Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panie prezydencie, proszę się opamiętać!

Wojciech Giedrys
Dlaczego Michał Zaleski wybrał się na samotną i raczej z góry przegraną walkę o większą dotację na most? By nikt mu nie zarzucił, że nic nie zrobił w tej sprawie.

www.pomorska.pl/torun

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun

Najpierw minister Cezary Grabarczyk. Potem szefowa resortu rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska. A ostatnio sam premier Donald Tusk potwierdził, że w tej chwili nie będzie dodatkowych pieniędzy na toruński most. Kto jeszcze powinien wymówić magiczną formułkę "dodatkowych funduszy nie ma", aby w końcu uświadomił to sobie prezydent Michał Zaleski? Może w tej sprawie powinien się jeszcze wypowiedzieć prezydent Lech Kaczyński lub przewodniczący europarlamentu Jerzy Buzek?

Samotna wojna o dotację

Dlaczego prezydent Zaleski wybrał się na samotną wojnę o większą dotację? Zapewne powód jest jeden: to być albo nie być dla niego.

Prezydent sam jednak sobie taki los zgotował. 327 mln zł unijnego dofinansowania, jakie miasto ma już zarezerwowane, to kwota, o jaką ubiegało się miasto. "Problemy" pojawiły się niedługo po tym, jak most został wpisany na listę projektów kluczowych programu "Infrastruktura i Środowisko". W marcu br. zaczął się odbiór dokumentacji projektowej i kosztorysu inwestorskiego. Trzy miesiące później na sesji Rady Miasta usłyszeliśmy, że przeprawa dotąd wyceniana na ok. 620 mln, pochłonie łącznie ok. 931 mln zł.

Wtedy też poznaliśmy nowy scenariusz: składamy wniosek nie o 327 mln, a o 748 mln zł. A co tam - należy się nam 85-proc. dofinansowanie od Unii Europejskiej! Jak inni tyle mają, to dlaczego Toruń nie może tyle dostać?! Takiej retoryki używał przez ostatnie miesiące Zaleski.

Prezydent apelował nawet do warszawskich decydentów na stronie magistratu (zapewne wśród ulubionych witryn ma ją minister Grabarczyk): - Proszę o to, by Ci, którzy decydują o finansach publicznych w naszym kraju, pomogli naszemu miastu tak, jak pomagają innym miastom w Polsce - pisze Zaleski. - Apeluję do decydentów, by stosowali zasadę równości wobec wszystkich, którzy wykorzystują dofinansowanie.

Czarna lista Zaleskiego

Kto więc ponosi winę za to, że szacunkowa wartość przeprawy poszła tak bardzo w górę i nikt nie ma zamiaru pompować w nią kolejnych pieniędzy? Wykaz wrogów mostu jest coraz dłuższy. Jeszcze do niedawna numerem jeden był poseł PiS, a później PO Antoni Mężydło. Widnieją już na niej posłowie Tomasz Lenz oraz Zbigniew Girzyński, którzy co chwilę dostają listy od prezydenta ze sprostowaniami do felietonów w "Teraz Toruń". Na czarnej liście znalazł się niedawno red. Marek Nienartowicz z "Nowości". Prezydent apeluje i prosi go, by wokół starań o wyższą dotację tworzyć "atmosferę pozbawioną czarnych scenariuszy, nieżyczliwości i wrogiego nastawiania decydentów do spraw Torunia i jego mieszkańców!" I podkreśla, że o dotację będzie walczyć do końca.

Tymczasem premier Donald Tusk pytany o most jednoznacznie stwierdził, że Toruń nie ma teraz szans na większe dofinansowanie i powinien teraz rozpisać przetarg, zacząć budowę i być może wówczas, gdy zabraknie pieniędzy, znajdą się dodatkowe fundusze. Szef rządu zaznaczył też, że upór prezydenta, opieszałość i stawianie sprawy na ostrzu, może się obrócić przeciwko nam. Mówiąc krótko, możemy stracić to, co mamy. Pod koniec ubiegłego tygodnia kilkukrotnie prosiłem prezydenta, aby odniósł się do słów premiera Tuska. Niestety, bez skutku. Prezydent w ubiegłym tygodniu wolał jeździć na opłatki (łącznie siedem spotkań wigilijnych), wręczać paczki dzieciakom, nagrody rzemieślnikom lub odwiedzić kolejnego 100-latka, niż odpowiadać na pytania wrednych dziennikarzy.

Kozłem ofiarnym będzie...

Najgorsze, co może zrobić w tej chwili Zaleski, to wpisać sobie na czarną listę premiera Tuska bądź zupełnie zignorować jego wypowiedzi oraz deklaracje dotyczące mostu i brnąć dalej w kolejne żądania czy szukanie wrogów. Niestety, prezydent co rusz zraża do siebie kolejnych ludzi. Sam tworzy nieprzyjazną atmosferę wokół mostu. Nie potrafi rozmawiać z radnymi, parlamentarzystami i dziennikarzami.

Mogę tylko się domyślać, dlaczego prezydent wybrał się na samotną walkę. Żeby nikt mu później nie zarzucił, że nic nie zrobił w tej sprawie. Zawsze musi mieć drugi scenariusz i kogoś, na kogo można zrzucić całą winę. Raz kozłem ofiarnym są posłowie, innym razem radni bądź dziennikarze. Prezydent Torunia lubi spychać odpowiedzialność na innych. Tak było w przypadku Motoareny, gdy postawił pod ścianą radnych. Gdyby nie dołożyli do budowy stadionu grubych milionów, zostaliby okrzyknięci grabarzami toruńskiego żużla. Takich przykładów jest więcej.

Z mostem może być podobnie: jeśli ministrowie i premier nie przyznają nam dodatkowych funduszy, zadłużą Toruń na wiele, wiele lat. Skończę więc krótkim apelem: Panie prezydencie, proszę się w końcu opamiętać!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska