Gdy w 2008 roku Apator zdobywał swoje ostatnie drużynowe mistrzostwo Polski, to drużynę zbudował za około 5 mln zł i uchodził wówczas za jeden z najbogatszych klubów w PGE Ekstralidze. Od tego czasu wydatki ekstraligowych klubów ostro poszybowały w górę. W ciągu ostatnich trzech lat budżety klubów praktycznie się podwoiły.
W tym sezonie Motor Lublin jako pierwszy żużlowy klub w historii przekroczył kwotę 20 mln zł na roczne wydatki, nieoficjalnie mówi się nawet o 25 mln zł. To szalone pieniądze w czarnym sporcie, nawet w dużo zamożniejszej ekstraklasie piłkarskiej pozwoliłyby walczyć o europejskie puchary.
- To bardzo duże pieniądze, ale trzeba szerzej spojrzeć na ten temat - podkreśla Jacek Gajewski, były menedżer toruńskiego kluby. - Żużel w miarę bezpiecznie przebrnął przez kryzys i pandemię. Trzeba jednak też pamiętać, że bazą dla każdego klubu jest umowa telewizyjna. Zastanawiam się, czy kluby potrafią te pieniądze zaplanować w perspektywie kilku lat czy tylko tu i teraz. Warto zadać sobie pytanie: a co jeśli kolejny kontrakt telewizyjny będzie dużo niższy, jeśli spadnie sprzedaż biletów, jeśli samorządy zmniejszą dotację? W czasie prosperity żużel nie powinien zapominać o potencjalnych problemach w przyszłości - dodaje.
Do Motoru płynie rzeka pieniędzy ze Spółek Skarbu Państwa, do kopalni Bogdanka, Grupy Azoty dołączył ostatnio Orlen ze swoją marką Platinum. Ale nie tylko w Lublinie mogą liczyć na wsparcie państwowych gigantów. Sponsorem strategicznym Unii Leszno i Stali Gorzów została w tym roku Enea, w Częstochowie w nazwie pojawi się Tauron, partnerem GKM Grudziądz został niedawno Totalizator Sportowy.
Bez wsparcia Spółek Skarbu Państwa muszą sobie radzić Betard Wrocław, Apator Toruń i Celfast Wilki Krosno. I radzą sobie nieźle. Wrocławianie planują w tym roku ponad 20 mln przychodu, budżety klubów z Torunia i Krosna można szacować na minimum 15 mln zł. W sumie więc suma wydatków PGE Ekstraligi w sezonie 2023 po raz pierwszy przekroczy 100 milionów złotych.
Wraz z budżetami klubów rosną też pensje zawodników. Za lidera drużyny trzeba już wyłożyć ponad 3 mln zł, a wszelkie finansowe rekordy w światowym żużlu pobił Bartosz Zmarzlik, którego kontrakt z Motorem, wraz z wszystkimi bonusami, może być wart nawet 7 mln zł.
