Od kilku tygodni obiekty wielkopowierzchniowe zajmują szczególną uwagę nadzoru budowlanego. Takich budowli o powierzchni przekraczającej 2 tys. m kw. jest w naszym powiecie 40. Pod katastrofie hali w Katowicach, gdy po raz pierwszy tak dobitnie uzmysłowiono sobie jak groźny potrafi być zalegający śnieg, na dachy częściej spoglądają nawet ci, którzy niespecjalnie znają się na budownictwie.
Po każdych intensywnych opadach na właścicielach nieruchomości spoczywa obowiązek oceny, czy dodatkowe obciążenie nie jest groźne dla konstrukcji. Jeśli tak, muszą usunąć balast. Pilnuje tego nadzór budowlany.
- Generalnie ujmując odpowiedzialni za dachy wywiązują się ze swoich obowiązków - mówi Aleksander Sobociński, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Do tej pory nie mieliśmy większych zastrzeżeń. Oczywiście zdarzały się przypadki, że ekipa uzbrojona w łopaty brała się do pracy dopiero, gdy zjawialiśmy się na miejscu.
Za każdym razem właściciel jest powiadamiany o wizycie inspektorów. - Jest to konieczne, ponieważ w większości przypadków pojawiając się bez zapowiedzi, nie spotkalibyśmy go na miejscu - tłumaczy Sobociśki. - Od karania, ważniejsze jest zwracanie uwagi na czyhające niebezpieczeństwa.
Pewności nie ma, ale...
Uwagi nikt nie zdążył zwrócić na to co się dzieje z halą magazynową Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przy ul. Chełmińskiej w Świeciu. Przed trzema dniami zawalił się dach. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Hala służyła do przechowywania piasku i soli wykorzystywanych do posypywania nawierzchni. Jak tłumaczy Sobociński, nie ma absolutnej pewności, że przyczyną nieszczęścia był śnieg, ale nie można tego wykluczyć. - To była stara, sfatygowana konstrukcja z lat 80. - tłumaczy. - Oczywiście nie wykluczam, że ostatnie opady przyczyniły się do tego, co się stało.
Strącacie? Strącamy
Ale nie tylko śnieg może narobić szkód. Większość rynien jest zapchanych lodem. Gdy przy przyjdzie spodziewana odwilż, nie od razu będą w stanie odebrać wodę. Potem wystarczy niewielki mróz, by natychmiast pojawiły się wielkie nawisy lodowe, zwykle przybierające formę popularnych sopli. Je także trzeba strącą.
To stałe zajęcie pracowników m.in. Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Świeciu. - Reagujemy na każdy sygnał ze strony: mieszkańców, straży miejskiej czy nadzoru budowlanego - mówi prezes ZGM Paweł Bednarski.
Pod stałym nadzorem są też dachy. Szczególnie te na osiedlu Miasteczko. Wynajęto firmę dekarską, której postawiono za zadanie zrzucanie śnieg z hali sportowej oraz dwóch budynków mieszkalnych.