Przetarg na wyprodukowanie dla Śląska 8 elektrycznych pociągów "Elf", Pesa wygrała w 2009 roku. Już wtedy w katowickiej prasie pojawiły się artykuły sugerujące, że to pochopna decyzja. Konkurencja zarzucała bydgoskiej firmie zaniżanie cen i to, że sprzedała prototyp istniejący tylko na papierze, bo - jak już pisaliśmy (przypominamy ten tekst) - premiera "Elfa" odbyła się na targach Berlinie we wrześniu 2010 roku. Jednak zarząd województwa śląskiego tłumaczył w mediach, że to nowoczesne pociągi i będą w nich nawet m.in. automaty z napojami i przekąskami.
Czytaj też: Pesa Swing. Tramwaje z Bydgoszczy gubią części na warszawskich torach
O pociągach "Elf" znowu jest głośno...
W ostatnich dniach o "Elfach" znowu zrobiło się tam głośno i to właśnie za sprawą dodatkowego wyposażenia. Okazało, że pociąg, który dostarczyła Pesa, nie waży - zgodnie z umową - niecałe 135 tylko 141,5 tony. Ta sama gazeta przypomniała, że Pesa wygrała przetarg tylko dlatego, że zaproponowała niższą wagę.
- Nie mieliśmy z kim wygrywać, bo byliśmy jedynym oferentem - mówi "Pomorskiej" Michał Żurowski, rzecznik Pesy. - Już po tym, jak umowa została podpisana, nasz klient wystąpił o dodatkowe wyposażenie. W tym tygodniu komisja zważy nasze pociągi i są dwa wyjścia: albo "Elfy", które dopiero pojadą na Śląsk będą ważyć 135 ton, ale już bez tych dodatkowych opcji lub dostarczymy cięższe z dodatkowymi elementami.
Żurowski ucina także medialne spekulacje, jakoby za cięższe "Elfy" Śląsk musiał płacić wyższe opłaty za używanie infrastruktury kolejowej, ponieważ i 135, i 141,5 tony mieści się w tej samej taryfie kosztów.
Elementy ważą aż 6 ton?
Nie wiadomo, jak zakończy się ten spór, bo zarząd województwa śląskiego utrzymuje, że na pewno nie zamówił elementów, które ważą aż 6 ton.
Czytaj też: Elf. Mieszkańcy Bydgoszczy obejrzeli najmłodszy pociąg z Pesy [foto, wideo]
