Na terenie Chojnic jest 35 miejsc, gdzie znajdują się pojemniki na używaną odzież. 21 jest na terenie gminy miejskiej Chojnice, 14 na terenie prywatnym: czyli Spółdzielni Mieszkaniowej, Skarbu Państwa albo Enei.
Z końcem roku kończą się umowy z operatorami pojemników - Polskim Czerwonym Krzyżem i firmą Tesso. Akurat z firmą Tesso, jak mówi wiceburmistrz Kopczyński, współpraca jest dobra. W przypadku zgłoszonych nieprawidłowości reagują tam w ciągu kilku dni, sprzątają.
Zupełnie inaczej jest z Polskim Czerwonym Krzyżem. - Tam nie ma żadnej reakcji, nawet nie odbierają telefonów.
Potwierdzamy te słowa. Gdy dzwoniliśmy z interwencją, nawet jeżeli ktoś odebrał słuchawkę, to - mimo obietnic - reakcji PCK nie było. Kopczyński mówi, że skoro tak, to umowa zostanie podpisana tylko z firmą prywatną.
I dodaje, że z informacji urzędników wynika, że PCK ma podpisaną umowę z zewnętrzną firmą.
Jest tylko pośrednikiem. - Handlowali swoim logotypem i odsprzedawali miejsce firmie prywatnej, która zostawiała taki bałagan, jaki był - mówi o PCKwiceburmistrz.
Bardzo często pojemniki stają się dzikimi wysypiskami, na przykład na krzyżówce ul. Miłosza i Żeromskiego.
Uzgodniono, że w miejscach bardziej oddalonych, mniej widocznych - to właśnie ten przykład - pojemniki na używaną odzież nie będą stać.
Dotąd nie pobierano kaucji, a od przyszłego roku będzie - 2 tys. zł od umowy. W umowie będzie również zapis, że operator na wezwanie urzędu musi w ciągu 24 godzin posprzątać miejsce lub naprawić zniszczenia. W przypadku, gdy tego nie zrobi, urząd potrąci środki na ten cel i wykona zamiennie.
Niewykluczone, że podobne zasady będą na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej w Chojnicach. Pierwsze rozmowy z prezesem już były.
- Musimy przyjąć podobne zasady, ujednolicić je, bo mieszkańcy nie wiedzą, jakie pojemniki są nasze, a jakie nie - mówi Kopczyński.
