Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Burlikowski: - Nie będzie kupowania piłkarzy

Rozmawiali DARIUSZ KNOPIK i TOMASZ MALINOWSKI
Rozmowa z Piotrem Burlikowskim - wiceprezesem WKS Zawisza S.A.

Naszą rozmowę zacznijmy pytaniem zgoła futorologicznym: jak spółka będzie funkcjonowała za kilka lat?
- Chcielibyśmy bardzo, aby zespół Zawiszy najdalej w 2012 roku grał w ekstraklasie. Mnie marzy się zorganizowana sieć skautów, dzięki którym będziemy wiedzieli o każdym utalentowanym piłkarzu w regionie czy w dalszej perspektywie w kraju. Pamiętam z młodości, że trenowanie w Zawiszy to była wielka nobilitacja. Będę dążył, aby tak znowu było.

Historia zatoczyła koło

(fot. fot. archiwum)

- Czym różni się zatem praca dyrektora sportowego w Kolporterze Kielce czy Arce Gdynia od funkcji wiceprezesa ds. sportowych w Zawiszy?
- Poza budżetami i klasą rozgrywkową jest inna specyfika pracy. W Arce, w późniejszym czasie, byłem także wiceprezesem ds. sportu i członkiem zarządu. Klasa rozgrywkowa determinuje jednak strukturę spółki. W Kielcach było więcej pracowników, większa sieć skautów, największe możliwości do profesjonalnego budowania klubu. Poza tym sukces to praca w zespole. Dlatego bardzo ważny jest dobór ludzi.

- To dlaczego przyjął pan propozycję powrotu do Bydgoszczy?
- Bo uważam, że wkrótce będzie tutaj wielki boom na futbol. Jest znakomita baza, potencjał sportowy. Obecnie najważniejsze marketingowo są wyniki osiągane przez drugoligową drużynę. Awans wywoła jeszcze większe zainteresowanie bydgoszczan, przyciągnie biznes. Zarysują się duże możliwości zrobienia czegoś pozytywnego. Dlatego powstała spółka; pamiętajmy jednak, że działa stanowczo za krótko aby dostrzec już efekty jej funkcjonowania. Plany jej rozwoju są za to perspektywiczne i ambitne. A poza tym, jestem bydgoszczaninem i tutaj na stałe wraz z rodziną mieszkam. Zawsze powtarzałem, że wrócę do domu, gdzie jest moje miejsce.

- Podczas naszej ostatniej rozmowy przypomnieliśmy panu ten moment, innej Polski i innego Zawiszy. Będąc graczem drugoligowego zespołu postawił pan przy murawie znicz - symbol końca czegoś ważnego. Zespół wycofano wówczas z rozgrywek. Historia w pana wypadku zatoczyła koło...
- Pamiętam, rzeczywiście, ten mecz i ten znicz. To były dla piłki w Zawiszy straszne czasy. Minęło już od tamtej chwili ponad 11 lat. Pamiętam jednak też 1977 rok, kiedy tata zabrał mnie na mecz w Gdańsku. Wtedy Zawisza awansował do ówczesnej I ligi, gdy gola strzelał Kuryło. Pamiętam też czasy, gdy kończyłem karierę i grałem na szczeblu IV-ligowym. Za każdym razem były inne realia. I teraz też jest inna sytuacja. Chcę podkreślić, że Zawisza to jest klub, który zawsze był mi najbliższy i zawsze będę go miał w sercu.

- Nie przeszło panu przez myśl, że piłka może w Zawiszy upaść?
- Klub istnieje od 1946 roku. Piłka będzie w nim zawsze. Pytanie tylko na jakim poziomie. Dlatego dziś jest ogromna szansa, żeby pójść do przodu. Jeśli ją zmarnujemy, to możemy czekać kolejne 15 lat na osiągnięcie wysokiego poziomu sportowego.

Spółka to nie jedynie Burlikowski

- Co trzeba zrobić, by jej nie zmarnować?
- Spółka jest młoda i potrzeba jej, przede wszystkim, zaufania między udziałowcami. Jeżeli chcemy się rozwijać, chcemy przeć do przodu - musi być płaszczyzna porozumienia.

- Dwie strony mocno i jasno artykułują: chcemy mieć piłkę na wysokim poziomie, najlepiej w ekstraklasie. W czym więc problem? Czy miasto i stowarzyszenie widzą inne metody w dojściu do celu?
- Są najwidoczniej różnice.

