- W ubiegłym tygodniu szukałem pomocy dla swojego pieska - mówi włocławianin, pan Andrzej. - Dzwoniłem pod pięć numerów, niestety, był już późny wieczór i nikt nie odbierał telefonów. Bądźmy ludźmi dla zwierząt, one też chorują i czasem wymagają pilnej, fachowej pomocy. Czy wzorem pogotowia ratunkowego nie można ustalić całodobowych dyżurów lekarzy weterynarii?
Koszty pracy zaważyły
Takie próby były podejmowane. Niestety, na tym się skończyło. Dyżurować miały poszczególne przychodnie w mieście, ale pomysł upadł zanim się na dobre narodził. Dlaczego?
- W grę wchodziło pokrycie kosztów pracy lekarzy - podkreśla lekarz z przychodni Centrum Vet, proszący o niepublikowanie jego nazwiska. - W większości przychodni są podane numery telefonów komórkowych więc trzeba w ten sposób szukać pomocy dla swojego pupila. Jeśli nikt nie odbiera telefonu, to nie ma się czemu dziwić. Każdy z nas chce mieć prywatny czas dla siebie, a pilnych przypadków, kiedy potrzebna jest pomoc bywa niewiele.
Nocą bez kolejki
- Przez półtora roku nasza przychodnia działała całodobowo - mówi Julita Kopeć-Nowakowska, lekarz weterynarii w przychodni Chiron-Wet. - Zrezygnowałyśmy z tych dyżurów na początku czerwca. Powodem były względy osobiste i zdrowotne. Nie da się funkcjonować i w dzień, i w nocy, tym bardziej, że uzasadnionych interwencji było w tym czasie zaledwie kilka. Z pozostałymi przypadkami można było poczekać do następnego dnia. Natomiast nocne godziny najczęściej były wykorzystywane do wizyt właścicieli zwierząt, bo wtedy nie było kolejek. W większości dotyczyły przypadków chorób przewlekłych, ciągnących się kilka dni. Jednak nie zawsze wyłączamy telefon. Gdy są takie możliwości, to staramy się pomagać również w nocy.
W końcu pan Andrzej znalazł pomoc dla swojego pieska u ratownika medycznego, który podpowiedział, co powinien zrobić. Porada okazała się skuteczna.
Czy przychodnie weterynaryjne powinny dyżurować również w nocy?
Czytaj e-wydanie »