Osiemnaście lat na rynku. To już czas na małe podsumowanie dotychczasowej działalności?
- Marek Modrzejewski (M.M.): Tak się składa, że właśnie w maju kończymy osiemnaście lat, będziemy zespołem pełnoletnim. Wiele zespołów świętuje pięciolecie, dziesięciolecie. My chcemy być oryginalni. Postanowiliśmy świętować pełnoletność.
- Sławek Małecki (S.M.): Ja powiem tak, dziś świętować osiemnaście lat na rynku muzycznym to nie jest takie byle co. Obecnie świętuje się pierwszy rok działalności, pierwsze pięć lat to już coś, a osiemnaście jest już ewenementem. Bycie tyle lat na rynku krajowym to już coś znaczy. To wymaga wielu wyrzeczeń, ale też zobowiązuje.
- Partyzant (P.): Przede wszystkim trzeba powiedzieć jedną rzecz, że przez te wszystkie lata zespół pozostał konsekwentny. Trzymał się i nadal trzyma wytyczonej ścieżki. Przez ten czas przewinęło się wiele trendów. Rynek muzyczny bogaty był w wydawnictwa typu disco-polo, góralszczyzna, hip-hop, a my idziemy cały czas swoją ścieżką. Są ludzie którzy nas słuchają i to jest największy sukces.
Przez te wszystkie lata udało się nagrać kilka płyt...
- M.M.: Dokładnie siedem. Ostatnia to "Między mężczyzną a kobietą", którą właśnie promujemy. Myślę że na osiemnaście lat naszego działania jest to całkiem przyzwoity wynik. W zderzeniu na przykład z tak znakomitym słynnym, światowym zespołem grającym od ponad trzydziestu lat U2, który wydal tych płyt jedenaście (śmiech).
Która z płyt była przełomowa, którą można uznać za najważniejszą?
- S. M.: Powiem tak płyta "Nie bój się miłości" (czwarta z kolei - przyp.) sprowadziła zespól na inne tory, zarówno wyobrażenia o muzyce, którą zespól chce grać jak i samego jej wykonania i brzmienia zespołu, a to za sprawa i pomysłów muzycznych jak i zmian personalnych (w 1997 do zespołu dołączył Partyzant - przyp.).
A który koncert jest tym, który wspomina się najczęściej, który zapadł w pamięci najbardziej?
- M.M.: Najbardziej pamiętamy chyba swój pierwszy występ, który miał miejsce w maju osiemnaście lat temu w Katowicach, w klubie "Akant". Pojechaliśmy wziąć udział w eliminacjach do Rawy blues. Tam okazało się ze jesteśmy objawieniem tego konkursu, wygraliśmy go dostaliśmy się na dużą scenę. A musze powiedzieć ze pojechaliśmy tam raczej turystycznie niż artystycznie. Nasze zamiary nie sięgały aż tak daleko, że będziemy gdzieś tam grali nie wiadomo ile. Więcej było w tym ciekawości, zobaczenia co tam się ciekawego w muzyce dzieje niż zaistnienia w znaczeniu zawodowym. Pamiętam, że po iluś godzinach przesłuchań jurorzy byli tak znudzeni, że niemalże spali na stołach i nagle się okazało że wchodzi zespól zupełnie nieznany istniejący od dwóch tygodni i nagle od pierwszych taktów utworu nie innego jak "Piwo" ożywia się cala widownia i jurorzy. Okazało się że to się podoba a utwór stał się hitem.
- S.M.: Warto wspomnieć ze wówczas do Rawy startowało czterystu sześćdziesięciu wykonawców. To pierwsze miejsce było niesamowite, prestiżowe i zaskoczyło nas ogromnie. Ja wspomniałbym jeszcze o tym co się wydarzyło rok później. Wystartowaliśmy do ogólnopolskiego przeglądu piosenki młodzieżowej, po eliminacjach zakwalifikowaliśmy się do finału i złotej dziesiątki, a później do Opola i koncertu Debiutów.
Od samego początku istnienia zespół zgarniał nagrody, bywaliście na wielu festiwalach, występowaliście w telewizji...
- S.M.: W 1992 roku wystąpiliśmy w telewizji w programie "LUZ". Po nagraniu na telewizyjnym korytarzu spotkaliśmy się z Jurkiem Owsiakiem, nieznanym nam bliżej wówczas. Zaczęliśmy rozmowę na temat polskiego rynku muzycznego, potrzeb młodzieży polskiej, dalej ogólnie potrzeb ludzi, w końcu doszliśmy do sedna czyli potrzeb dzieci. Od słowa do słowa - rozmowa przeniosła się już do naszej garderoby - powstał pomysł na orkiestrę. Jurek powiedział, że ma pomysł na takie granie i co my myślimy o tym jako muzycy...
- M.M.: ...czy to się przyjmie, czy da się zebrać w ten sposób pieniądze...
- S. M.: ... a my byliśmy otwarci na takie działanie, chętnie podjęliśmy temat i tak właśnie powstała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Pierwszy koncert, o tym zawsze będę mówił, odbył się w Ciechocinku.
Akcja przybrała ogromne rozmiary...
- M.M.: My włożyliśmy dużo wiary w ten projekt i zależało nam żeby pokazać się i zebrać przede wszystkim te pieniądze i tak się stało. Zebraliśmy wtedy dwanaście milionów ówczesnych złotych...
- S.M.: Graliśmy w sali wypełnionej po brzegi. Z ogromną radością i nigdy nie przypuszczalibyśmy, że to co tam się zaczęło przyjmie taki wymiar
Jak to robicie że wytrzymujecie ze sobą od tylu lat? Wiele małżeństw nie może poszczycić się stażem takim jak wasz?
- M.M.: Bo się nie kochają! (śmiech). Dlatego nie mogą ze sobą wytrzymać a myślę że tajemnica sukcesu i powodzenia tkwi w miłości, tolerancji. My się przyjaźnimy. Ze Sławkiem znamy się od dawna. Przyjęliśmy taką tezę najpierw kumple potem zespól i tak to powstało. Dobraliśmy się w ten sposób, że mamy podobne zainteresowania pomijając już powiedzmy muzykę, lubimy podobne dowcipy, spędzamy ze sobą dużo czasu.
- S.M.: Bardzo ważne jest to, że kochamy tworzenie muzyki. Atmosferę, która wynika z muzyki, utożsamiamy się z muzyka. Podejrzewam że każdy z nas gdy jeszcze w przysłowiowych krótkich majtkach chodził patrzył na zdjęcia swoich idoli i chciał być taki jak oni. My możemy robić w życiu to co chcieliśmy. Na pewno wiele osób chciałoby mieć na tyle odwagi by pokusić się o robienie tego o czym się marzy. Nam się udało.
Czy projekty inne niż "Zdrowa Woda", granie w innych zespołach czy to jest sposób na odreagowanie i tworzenie czegoś co tam w duszy gra, ale niekoniecznie można to zrobić ze "Zdrową Wodą?" Mam na myśli "Paradox!" (Partyzant) i "Zwierze" (Marek).
- P.: Oprócz tego że nas łączy przyjaźń, łączy na muzyka, ale oprócz tego mamy też jakieś swoje inne pomysły, które nie mieszczą się do końca w konwencji "Zdrowej Wody". Ze względu na to ze zespól ma już swoja obraną drogę i sprawdzoną przez osiemnaście lat dlatego między innymi powstają takie projekty. W jakiś sposób spełniamy się tam w naturze poza zdrowo-wodowej.
- M.M.: Szkoda byłoby tych rzeczy które gdzieś tam powstały odłożyć do szuflady. Ja przetestowałem to co stworzyłem na swoich znajomych, później znajomych znajomych. Okazało się, że to się podoba wiec dlaczego nie. Skrzy-knęliśmy się w trzy osoby i zrobiliśmy sobie taki projekt, który się nagle rozrósł. W pewnym momencie tych osób było kilkadziesiąt. Nagraliśmy myślę fajna płytę i tyle. Będziemy sobie tak z boku, dla własnej przyjemności działać. Wiadomo że priorytetem jest "Zdrowa Woda" - zespól dorobkiem, z długim stażem, który kochamy i którego nie wypadałoby zostawiać i zdradzać.
Plany na następne lata? Na 18 chyba zespół nie poprzestanie?
- M.M.: Plany są takie żeby grać, żeby bawić się tym co robimy, również dlatego, że jest to mile i przyjemne sercu.
Czyli tak jak największa Orkiestra świata, którą współtworzyliście - do końca świata...
- M.M.: ...i o jeden dzień dłużej. Dopóki ludzie będą chcieli nas słuchać. Jeśli będzie dla kogo tworzyć, grać koncerty, będzie sens robić to co robimy najlepiej - będziemy to robić.
Czego i sobie, zespołowi i fanom życzymy.
***
Dyskografia
"Piwo" (kaseta)
"Wino" (kaseta)
"Zdrowa Woda"
"Nie bój się miłości"
"Dziwne myśli"
"Piwo" (reedycja - płyta)
"The best - balanga"
"Miedzy mężczyzną a kobietą"
***
Skład
Od 88 r. Marek Modrzejewski - wokal, gitara
Sławek Małecki - gitara
Sławek Jagas - bas
Andrzej Świeczkowski - bębny, w 89 r. zastępuje go Leszek Gotowicz, a w 90 r. Mariusz "Tarzan" Taranowski
W latach 91 - 96 w zespole gra Piotr F. Krajniak - harmonijka ustna
W 1997 r. do zespołu dochodzi Partyzant.
***
Koncerty w Brodnicy **
1992, 1993, 1994, 1998 - Muzyczny Camping w Brodnicy, Lipiec 2005 - koncert plenerowy na Dużym Rynku
Luty 2006 - klub muzyczny "Piano" Kolejne już w planach zespołu