Jak informowaliśmy, w miniony czwartek u prezesa PiS stawił się szef regionalnej rady, poseł Wojciech Mojzesowicz oraz szefowie bydgoskiego i toruńskiego okręgu, posłowie Tomasz Latos i Łukasz Zbonikowski. Odprawa trwała blisko dwie godziny. Teraz kujawsko-pomorscy liderzy wykonują już wydane przez Kaczyńskiego rozkazy.
Kawa nie dla posła
Najważniejszy dotyczy odwołania wicemarszałka Macieja Eckardta. To jedno ze stanowisk, które przypadło PiS, gdy przystępowało do koalicji w sejmiku. Nie jest tajemnicą, że Mojzesowicz nie darzy Eckardta sympatią. Od czasu, gdy niespodzianie wpadł do niego na kawę. Eckardt prowadził spotkanie, kazał mu poczekać, a poseł się obraził.
Teraz liderzy PiS zażądali głowy wicemarszałka. Zarzucają mu m.in., że za mało dba o partyjne interesy, wypisuje kontrowersyjne opinię na swoim blogu i... nawet nie należy do PiS. Jeśli nie zostanie odwołany, grożą, że PiS opuści koalicję.
W miniony piątek, u marszałka Piotra Całbeckiego stawili się posłowie Mojzesowicz, Latos i Zbonikowski. Rozmawiali blisko godzinę. Według naszych informatorów, nawet szef sejmikowego klubu PiS Adam Banaszak dowiedział się o wszystkim dopiero po fakcie. Od... wicemarszałka Eckardta.
Radni nie ryby...
Przewodniczący sejmiku Krzysztof Sikora też przypadkowo dowiedział się o ultimatum PiS. - Jestem zaskoczony, ale i lekko rozbawiony tym, że ktoś w Warszawie rozgrywa jakieś gry i decyduje o naszych samorządowych sprawach. Na szczęście my w PO nie mamy takich problemów. Ale sprawa jest poważna. Decyzje należą jednak do radnych, a nie polityków - mówi Sikora.
- Jest dla mnie kuriozalne, że PiS chce naszymi rękami odwołać wicemarszałka, za którym kiedyś stawało murem - mówi szef sejmikowego klubu POLeszek Kawski. - Od dawna już ta koalicja budzi moje wątpliwości. Jeśli więc PiS sam chce ją zerwać, to proszę bardzo.
- Nie chcemy niczyjej głowy - zaprzecza poseł Mojzesowicz. Potwierdza tylko, że z innymi liderami PiS spotkał się z marszałkiem. Ale o czym rozmawiali, tego już naszym czytelnikom nie chciał powiedzieć.
Dość tej koalicji
Prezes Kaczyński opowiedział się też za zerwaniem koalicji z PO w bydgoskiej radzie miasta. Wszystko ma się rozegrać podczas rozpatrywania wniosku radnych PiS o ponowną debatę nad prywatyzacją Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. W przeciwieństwie do większości bydgoskich radnych prezes Kaczyński jest bowiem jej stanowczym przeciwnikiem.