
Agnieszka Marcinkowska podczas rekonesansu nad Wisłą, z instruktorką JKS Rywal Katarzyną Niezgodą.
(fot. Maryla Rzeszut)
Przez 10 lat była dzielnicową na grudziądzkiej starówce. Teraz pracuje w komendzie miejskiej przy ul. Chełmińskiej. Od lat jej pasją są konie.
Niedawno, podczas mistrzostw województwa w skokach przez przeszkody na nadwiślańskich błoniach, pojawił się patrol konny. Wraz z instruktorką JKS Rywal jechała... policjantka, starszy aspirant Agnieszka Marcinkowska.
Konie na Błoniach Nadwiślańskich w Grudziądzu
W mundurze czy bez. Wciąż na służbie

Patrol konny szczególnie podobał się dzieciom
(fot. Maryla Rzeszut)
- Z sentymentu do tradycji kawaleryjskich i jeździeckich Grudziądza oraz z życzliwości komendanta policji, od czasu do czasu zakładam mundur i ruszam konno, jako patrol - objaśnia pani Agnieszka. - Nawet gdybym była bez munduru, to zawsze, w każdym miejscu jestem policjantką. Mam obowiązek reagować, gdyby sytuacja tego wymagała.
- Byliśmy dumni przed gośćmi z całego regionu, że mamy patrol konny policji. Pojawia się sporadycznie, ale jednak. To dla nas nobilitacja. Czujemy się pewniej podczas imprez, gdy jest Agnieszka Marcinkowska - tłumaczy Michał Masłowski, szef Jeździeckiego Klubu Sportowego Rywal im. CWK. - Marzy mi się prawdziwy patrol policji.
- Duże miasta, jak Poznań czy Warszawa mają plutony konne. Bardzo się sprawdzają podczas zabezpieczania imprez masowych, ostatnio podczas Euro 2012 - informuje Agnieszka Marcinkowska. - Koń może być środkiem przymusu bezpośredniego. Jest w stanie zastąpić kilka osób. W agresorach budzi lęk. Koń w takim plutonie musi być własnością policji, czyli państwa. Gdyby taka formacja powstała w Grudziądzu, pierwsza bym się do niej zgłosiła. Jednak wiadomo, to są koszty. Na razie można sobie tylko pomarzyć...
Agnieszka Marcinkowska pochodzi z Poznania. - W pobliżu naszego domu było gospodarstwo, którego właściciel miał konisia. Chodziłam tam karmić konika marchwką lub tylko popatrzeć - wspomina policjantka. - Dopiero kiedy moja koleżanka z podstawówki otrzymała konia, mogłam na nim krótko pojeździć, aby pokazać mojej mamie, że to nie jest niebezpieczne. Mama zgodziła się na moją naukę jazdy konnej w ośrodku Black Hourse w Poznaniu.
Pracę w policji wybrała dlatego, że może w konkretny sposób pomóc ludziom.
A jak trafiła do Grudziądza?
Za głosem serca... Wyszła za mąż.
- To właśnie na rocznicę ślubu mój cudowny mąż kupił mi w prezencie klacz Iwi. Wiedział, że jestem do niej ogromnie przywiązana. Mam ją już 3 lata - wyjaśnia pani Agnieszka. - Jeżdżę niezależnie od pogody, m.in. do Lasu Rudnickiego. Konno mogę zbliżyć się do danieli i saren, które nie uciekają.
Ukończyła resocjalizację. Jest też oligofrenopedagogiem- specjalistą od pracy z dziećmi upośledzonymi umysłowo. Może uda się jej kiedyś połączyć służbę w policji z pracą z dziećmi niepełnosprawnymi. W terapii wykorzystałaby... konie. Kontakt z nimi korzystnie wpływa także na efekty w nauce.