- To jest bardzo dyplomatyczna odpowiedź. Piotra Burlikowskiego desygnowało stowarzyszenie. Reprezentuje pan zatem jego punkt widzenia.
- Chcę podkreślić z całą mocą: dziękuję Stowarzyszeniu Piłkarskiemu "Zawisza“ za zaufanie, lecz reprezentuję w spółce ... swój punkt widzenia. Z boku wyglądać może to tak, że jestem trochę między młotem a kowadłem. Z jednej strony postrzega się mnie jako człowieka stowarzyszenia, z drugiej emisariusza miasta, bo wcześniej ratusz złożył mi propozycję bycia prezesem, której nie przyjąłem. Dla mnie istotne jest, że strony się docierają, ja staram się natomiast, by sprawy szły do przodu.

- Sytuacja w naszym mniemaniu jest idealna. Ma pan poparcie stowarzyszenia i akceptuje pana jako sprawnego menedżera sportowego także miasto. Ciągle nie widzimy jednak, gdzie tu jest problem.
- Moja osoba nie jest problemem. Jeśli jestem pozytywnie postrzegany przez obu akcjonariuszy, to chyba dobrze. Spółka to jednak nie jest sam Burlikowski.

- To zapytamy jeszcze inaczej: wiemy jaki jest podział kompetencji w zarządzie WKS Zawisza i nasi czytelnicy też o tym wiedzą, bo rozmawialiśmy o tym z prezesem Michałem Glińskim. Rozumiemy, że prezes nie odpowiada za stronę sportową.
- Tylko powstaje pytanie, co to znaczy, że nie odpowiada za stronę sportową. Powiem tak: pierwszy raz spotkałem się z tak jasnym i czytelnym podziałem kompetencji. Kiedy propozycję objęcia funkcji prezesa składał mi pan Maciej Grześkowiak, zastępca prezydenta Bydgoszczy, to taki zapis statutowy wzbudził moje zdziwienie i też był jednym z powodów, że jej nie przyjąłem. Uważam, że praca w zarządzie musi być jakimiś naczyniami połączonymi. Oczywiście są kompetencje i sprawy, które należy między sobą rozdzielić. Dam przykład: co to znaczy, że prezes nie wtrąca się w sprawy sportowe. Powinienem powiedzieć: chcę zawodnika X i proszę się z nim porozumieć, bo pan wie jaki jest budżet. Nie do końca mi się to podoba i uważam, że niesie to za sobą zrzucanie odpowiedzialności. Jeśli prezes odpowiada za przychody i budżet to niech określi mi wypracowany przez niego budżet czy to transferowy czy płacowy, w którym mogę się poruszać i z którego będę rozliczony. Przy tym zapisie statutowym jest to chyba najwłaściwszy model. Ja absolutnie nie wchodzę w kompetencje prezesa, który jest statutowo desygnowany przez miasto. Nie mam wpływu na żadne decyzje pozasportowe, o wielu z nich nie jestem nawet informowany. A odpowiedzialność jako członek zarządu ponoszę, chyba nie jest to do końca właściwe.

Pozyskiwanie elementem strategii

- Czy na transfery piłkarzy do Zawiszy musi mieć pan zgodę prezesa?
- Tak. Jednak jedną rzecz chcę od razu wyjaśnić. W Zawiszy nie mówimy w chwili obecnej o żadnych transferach czyli wydawaniu pieniędzy na przyjście zawodników. Tych pieniędzy nie wydajemy i przez jakiś czas na pewno nie będziemy wydawać! Dzisiaj obracamy się wśród zawodników, którzy są do pozyskania za darmo i mówimy tylko o zwiększeniu budżetu płac. Zawisza nie będzie kupował żadnych piłkarzy. Ale prawda jest taka, że podobna sytuacja jest dzisiaj w większości klubów w Polsce.

- Czyli poruszamy się w pojęciu: pozyskiwanie piłkarzy.
- Tak i to jest bardzo istotny element naszej polityki. Interesują nas tylko zawodnicy z kartą na ręku lub pozyskani bezkwotowo. Dam przykład Lilo czy Marcina Sobczaka, którym macierzysty klub czyli Ruch Chorzów płaci nawet część pensji. Podobnie rzecz ma się z Tomkiem Midzierskim z Lechii Gdańsk. Warto, żeby kibice o tym wiedzieli i znali nasze możliwości, które na poziom drugoligowy wcale nie są małe. Ale z drugiej strony niech kibice sobie uzmysłowią ile jeszcze dzieli nas od najlepszych. Na razie nie myślimy więc o ściąganiu zawodników na długi okres, tak jak to było np. w Kielcach. Jest inna strategia i możliwości. Wierzę, że kiedyś do tego dojdziemy, ale na dzisiaj strategia jest dostosowana do możliwości. Dzisiaj naszym celem krótkoterminowym jest awans.Tutaj też posłużę się przykładem, przecież nikt dzisiaj nie odpowie jaki będzie budżet w przypadku awansu albo w przypadku braku awansu.

