Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotrków Kujawski. Czy w magistracie panuje nepotyzm?

Michał Nowicki
Czy podczas przyjmowania do pracy na stanowiska w gminie i od niej zależne kierują się tam nepotyzmem? Nasz Czytelnik jest o tym przekonany. W gminie część jego informacji potwierdzają, ale obecne władze zaprzeczają, by podczas rekrutacji dochodziło do nadużyć, sugerowanych przez naszego rozmówcę.

Nasz Czytelnik, który chce zachować anonimowość, napisał do nas list. Skarży się w nim na nieprawidłowości, do których jego zdaniem dochodzi przy zatrudnianiu osób w urzędzie miasta i gminy oraz w placówkach mu podległych. "Oburza mnie fakt, że w Piotrkowie Kujawskim, a dokładnie w szkołach, MGOKu, zakładzie komunalnym, panuje nepotyzm i kumoterstwo, jeżeli chodzi o pracę. Przykładem takiego lekceważenia mieszkańców jest przyjęcie do pracy w ramach prac interwencyjnych żony Ryszarda Domańskiego urzędnika miasta i gminy, referenta do spraw komunalno - mieszkaniowych i "schowanie" jej w zakładzie komunalnym. (...) Czy to przypadek, że żona pracuje w jednostce podległej mężowi?" - pisze. Nasz Czytelnik nie wierzy też w ślepy traf, jeśli chodzi o zatrudnienie krewnych przewodniczącego rady miejskiej. Według niego cała jego rodzina pracuje w jednostkach, podległych samorządowi.
Mirosław Skonieczny, burmistrz Piotrkowa Kujawskiego, w większości tym informacjom nie zaprzecza. Żona przewodniczącego nie jest zatrudniona w samorządzie lub podległych jednostkach. Nauczycielką jest za to jego bratowa, ale zaczęła pracę, jeszcze zanim Mirosław Skonieczny został burmistrzem. Brat przewodniczącego faktycznie jest od niedawna gminnym kierowcą. Rozpoczął on pracę, zastępując gminnego kierowcę, kiedy ten zachorował. W tymczasie gmina zdobyła nowy autobus do dowożenia dzieci i musiała przyjąć kolejnego kierowcę. Zdaniem burmistrza, zastępca etatowego kierowcy sprawdził się i posiadał wszelkie wymagane uprawnienia, został więc przyjęty. Żona kierownika od prac interwencyjnych faktycznie pracuje, ale na posadzie interwencyjnej właśnie. - Nie możemy odmawiać przyjęcia do pracy osobom, jeśli spełniają odpowiednie kryteria. Nie możemy też zwalniać osób już pracujących tylko dlatego, że któryś z ich krewnych jest w urzędzie zatrudniony, albo zasiada w radzie miejskiej, którą przecież nie ja powołuję i której skład co kadencję może się zmieniać. Prace interwencyjne to zajęcia krótkookresowe i dbamy o to, by w każdej kolejnej ich turze zatrudnienie dostawały inne osoby - mówi Mirosław Skonieczny. Według niego, zasady przyjmowania są przejrzyste i przestrzegane. W tym, że w urzędzie pracują niekiedy osoby z sobą spokrewnione, nie widzi nic złego
- W większości firm i instytucji w Polsce pracuje po kilka osób z jednej rodziny. Przecież kiedy ktoś ubiega się o pracę, nie możemy go z góry skreślać tylko dlatego, że jakiś jego krewny już u nas pracuje. To też byłaby dyskryminacja - zaznacza. Jego zdaniem, te zarzuty, to początek kampanii wyborczej. - Wszyscy w Piotrkowie i okolicach wiedzą, kto jest moim wrogiem, i kto inicjuje takie akcje - powiedział nam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska