Kobieta wracała w sobotę z zakupów. - Miałam w rękach dwie siatki i do tego jeszcze kwiaty - wspomina. - Już przed wejściem do tramwaju na rondzie Jagiellonów przygotowałam sobie bilet. Kiedy chciałam go skasować okazało się, że kasownik nie działa.
Według jej relacji poszła do drugiego, który również nie przyjął biletu. Kiedy szła szukając trzeciego kasownika, zaczepił ją kontroler. - Od razu zapytał mnie o dowód, którego nie miałam, bo kilka dni wcześniej skradziono mi torebkę.
Pani Teresa chciała wytłumaczyć mężczyźnie, że właśnie chciała skasować bilet, ale nie miała takiej możliwości. - Stwierdził, że już i tak na to za późno - mówi 60-latka. - A zdążyliśmy przejechać najwyżej 100 metrów.
Jak wspomina, pozostali pasażerowie chcieli pomóc i próbowali rozmawiać z pracownikiem Renomy. Nic to jednak nie dało. - Wezwał policję i zapytał, na którym przystanku chcę wysiąść, a wcześniej powiedział, że na takich jak ja, to on się zna.
Kiedy tramwaj zatrzymał się u zbiegu Wojska Polskiego i Baczyńskiego chciała wysiąść. - Najpierw zagrodził mi drogę, a jak mu powiedziałam, że nie mam 15 lat i nie będę szła z tymi siatkami, to wysiadł ze mną, a na przystanku zaczął mnie szarpać.
Przeczytaj również: Pasażerka brutalnie potraktowana w bydgoskim tramwaju. - Ratunku! Niech mi ktoś pomoże! - wołała kobieta
Na miejsce przyjechała policja, która odwiozła ją do domu i potwierdziła jej dane. Kobieta nie zgadza się z decyzją kontrolerów i ma zamiar się odwołać. Poszukuje także osób, które widziały sytuację i mógłby pomóc. - Zamierzam złożyć skargę, ponieważ nie pozwolę się tak traktować - mówi. - Na szczęście w tramwaju był monitoring. Nie mogę uwierzyć jak w minutę z człowieka można zrobić oszusta.
Inaczej sytuację widzi Renoma. - Kasowniki działały - odpowiada Łukasz Syldatk, adwokat firmy. - Przekonali się o tym nasi pracownicy, którzy weszli kilka sekund za tą panią i skasowali bilet kontrolny.
Według Renomy, kobieta nie okazała dokumentu tożsamości. - A w takim przypadku pasażer jest zobowiązany, aby poczekać na wezwaną policję - opowiada Syldatk. - Nasi pracownicy nawet wcześniej uzgodnili dogodny dla niej przystanek.
A co z rzekomym popychaniem pasażerki? - Jeżeli dochodzi do próby ucieczki, to wówczas kontroler jest uprawniony, żeby taką osobę zatrzymać - tłumaczy.
MZK przechowuje nagrania 72 godziny. - Jeżeli ta pani wystąpi o ich zabezpieczenie, zrobimy to - obiecuje Lucjan Sieracki, kierownik Zakładu Eksploatacji MZK.
Czytaj e-wydanie »