Pod koniec pierwszej połowy sierpnia mieszkańcom udostępniono wyremontowany park im. Jana Kochanowskiego. Odnowiono niemal wszystko, poczynając od ścieżek, alejek, roślinności do pomnika Łuczniczki i nowego placu zabaw. Od otwarcia minął tylko miesiąc, a do naszej redakcji napłynęły kolejne skargi ze strony mieszkańców. Jedna z nich dotyczy osób, które po parku spacerują wraz ze swoimi psami.
- Nie mam nic przeciwko zwierzętom, ale niektóre psy na terenie odnowionego parku biegają luzem, bez smyczy i kagańca. Byłem świadkiem, jak jeden z czworonogów wbiegł w te nowo posadzone kwiaty i zaczął wykopywać tam dół niszcząc przy tym roślinność. Jest jeszcze jeden problem, bo zwierzęta niejednokrotnie załatwiają się w parku, a właściciele tego nie sprzątają. A jaki jest tego efekt łatwo się domyśleć - skarży się pan Wiesław, nasz Czytelnik.
- Czy w ogóle jest możliwość, żeby w parku obowiązywał zakaz wprowadzania zwierząt? Szkoda, by teren został zniszczony po tak krótkim czasie od otwarcia. A remont nie był taki tani - dodaje w rozmowie z nami mężczyzna.
Przeczytaj również: - Dźwięki z parku Kochanowskiego nie dają nam żyć - skarżą się bydgoszczanie
W odpowiedzi na nasze pytania Marta Stachowiak, rzecznik urzędu miasta wysyła nam regulamin korzystania z parku. W nim jasno można przeczytać, że w niektórych miejscach (plac zabaw i rabaty kwietne) zwierzęta nie mogą przebywać. Problem zatem w tym, że niektórzy do tych zakazów się nie dostosowują.
Jak zapewnia bydgoska straż miejska, patrole wokół parku Kochanowskiego przeprowadzane są codziennie. Szczególnie popołudniami i wieczorami. - Do tej pory nie otrzymaliśmy żadnego zgłoszenia od mieszkańców w takiej sprawie - zapewnia Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy municypalnych.
Przypomnijmy, że już wcześniej do naszej redakcji napływały skargi w sprawie parku Kochanowskiego. Dotyczyły jednak placu zabaw, a konkretnie jego muzycznej części. Mieszkańców okolicznych kamienic bardzo irytuje głośny dźwięk zamontowanych tam bębnów i dzwonków. Szczególnie podczas ciszy nocnej.
- Instrumenty są w użyciu praktycznie bez przerwy. Kilka razy wzywaliśmy już policję. Niestety, często jest tak, że kiedy funkcjonariusze przyjadą na miejsce, to po "grajkach" nie ma już śladu - skarżyła się kilkanaście dni temu nasza Czytelniczka.
Arkadiusz Bereszyński potwierdza, że ten problem jest strażnikom doskonale znany. - Od momentu otwarcia parku mieliśmy już dwanaście zgłoszeń w tej sprawie. Poza tym jeden z mieszkańców raz zgłosił nam, że z jednego z drzew niebezpiecznie zwisa konar. Został już usunięty przez strażaków - mówi rzecznik.
Rewitalizacja parku trwała niemal cały rok. Teren obecnie nawiązuje do dzielnicy muzycznej miasta (niedaleko mieści się Filharmonia Pomorska oraz Akademia Muzyczna). Poza wspomnianymi instrumentami w jednej z części ułożono ścieżki w kształcie fortepianowych klawiszy. Remont kosztował 4,8 mln zł.