Tylko kataklizm może mu odebrać udział w najważniejszej sportowej imprezie na świecie.
- Byłem ostatnio na spotkaniu bloku wytrzymałościowego PZLA i zostałem poinformowany, że Paweł jest w kadrze olimpijskiej - mówi "Pomorskiej" Grzegorz Stefanko, trener Ochala. - Została jeszcze tylko formalność, gdyż Paweł musi podpisać zobowiązanie, że wszelkie pieniądze, przekazane przez związek, spożytkuje wyłącznie na przygotowania do igrzysk, a nie na przykład na mityngi komercyjne.
Zniknęło pół minuty
O kontrowersjach wokół Ochala "Pomorska" informowała niedawno. Bydgoszczanin wygrał w świetnym stylu, podczas trudnych warunków atmosferycznych "Mityng warszawski" z czasem 2:12.20. Wówczas był to najlepszy czas w tym sezonie w Polsce, a teraz znajduje się na drugim miejscu za Arkadiuszem Sową (Oleśniczanka), który w Berlinie uzyskał 2:12.00. Choć w grudniu ubiegłego roku zarząd PZLA zatwierdził minimum kwalifikacyjne na MŚ w Osace i na igrzyska olimpijskie w maratonie na 2:12.30 nagle gruchnęła wiadomość, że krajowe minimum wynosi właśnie 2:12.00, chyba że na mistrzostwach Polski w Dębnie uzyska się minimum 2:15.00. (tymczasem minimum IAAF wynosi 2:18.00!). Ochal na MP nie startował. Choć w Warszawie uzyskał wynik na światowym poziomie, do niedawna nie był jeszcze pewien, czy PZLA to zauważy. Na szczęście, wszystko zmierza w dobrym kierunku, czego dowodem jest nominacja do kadry A, która oficjalnie zostanie zatwierdzona 18 października na posiedzeniu zarządu PZLA. A to oznacza przede wszystkim sfinansowanie całkowitych przygotowań zawodnika do igrzysk. Nie trzeba tłumaczyć, że teraz Ochal może rezygnować z dobrze płatnych, komercyjnych biegów i skoncentrować się tylko na olimpijskich przygotowaniach.
Trzech z Polski
Do Pekinu może pojechać maksimum trzech maratończyków z Polski. Kryteria są następujące: mistrz Polski z przyszłego roku z Dębna (13 kwietnia), pod warunkiem, że przebiegnie dystans w minimum 2:15.00 oraz dwóch najlepszych z krajowego rankingu (Sowa musi potwierdzić jeszcze swoją dyspozycję wynikiem minimum 2:18.00) .- Istnieje jeszcze teoretyczna szansa, że Paweł nie znajdzie się w tej trójce. Nie zamierzamy bowiem startować w mistrzostwach Polski. Załóżmy, że ktoś uzyska tam minimum, a dwóch następnych pobiegnie jeszcze szybciej niż Paweł - przyznaje Stefanko.
- Ale jak widać po ostatnich startach, Paweł jest coraz szybszy. Gdyby startował w Berlinie, gdzie były idealne warunki, jestem pewien, że pobiegłby poniżej 2:11.00. Z drugiej strony, gdyby teraz nagle miał zacząć biegać gorzej, to po co jechać na igrzyska? Nas wycieczka nie interesuje.
W lutym do Tokio
W najbliższy weekend w Poznaniu Ochal poprowadzi bieg swoim kolegom, potem może jeszcze wystartuje na 20 i 15 km. Zregeneruje siły w sanatorium i od razu rozpocznie przygotowania do roku olimpijskiego. - Jeśli pogoda dopisze i będzie łagodna zima, to zostaniemy w kraju. Na pewno wystartujemy 17 lutego w Tokio. Potem marzec i kwiecień trochę luźniejsze, a w maju start w mistrzostwach Polski na 10 kilometrów. Im bliżej igrzysk, będziemy chcieli jak najlepiej poznawać tamtejszy klimat. Bardzo dobrze, gdyby udało się jeszcze wystartować w Osace. A potem już tylko oczekiwanie na ostatni dzień igrzysk, czyli 24 sierpnia, kiedy to odbędzie się maraton - wyjaśnia trener Stefanko.
Minima kwalifikacyjne do Pekinu w maratonie można uzyskiwać do końca kwietnia. Obecnie - poza Sową i Ochalem - trzeci na krajowej liście jest Rafał Wójcik (KKL Fart Kielce) - 2:13.11, a czwarty Adam Draczyński (Oleśniczanka) - 2:13.56.