https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piłka ideowa

Wasz Makler

     Zapewne jestem jakiś niedzisiejszy facet, wyedukowany sportowo na sukcesach Orłów Górskiego, Ireny Szewińskiej, Ryszarda Szurkowskiego, Bronisława Malinowskiego i całej plejady niegdysiejszych polskich gwiazd. Więc może jestem niedzisiejszy i chciałbym, żeby polscy piłkarze tak jakoś normalniej grali. To znaczy jak? Przyzwoicie. Przyzwoicie otóż wyszkolona drużyna gra na poziomie dorównującym przeciwnikom; stylowo, bez nagminnych amatorskich wpadek i bezradnej szamotaniny. Podstawą są celne podania i przyjęcia piłki, szybkość oraz strzały, przynajmniej w światło bramki. A libero narodowej jedenastki powinien w miarę biegle posługiwać się językiem ojczystym kolegów i trenera. Krótko mówiąc: albo się jest dobrą drużyną, albo słabą.
     Wiem oczywiście, że to banały i takich trenerów jak Wasz Makler jest w kraju może z 15 milionów. Ale piszę o tym z innego powodu. Kiedy słucham niebywałych teorii polskich sprawozdawców piłkarskich, trenerów, samych piłkarzy i działaczy - ogarnia mnie rozbawienie na przemian z zażenowaniem. Czytam oto, że naszych futbolistów motywuje psychicznie do walki Bogusław Wołoszański. Ów, skądinąd klasowy publicysta historyczny, wymyślił, że jedenastka Engela powinna być tak umotywowana do walki, jak... niemieccy komandosi z II wojny światowej. Chłopakom więc trener aplikuje przed meczami filmy dokumentalne o napaści na Polskę w 1939 r., o Powstaniu Warszawskim i całej naszej bogoojczyźnianej historii. Engel sam przyznaje, że siedzą nad tym godzinami i nie przysypia nawet Olisadebe.
     Kiedy też słucham bajań polskich sprawozdawców, że mecz reprezentacji był wprawdzie słaby, ale właściwie dobry - pukam się w czoło. Nawet taki sportowy analfabeta jak ja widzi, że wróbelki Engela prezentują mniej niż średni poziom piłkarski i tylko cud może sprawić, że zagrają dobrze w ćwierćfinałach. Natomiast szef PZPN Listkiewicz komentuje to w iście bokserskim stylu: "A drużyna Górskiego też przed mistrzostwami przegrywała, o...". Komentatorzy TV wiją się jak piskorze, byle tylko nie nazwać rzeczy po imieniu, że polska drużyna to słaby zespół. Jacek Gmoch w roku 1978 wymyślił jakieś wzory matematyczne, a może cybernetyczne, dające gwarancję sukcesu. I nic. Piechniczek w Barcelonie wpuścił w uliczkę Bońka w sposób bardziej tradycyjny, ale III miejsce zostało wymęczone, bo byliśmy zaledwie średniakami. Teraz jest Wołoszański, Katyń, Powstanie Warszawskie - słowem motywowanie. A ja bym chciał, żeby byli mniej umotywowani, ale lepiej grali.
     Jak jesteś taki mądrala, powie ktoś, to jaki będzie wynik pierwszego meczu Polaków? Będzie 3 : 1 dla Korei, a bramka - jeśli padnie - zostanie wymęczona. Pod warunkiem rzecz jasna, że nie zaszkodzi azjatycki klimat lub grzybki w barszczyku.
     PS Jeśli wygramy w pięknym stylu z Koreą - zjem publicznie niniejszy felieton (w wersji gazetowej - nie elektronicznej!). Zawsze będzie smaczniejszy niż karta SIM z telefonu Jamrożego.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska