
13 czerwca minie rok od tragicznego wypadku w Steklinku (gm. Czernikowo), wskutek którego zginął 2-letni Adaś. Dramat spowodowała jego matka, pędząc jak szalona, po alkoholu i amfetaminie. Zapadł wyrok w tej sprawie, ale już są apelacje. 9,5 roku za kratami to dla prokuratury zbył łagodna kara.
Tekst: Małgorzata Oberlan
WIĘCEJ NA KOLEJNYCH STRONACH>>>

Steklinek pod Toruniem, 13 czerwca 2019 roku, tuż przed godziną 22.00. Krajową "dziesiątką" jedzie volkswagen polo. Jedzie tak, że policjanci patrolujący trasę muszą zareagować: pojazd buja się od prawej do lewej, włącza i wyłącza światła mijania. Funkcjonariusze dają kierowcy sygnały świetlne i dźwiękowe do zatrzymania się. Ten jednak gwałtowanie przyspiesza i zaczyna uciekać. Potem wypada z drogi i dachuje. Za kierownicą siedzi 25-letnia Ewa K., a pasażerami są jej dzieci: 2-letni Adaś i rok starszy Piotruś.
POLECAMY:Tutaj jeszcze nie byłeś! 10 miejsc wokół Torunia na weekendowy wypad
Alkohol, narkotyki, bez prawka...
Policjanci wybijają szyby w aucie i próbują ratować całą trójkę. W międzyczasie wzywają pogotowie. Potem matkę z dziećmi karetki wiozą do toruńskich szpitali. Niestety, młodszego chłopca nie udaje się uratować - umiera mimo wysiłków lekarzy. Jego śmierć obarczy sumienie kobiety do końca życia. Tym bardziej, że jak się okaże, jechała pijana (ponad 1,3 prom. alkoholu) i po zażyciu amfetaminy. Więcej - nie miała prawa jazdy. Tuż przed wypadkiem na liczniku miała ponad 120 km/h. W torebce natomiast - amfetaminę.
POLECAMY:Hity toruńskich kawiarni. Najlepsze ciasta, desery i kawy w mieście! [zdjęcia i ceny]

Jakby tego było mało, kobieta okazuje się recydywistką. Zaledwie jedenaście dni wcześniej - 2 czerwca 2019 roku - policja zatrzymała ją w miejscowości Jankowo (gmina Lipno). Wtedy siadła za kierownicą mając 0,9 prom. alkoholu. Być może i wtedy była pod wpływem narkotyków, ale akurat tego nie badano.
POLECAMY:Tutaj jeszcze nie byłeś! 10 miejsc wokół Torunia na weekendowy wypad
26-letnią obecnie Ewę K. aresztowano. W grudniu minionego roku Prokuratura Rejonowa w Lipnie zakończyła śledztwo w jej sprawie i skierowała do sądu akt oskarżenia. Za samo spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym młodej kobiecie, ostatnio zameldowanej na terenie małej wsi w gminie Kikół, groziło nawet 12 lat więzienia. Tej maksymalnej kary jednak jej nie wymierzono.
POLECAMY:Hity toruńskich kawiarni. Najlepsze ciasta, desery i kawy w mieście! [zdjęcia i ceny]

Nie ma zgody na ten wyrok
Proces Ewy K. toczył się przed Sądem Rejonowym w Lipnie. Kobieta odpowiadała za kilka przestępstw: spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, spowodowanie poważnych obrażeń u drugiego dziecka, jazdę bez uprawnień, niezatrzymanie się do kontroli drogowej i ucieczkę przed policją, posiadanie narkotyków.
POLECAMY:Hity toruńskich kawiarni. Najlepsze ciasta, desery i kawy w mieście! [zdjęcia i ceny]
-Można powiedzieć, że wyrok w tej sprawie zapadł tuż przed samym zamrożeniem sądów w związku z pandemią. Było to 11 marca - mówi sędzia Przemysław Kępiński, prezes Sądu Rejonowego w Lipnie. - Orzeczenie jest nieprawomocne i spodziewamy się apelacji nie tylko ze strony prokuratury, ale i obrońcy Ewy K.
POLECAMY:Tutaj jeszcze nie byłeś! 10 miejsc wokół Torunia na weekendowy wypad