Do zwrotu 100 tysięcy zł, bo wymagali zaświadczenia od proboszcza
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę toruńskiej Akademii Kultury Społecznej i Medialnej na konieczność zwrotu pieniędzy. Uczelnia nie zgadzała się z koniecznością zwrotu części unijnej dotacji (25 proc.). Dostała ją na uruchomienie nowego kierunku "informatyka medialna".
W czym problem? Podczas rekrutacji uczelnia oczekiwała od kandydatów na studia zaświadczenie od księdza proboszcza. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju już w marcu 2023 roku uznało to za dyskryminację podczas naboru i wydało decyzję o konieczności zwrotu 25 procent dotacji, czyli 100 tysięcy zł z przyznanych 400 tysięcy zł. W styczniu br. natomiast decyzję tę podtrzymał resort funduszy i polityki regionalnej.
Akademia zażaliła decyzję do sądu. Ten jednak, jak 13 grudnia podały "Nasz Dziennik" i Radio Maryja, skargę oddalił. WSA w Warszawie uznał, że doszło do naruszenia przepisów dotyczących dyskryminacji. Sprawy to kończyć nie musi, bo uczelnia ma prawo odwoływać się dalej - do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Dyskryminacja czy nie? Argumenty decydentów i Akademii z Torunia
Dofinansowania z UE toruńska uczelnia dostała na uruchomienie nowego kierunku o nazwie "informatyka medialna". Projekt realizowany był w latach 2017-2020. Oczekiwanie od kandydatów na te studia zaświadczenia od księdza proboszcza to żadne novum - wiedzą o tym nie tylko torunianie. Podobnie jak zarzut dyskryminacji przy naborze, czyniony Akademii szczególnie wtedy, gdy jest wsparcie unijne.
W przeszłości szlak w tej materii przecierał lewicowy działacz spod Torunia. Przypomnijmy, że w marcu 2017 roku stojący wówczas na czele toruńskiego SLD Marek Jopp - mimo że nie dostarczył wymaganego zaświadczenia od proboszcza - został przyjęty na studia podyplomowe na tej uczelni. Gdy stawił się na zajęciach, powiadomiono go, że z powodu braku tegoż zaświadczenia nie będzie mógł studiować. Zwrócono mu pieniądze i nie uwzględniono jego odwołań. Wytoczył uczelni proces cywilny o zadośćuczynienie i go wygrał (prawomocny wyrok z 2020 roku).
Tym razem jednak - w sprawie dyskryminacji podczas naboru na nowy kierunek "informatyka medialna" - nie zgłosiła się żadna konkretna osoba, czująca się pokrzywdzoną. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, a potem ministerstwo, po prostu wzięły pod lupę zasady naboru. Stwierdziły dyskryminację i zdecydowały o zwrocie 25 proc. dotacji.
Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu w odpowiedzi na kontrolę
Jak zareagowała uczelnia? Przedstawiciele akademii twierdzili, że kontrola przeprowadzona przez Centrum "nie stwierdziła żadnych istotnych nieprawidłowości w realizacji przedmiotowego projektu, w tym w procesie rekrutacji".
Zdaniem kontrolujących rekrutacja przebiegła prawidłowo (zgodnie z procedurami opisanymi w zatwierdzonym wniosku o dofinansowanie. (...) Uczelnię karze się za rzekomą dyskryminację, a w aktach sprawy brak jest wskazania choćby jednej osoby pokrzywdzonej!" - wskazała uczelnia w oświadczeniu.
Przedstawiciele uczelni argumentowali też między innymi, że na wspomniany kierunek przyjęto jedną osobę, która nie dostarczyła zaświadczenia od proboszcza. Wskazywali również na zapis w regulaminie naboru o możliwości indywidulanych decyzji dotyczących kandydatów.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie jednak tych wszystkich argumentów uczelni nie uwzględnił, skargę oddalił i potwierdził tym samym naruszenie przepisów dotyczących dyskryminacji. Jak podał "Nasz Dziennik", sędzia Jadwiga Smołucha w ustnym uzasadnieniu wyroku wskazała, że chodzi o jedną z podstawowych zasad UE i zgodnie z przepisami podmioty korzystające ze środków unijnych powinny jej przestrzegać.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
