zgromadzić się 30 tys. widzów.
"Powrócimy wierni my czterej pancerni..."
Przy kanale zrealizowano ostatni, 15 odcinek drugiej serii "Pancernych" - Sceny odbywały się zarówno na Rybim Rynku, jak i na zabytkowej śluzie - mówi Bartosz Golik, główny pomysłodawca imprezy. - W serialu gród nad Brdą to niemieckie miasteczko Ritzen, a w pamiętnym odcinku "Wysoka fala" Gustlik (Gustaw Jeleń), wysadza wrota śluzy i zalewa miasto.
Uspokajamy. W trakcie pikniku miastu nie groziła powódź. Ośmiometrowa śluza cieszyła jedynie oczy odwiedzających, a nie specjalistów od efektów specjalnych.
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Główna rekonstrukcja wojskowa miała miejsce o godz. 14 i odbyła się na suchym lądzie. Polacy bohatersko pokonali wroga - patrol niemiecki. Było dużo huków i dym, choć ręczne granaty i wystrzały z broni nie były prawdziwe. - To dobra lekcja historii dla młodzieży - mówi Tomasz Kulczyński, z grupy rekonstrukcji historycznej. - Oprócz inscenizacji dla uczestników przygotowaliśmy również wystawę sprzętu z czasów II wojny światowej. Na takich spotkaniach można zajrzeć m.in. do plecaka żołnierza - a nie był on lekki. - Unieść karabin maszynowy, czy sprawdzić stan wykrywacza metali - mówi pan Tomasz.
"...rudy i nasz pies"
W scenie brała udział załoga czołgu Rudy 102. - Tworzymy Klub Pancernych - mówi Andrzej Gładysz, vel Modrzew - Jeździmy do miejsc, w których był kręcony serial. Odkryliśmy je w 95 procentach. To dla nas duża frajda. Warto wiedzieć, że sceny w regionie były kręcone także w Świeciu i Chełmnie.
Klub miłośników serialu zrzesza prawie czterysta osób. Czynnie działa piętnastu. Najmłodszy fan ma 5 lat, a najstarszy 75 lat.
Nad Kanał Bydgoski załoga przyjechała bez Szarika. - Nie mamy jeszcze psa - mówi Piotr Rysz, vel Tomek.- Ale w niedalekiej przyszłości planujemy go mieć. I będzie to oczywiście owczarek niemiecki. Wiemy, że bez niego długo sobie nie damy rady - dodaje z uśmiechem.
"Przed nocą zdążymy tylko zwyciężymy"
W trakcie festynu można było również pojeździć pojazdem gąsienicowym z 1967 roku, który kiedyś przedzierał się przez bagna. Do dyspozycji rodziców i dzieci były również kajaki oraz inne maszyny wojskowe. Można było poznać dokładną historię Kanału Bydgoskiego oraz wziąć udział w grze miejskiej "Skarb Szarika".
- Piknik został zorganizowany po raz pierwszy, ale nie ostatni - mówi Golik - Takie historie warte są zapamiętania i przekazywania ich dalej.
Czytaj e-wydanie »