Czytelnicy z Lipna bardzo żywiołowo zareagowali na opisaną przez nas sytuację Młodzieżowej Orkiestry Dętej w Lipnie, która ma próby w jednym z pomieszczeń w pływalni. Zostało ono po amatorsku wytłumione tak, aby poprawić akustykę sali
- Zrobiliśmy to we własnym zakresie - mówi Mirosław Bytner, kapelmistrz "dęciaków" z Lipna. Rodzice młodych muzyków, którzy interweniowali w "Kujawskiej", niepokoją się jednak faktem, że po otwarciu pływalni orkiestra zostanie na lodzie.
Wśród głosów Czytelników z Lipna nie brakowało i takich, że sala reprezentacyjna MCK nie po to została odnowiona, aby ją młodzież dewastowała. - Zaprzeczam, że doko- nano tam jakichkolwiek zniszczeń - mówi Mirosław Bytner. Niektórzy uważają, że "z igły robi się widły", a znalezienie sali do prób to obowiązek instruktora prowadzącego orkiestrę. Czytelnik z Lipna, który z racji własnych pasji czuje się z orkiestrą silnie związany, nie może się pogodzić z faktem, że burmistrz wszem i wobec nazywa orkiestrę "perełką". - _To komplement bez pokrycia, skoro tę "perełkę", którą miasto powinno się szczycić, najwyraźniej traktuje się _po macoszemu.
- Trzeba szanować lokalnych zapaleńców, którzy chcą robić coś pożytecznego - uważa. Wielu naszych Czytelników poczuło się urażonych brakiem opinii dyrektor MCK Katarzyny Wesołowskiej-Karasiewicz. Próbowaliśmy się z nią skontaktować, ale do końca tygodnia przebywa na urlopie.
Stanowisko zajęła w tej sytuacji sekretarz miasta Alicja Letkiewicz-Sulińska. - Na pewno poruszymy sprawę sali prób dla orkiestry podczas jutrzejszego roboczego spotkania w ratuszu z dyrektorami lipnowskich szkół. Być może uda się w ten sposób znaleźć docelowe miejsce dla zespołu.
Na razie orkiestra pozostanie więc na pływalni, ale jest szansa, że schronienia udzieli jej jedna z lipnowskich szkół. W sali gimnastycznej akustyka jest na pewno lepsza niż na pływalni.