Starosta Dorota Gromowska nie chce rozmawiać z mediami. - Potrzebuję skupienia i spokoju - mówi. - Ciągle jestem na linii z bankami i różnymi instytucjami. Nie mam już czasu na kontakt z dziennikarzami. Zorganizujemy w przyszłym tygodniu osobną konferencję z mediami. Przygotujemy się do niej.
Przeczytaj także:Tarapaty finansowe powiatu tucholskiego. Starosta zawiesza nagrody dla nauczycieli
Dziennikarze też będą mogli zrobić to samo, a nawet przesłać nam wcześniej interesujące ich pytania.
Starosta nie odpowiedziała więc wczoraj, na jakim etapie są ustalenia z harcerzami, którym zarząd proponuje sprzedaż ośrodka w Białej za 3,5 mln zł, ani z prezesem szpitala, który nie chce się zgodzić na piętnastokrotnie wyższy czynsz dzierżawny.
Tymczasem czas nagli, bo Regionalna Izba Obrachunkowa zażądała, by zarząd uwiarygodnił, że oba założone dochody będą faktycznie zrealizowane. Izba ta opiniuje dokument finansowy, jakim jest wieloletni plan inwestycyjny powiatu tucholskiego.
Jeżeli wyda opinię negatywną, ratunkowy plan finansowy dla zadłużonego powiatu tucholskiego od razu spali na panewce i nie ma co liczyć na pożyczkę w wysokości 8 mln zł z ministerstwa finansów.
Starosta powiedziała tylko "Pomorskiej", że żaden z radnych nie zaproponował żadnego nowego rozwiązania, które byłoby receptą na tarapaty, w których znalazł się samorząd.
Piotr Mówiński, opozycyjny radny, mówi, że wydźwięk poniedziałkowego spotkania nie jest optymistyczny i atmosfera nie służyła wspólnej pracy. - Sens jest taki, że zarząd sobie sam poradzi i nie potrzebuje pomocy - mówi Mówiński. - Nie wiem, na jakiej podstawie zarząd ma w sobie tak dużo optymizmu. Te zapowiedzi wydają się gołosłowne.
Zdaniem Mówińskiego, gdyby zarząd sprawnie działał, to udałoby mu się choćby dostać z urzędu marszałkowskiego zaległe 2 mln 800 tys. zł za zrealizowane inwestycje. - To pozwoliłoby odzyskać oddech i zachować choć minimalną płynność finansową - mówi. - Obawiam się, że ten zarząd nie jest w stanie sobie poradzić.