- Czyli można stwierdzić, że cała praca jest przez ten awans determinowana.
- Nie ma się co oszukiwać, że tak. Nikt zresztą w momencie zakładania spółki nie myślał, że będą z nią jakiekolwiek problemy. Aktualnie sytuacja w klubie jest specyficzna - myślę o atmosferze na trybunach - i przekłada się choćby na wymiar sportowy. Trener Mariusz Kuras prosił kilka razy o doping, bo on pomaga zespołowi. Zgadzam się z nim i go popieram. Pytanie co będzie dalej?

- Zamknijmy temat pozyskiwania piłkarzy w przerwie zimowej? Czy jest wytypowana grupa zawodników, z której będziecie wybierali? Ilu ich będzie i na jakich pozycjach?
- Żaden piłkarz do Zawiszy nie przyjdzie bez akceptacji trenera Kurasa! Patrzymy również przez pryzmat I ligi i takich szukamy piłkarzy. Chcemy pozyskać czterech zawodników i takie zapotrzebowanie przedstawiłem Radzie Nadzorczej. Jest wytypowana grupa kilkunastu graczy, z którymi prowadzimy negocjacje. To są trudne rozmowy. Determinuje nas budżet płac. Są duże dysproporcje w zarobkach zawodników, którzy nie mieszczą się w składach drużyn ekstraklasy a podstawowymi piłkarzami Zawiszy. Poza tym oprócz porozumienia między klubami na grę musi zgodzić się zawodnik. Podam przykład: rozmawiałem w piątek z piłkarzem Lecha Poznań, któremu zaproponowałem grę w naszym klubie. On stwierdził, że woli spróbować swych sił w ekstraklasie, bo to jest jego marzenie i główny cel. Zostawiłem mu swój numer telefonu i poinformowałem, że po obozach, kiedy nie znajdzie miejsca w składzie może się do nas zgłosić niech do mnie zadzwoni.I oceniam,że tak się rzeczywiście może stać,ale w tym przypadku trzeba poczekać do lutego.Zapewniam,że dla takiego wymiaru zawodnika warto zaryzykować i zaczekać. Przykładów takich rozmów jest kilka i to nie tylko wśród klubów ekstraklasy i Polaków. I wiem też,że kibice mogą się przez ten okres denerwować a może to być po prostu celowe działanie, bo chcąc pozyskać bardzo dobrego jak na II ligowe warunki zawodnika i to bez wydawania pieniędzy możemy go pozyskać tylko w taki sposób.

Będzie zaostrzenie rywalizacji

- Dobrze. Wróćmy jeszcze na chwilę do ledwo co zakończonych rozgrywek. Kto się sprawdził, z kim się pożegnamy? Jeśli chcemy pozyskać czterech ludzi, to i czterech musi odejść.
- Ocena postawy zespołu jest wysoka. Drużyna pokazała w sześciu, siedmiu spotkaniach grę na bardzo wysokim poziomie, dużo wyższym niż drugoligowy. I to jest wykładnik jej możliwości. Mamy jednak świadomość, że w tym zespole gra 13-14 piłkarzy. Wiemy też, że wraz ze wzrostem poziomu sportowego słabsi zawodnicy będą odpadać. Budowa zespołu znaczy więc także pożegnanie się z niektórymi zawodnikami. Po analizie wiemy, że będziemy szukać klubów dla: Grzesia Brzezińskiego, Radka Kanika czy Damiana Cupera, których chcemy wypożyczyć .To są zawodnicy, którzy jeżeli chcą się dalej rozwijać, muszą grać. W Zawiszy będzie im trudno wywalczyć miejsce w meczowej 11. Budowa zespołu to wymiana słabszych ogniw na lepsze, ale też zaostrzenie rywalizacji. Tutaj możemy podać przykład stoperów. Mieliśmy dwójkę: Maciej Dąbrowski - Marcin Łukaszewski. Po dojściu Midzierskiego podniósł się poziom i teraz mamy trójkę graczy. Wiemy, że newralgiczną pozycją na boisku jest środek pomocy. Będziemy szukali zatem piłkarza, który stanie do rywalizacji z Rafałem Piętką i Tomaszem Szczepanem. Jest jeszcze Szymon Maziarz, który może występować na pozycji ofensywnego pomocnika, więc po dojściu pomocnika na tej pozycji będzie rywalizowało 4 zawodników. A do tego bardzo ciekawie jako defensywny pomocnik prezentuje się Dąbrowski. Skupiamy się też na poszukiwaniu napastnika biegającego, walczącego i dogrywającego. W piłkarskim języku takiej "10“, która obsłuży "9“. I nie zapominamy o bardzo utalentowanych naszych wychowankach : Szalu i Bojasie..

- Mówimy o rywalizacji na pozycjach. Przykładem jest chyba Lilo. On nie miał konkurenta i od połowy rundy nie był już tak dysponowany, jak na początku ligi.
- Praktycznie od meczu w Grudziądzu cały zespół grał słabiej. Jeśli chodzi o Lilo to na razie skupiamy się, by go pozyskać od Ruchu, bo od 1 stycznia Brazylijczyk nie będzie piłkarzem Zawiszy.

- Bolączką drużyny jesienią była diametralnie inna gra u siebie i na wyjazdach. Jak to zmienić?
- Tu mamy rzeczywiście problem. Przed nami niezwykle ciężka wiosna - 9 meczów gramy na wyjeździe i to w Sosnowcu, Polkowicach czy w Wągrowcu; u siebie tylko 6. Zagłębie odwrotnie. Ruch i Górnik mają terminarz w proporcjach 8-7. Dlatego potrzeba nam piłkarzy, którzy podejmą rywalizację i udźwigną ciężar odpowiedzialności. Poza tym myślimy o zajęciach z psychologiem, aby mentalnie wzmocnić zawodników oraz o ściślejszej współpracy z fizjologiem. Wiosną czeka nas szaleńcza walka, dlatego chcemy aby zawodnicy byli do niej odpowiednio przygotowani mentalnie. Nie chcemy niczego zaniedbać.

- Mam pan doświadczenie z pracy w kilku klubach, współpracy z kilkunastoma trenerami. Jaka jest pańska wizja budowy zespołu, proporcji zawodników między wychowankami a graczami wytransferowanymi?
- Chciałbym w przyszłości opierać drużynę na wychowankach i wyróżniających się piłkarzach z regionu.Tylko muszą oni prezentować odpowiedni poziom a ten będzie niewątpliwie wzrastał. Jestem zwolennikiem pracy u podstaw. W grupach młodzieżowych są teraz takie priorytety, że skupiamy się na szkoleniu piłkarzy dla pierwszego zespołu i widzę w grupach młodzieżowych wielu zawodników, którzy są przyszłością klubu.Tak samo jest w przypadku szkoleniowców np. przyszłość to trener Robert Wójcik. Taką mam filozofię

Ku normalności

- Musimy też poruszyć kwestię drażliwą: czy rozmawiał pan z kibicami na temat rozwiązania tej przykrej sytuacji, by w końcu zrobiło się normalnie?
- Marzę o takiej sytuacji i wierzę, że ta normalność nastąpi. Rozwiązanie tego problemu pchnie spółkę do przodu. Jestem za dopingiem i widowiskiem, za atmosferą, którą pamiętam gdy sam występowałem tutaj jako piłkarz. Nie jestem za wulgarnymi wyzwiskami czy ciszą na trybunach. Byłem zniesmaczony atakiem na Darka Pasiekę, który wiele zdrowia dla Zawiszy zostawił i w mojej opinii nie zasłużył na takie potraktowanie. Sam nie mam i nigdy nie miałem problemów z kibicami i absolutnie nie odczuwam aby kibice tym klubem rządzili. Trzeba tylko z nimi współpracować umieć się porozumieć. Modelowym przykładem jest Lech Poznań i jestem przekonany, że doskonale orientujący w tamtejszych realiach Jacek Masiota dokona tego samego w Bydgoszczy. Muszę powiedzieć, że wielką nobilitacją dla Zawiszy jest obecność takiego fachowca. W poprzednich klubach też nie było różowo, podam choćby przykład rasizmu w Kielcach, kiedy przychodził Hernani. Udało się nam problem rozwiązać i w Zawiszy będzie tak samo. Nie chcę żadnych wojen w klubie. Jeśli zobaczę, że coś idzie w złym kierunku, to odejdę.

- Z kim wiosną Zawisza wejdzie do I ligi?
- Interesuje mnie tylko awans Zawiszy. Ko będzie drugim zespołem nie ma dla mnie znaczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska