Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotrków Kujawski. Tragiczne losy Władysława. Ciało zmarłego rozpoznał po garniturze krawiec

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Wnuczki Władysława, Anna i Danuta oraz prawnuk Robert
Wnuczki Władysława, Anna i Danuta oraz prawnuk Robert Ewelina Fuminkowska
Zbrodnie, morderstwa i nieznane losy ofiar. Nazistowskie Niemcy nie szczędziły bata. Może to będzie historia jakich wiele, ale wyróżnia ją coś jeszcze. Do tej pory trwa spór, czy Władysław Szewczyk został rozstrzelany z kapłanami w piotrkowskim parku, czy też nie.

Szukam członków rodzin zamordowanych Polaków w parku 1939 roku w Piotrkowie Kujawskim - tak brzmiał wpis na portalu społecznościowym. Jego autorem jest Robert Stranc, który od lat z rodziną stara się rozwiązać zagadkową śmierć pradziadka Władysława Szewczyka. - Od małego dziecka najpierw dziadek, później rodzice prowadzili mnie na grób Władysława. Został pochowany w zbiorowej mogile razem z innymi osobami świeckimi i kapłanami rozstrzelanymi w par ku - opowiada. - To chyba jego kara, że leży z osobami duchownymi. Nie chcę nikomu kraść świętości, ale marzymy, żeby na grobie widniała mała tabliczka z nazwiskiem pradziadka.

Na cmentarzu jest pamiątkowa tablica z nazwiskami ośmiu zamordowanych księży, wśród nich spoczywa błogosławiony ks. Leon Nowakowski. Na dole widnieje mały napis: „Z czternastoma innym osobami nieznanego nazwiska”.

Patrz „syn księdza”

- Tak jest wszędzie, nikt nie pamięta, ani nawet nie stara się, upamiętnić zamordowanych świeckich. Z 14 ofiar dwie zostały dokładnie rozpoznane. W tym mój pradziadek - opowiada pan Robert. - W książkach i dokumentach również można znaleźć taką informację.

Czara goryczy jednak przelała się jakiś czasu temu. 1 listopada pan Robert szedł, jak każdego roku na grób Władysława, spotkał kuzyna.

- Razem poszliśmy zapalić znicze. Gdy podeszliśmy do grobu, pokazywałem kuzynowi, że z tej strony został pochowany mój dziadek. W tle słychać śmiech i docinki „patrz syn księdza” - opowiada. - W sumie się nie dziwię, bo nigdzie nie ma tablicy, że ktoś jeszcze tu spoczywa.

Zapytaliśmy mieszkańców Piotrkowa Kujawskiego, czy znają tragiczne dzieje i słyszeli historię o mordzie w parku.

- Coś tam w parku jest. Jakiś pomnik - mówi jeden z młodych mieszkańców.

Inny prowadzi mnie pod pomnik. - O tu, pani spojrzy, a na kościele jest taka sama.

Młodzież niewiele wie, jedynie to, co przeczytała na tablicy w parku. Grobu na cmentarzu nie kojarzą. Starsi też niewiele pamiętają. - Księży zamordowali, to wiem, jeden został uznany za błogosławionego. Na ołtarze wyniósł go nasz papież. To bolesna historia, chodzę tam się pomodlić, łaski wyprosić, ale o świeckich nic nie słyszałam - opowiada pani, która z prawnukiem wybrała się na spacer.

Pani Anna zna historię, ale nazwisk pomordowanych świeckich już nie. - Opowiadała mi tę historię babcia, która pamiętała pogrzeb ofiar. Mówiła, że prócz księży byli także gospodarze z naszej gminy.

Miałam okazję przejść ostatnią drogę Władysława Szewczyka, rolnika z Rudzka Dużego. Od rodzinnego domu do miejsca pochówku.

To był ostatni dzień października 1939 roku. Rodzina Szewczyka już była po wspólnej, skromnej kolacji, w łóżkach leżała dwójka małych dzieci - 12-letni Albin i młodsza Zofia. Pani Anna, żona Władysława, krzątała się po kuchni, gdy nagle do drzwi zapukali niemieccy żołnierze. Przyszli po Władysława. Dokąd i po co go zabrali?! Znikąd odpowiedzi. Lata mijały, za utrzymanie rodziny odpowiadał syn Albin. Żona Władysława bezskutecznie chciała dowiedzieć się, gdzie jest jej mąż, zmarła w roku 1944. - Dzieci trafiły do dziadków, ale tęskniły za rodzicami. W pamięci miały tatę i gdzieś była ta nadzieja, że może żyje, jest w obozie i wróci do nich - opowiadają wnuczki Władysława, Anna i Danuta. - Tata Albin opowiadał nam o swoim ojcu. Wiemy, że ktoś wydał go, bo w domu miał radioodbiornik.

Wojna się skończyła, Rosjanie wkroczyli na zajęte przez nazistów tereny i dowiedzieli się o zbiorowej mogile niedaleko torów kolei wąskotorowej. Teraz to łąka i wydzielone działki na sprzedaż.

- W kwietniu 1945 roku była ekshumacja zwłok. Wszyscy mieszkańcy przyszli, by rozpoznać zwłoki pomordowanych - opowiada pan Robert.

Ciała księży i garnitur dziadka

Najlepiej zachowały się ciała kapłanów, którzy mieli przy sobie dokumenty i pamiątki. Jedna z rodzin rozpoznała także Aleksandra Lewandowskiego, a krawiec Pietrzak zwrócił uwagę na spodnie jednej z ofiar. Miały charakterystyczny szew, rozpoznał w nim swoją rękę. - Ciała przeleżały w ziemi sześć lat, ale pan Pietrzak od razu zwrócił uwagę na garnitur naszego dziadka. Nie miał wątpliwości, że to Władysław Szewczyk - mówi pani Danuta. - Sam szył mu te spodnie i marynarkę.

Krawiec Pietrzak od razu zwrócił uwagę na garnitur, który wyszedł spod jego igły. Uszył go Władysławowi Szewczykowi.

Z dokumentów, które znaleziono, wynikało, że niemieccy żołnierze przetrzymywali 8 kapłanów i 14 lub 13 osób świeckich. Rozbieżność jest także w książkach. W nocy wszyscy zostali zabrani do parku, naprzeciwko kościoła, gdzie odbyła się egzekucja. Piotrkowscy Żydzi mieli zabrać zwłoki furmanką i zakopać w przygotowanych wcześniej dołach za torami.

- Po ekshumacji pogrzeb odbył się w 1945. Trumny z kapłanami i ofiarami wieziono przez całe miasto na cmentarz. Tata opowiadał, że na jednej trumnie była tabliczka Władysław Szewczyk. Na tym się skończyło, nikt nie chce przyz nać, że w mogile został pochowany nasz dziadek - dodaje pani Anna.

Przez lata odbyło się kilka uroczystości upamiętniających pomordowanych. - Tata raz miał przeciąć wstęgę, nawet kwiatów na grób nie mógł kupić, bo wszystko przygotowali urzędnicy. Natomiast w 1983 roku odsłaniał pomnik w parku. Został poproszony o krótkie przemówienie. Wrócił do domu i był bardzo zdziwiony, że na odsłoniętej tablicy nie było słowa o jego ojcu - wspomina pani Danuta.

- Co mieliśmy zrobić? Pamiętaliśmy o dziadku. Chodziliśmy na jego grób, jego żona Anna została pochowana kilka metrów dalej. W ubiegłym roku na naszym kościele odsłonięto tablicę upamiętniającą zamordowanych kapłanów i znów dopisek z „nieznanymi osobami świeckimi” - dodaje wnuczka Anna.

- Mamy kilka książek, jedną wydaną przez piotrkowską parafię. Autorem obu jest Jarosław Kołtuniak, w jednej i drugiej są informacje, że wśród świeckich pomordowanych rozpoznano dwie osoby, w tym mojego pradziadka Władysława - dodaje pan Robert.

Zielone światło od włocławskiej Kurii

Rodzina Władysława rozmawiała z proboszczem parafii w Piotrkowie ks. Krzysztofem Gąsiorowskim, wystosowała pismo do kurii biskupiej z prośbą o możliwość zamontowania na cmentarnym nagrobku małej tabliczki z imieniem i nazwiskiem przodka.

Z tą samą prośbą zwrócili się do burmistrza Sławomira Boguckiego, którego spotykamy na miejscu zbrodni.

- Znam historię. Szukamy innych bliskich zamordowanych w parku 1939 roku świeckich osób. W planach mamy postawienie małych kamieni z tablicami, na których będą widniały nazwiska ofiar. Są znane dwa, mamy nadzieję, że znajdziemy pozostałe. Takie upamiętnienie należy się każdemu mieszkańcowi naszej gminy - tłumaczy burmistrz Bogucki. - Musimy mieć jednak odpowiednie dokumenty, żeby zwrócić się o pozwolenie do konserwatora zabytków; park to zabytek.

Po kilku tygodniach oczekiwania, rodzina rozstrzelanego Władysława otrzymała odpowiedź z włocławskiej Kurii. Jest zielone światło. Ks. Wojciech Frątczak, wikariusz generalny odpisał, „że nic nie stoi na przeszkodzie, aby na wspólnej mogile zamordowanych Kapłanów umieścić informację, że w grobie jest pochowanych także 13 ludzi świeckich w tym dwóch - wymienić z nazwiska”.

Upamiętnić mieszkańców Piotrkowa chce także nowy proboszcz ks. Krzysztof Gąsiorowski. W parafii jest od dwóch lat.

- Wydaliśmy książkę, która już jest pewnym rodzajem starania, by upamiętnić zamordowanych mieszkańców gminy. Nie wiemy, kto jest dokładnie pochowany w zbiorowej mogile. Udało nam się dotrzeć do ośmiu niepełnych danych. W starych księgach nie trafiłem na żaden ślad, ale dyrektor archiwum diecezjalnego szuka informacji w pozostałych w dokumentach. Jeżeli mamy upamiętnić, to najlepiej wszystkich. Na naszym cmentarzu jest wiele zapomnianych grobów osób, które życie oddały za swoją ojczyznę - dodał proboszcz.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska