Dyżur w środę od godz. 14.00-16.00
Dyżur w środę od godz. 14.00-16.00
0 800-170-755 - bezpłatna infolinia
A Państwo, czy odczuliście już zmiany na kolei? Co przewoźnicy powinni zrobić, aby byli bardziej przyjaźni pasażerom? Czy kolej ma jeszcze szansę konkurować z transportem samochodowym, czy też nadchodzi jej zmierzch?
Czekam na telefony i e-maile Rafał Wolny
[email protected]
Droższe przejazdy oraz kłopotliwe przesiadki, to tylko kilka "atrakcji". Poprawi się najwcześniej wiosną.
Od 1 grudnia spółka PKP Przewozy Regionalne jest zarządzana przez samorządy wojewódzkie i obsługuje tylko pociągi osobowe na trasach lokalnych.
Międzywojewódzkie pociągi pospieszne kursują pod szyldem PKP Intercity.
Pasażerowie z niepokojem czekali na tę rewolucję. - Mimo zapewnień kasjerki obawiałem się, czy kupiony w niedzielę bilet będzie ważny, czy też zapłacę mandat - mówił nam pan Eugeniusz, który wczoraj przyjechał do Bydgoszczy z Gdańska.
Łukasz, student UKW z Koszalina złościł się z kolei, że zapłacił za przejazd kilka złotych więcej: - Jechałem z dwiema przesiadkami i musiałem kupić osobne bilety na pospieszny i osobowy.
Koszt przejazdu wzrósł, bo każda przesiadka między pociągami PR i IC jest obecnie traktowana jako osobna podróż. Dotychczas odległość liczona była z miejsca wyjazdu do stacji docelowej (niezależnie od liczby przesiadek), co sprawiało, że bilety na dłuższe trasy były tańsze.
Zmiany mogą dać po kieszeni także posiadaczom biletów okresowych, kupionych po 1 grudnia (wcześniej nabyte uprawniają do przejazdu na dotychczasowych zasadach).
- Mam miesięczny na osobowy, ale kiedy się spóźnię mogę dopłacić i jechać pospiesznym, a niedługo będę musiał kupić drugi bilet - martwi się pan Jan, który dojeżdża do pracy w Bydgoszczy z Grudziądza.
Kłopotów (i pieniędzy) oszczędziłoby wzajemne uznawanie biletów przez PR i IC. - Przewozy Regionalne nie chcą na razie honorować naszych biletów, ale rozmowy trwają - odbija piłeczkę Adrianna Chibowska, rzecznik IC.
Przepychanki spółek z tej samej grupy nie interesują jednak pasażerów, tym bardziej, że na dogadanie się miały one kilka miesięcy. - Zdajemy sobie z tego sprawę i nieprawdą jest, że ktoś tu komuś rzuca kłody pod nogi, ale wypracowanie porozumienia wymaga czasu - tłumaczy Paweł Ney, rzecznik PR.
Czas jest potrzebny na analizę, ilu pasażerów jeździć będzie "nowymi" połączeniami PR, a ilu IC. - Dopiero jak będziemy mieli te dane, będziemy mogli racjonalnie i uczciwie podzielić zyski ze wspólnego systemu biletowego - uzasadnia Paweł Ney i zapewnia, że planowana jest m.in. oferta "wspólny przejazd". Pozwoliłaby ona podróżować z przesiadkami pomiędzy osobowymi i pospiesznymi, bez naliczania za każdym razem odległości i ceny od nowa. - Porozumienie powinno być gotowe jednak dopiero za trzy, cztery miesiące - zaznacza rzecznik PR.
Na pocieszenie na razie pozostaje pasażerom informacja, że IC nie zamierza podwyższać cen na pociągi pospieszne, za to wprowadza dodatkowe promocje cenowe. Z obowiązującego od 14 grudnia rozkładu nie znikną też żadne połączenia.
- Jeżeli będziemy coś przekształcać, to tak, by poprawić komfort pasażerów i zapewnić jak najlepsze połączenia wszystkich rejonów kraju - zapewnia Adrianna Chibowska.
Niedawna norma - czyli jeden bilet na pociąg pospieszny i osobowy oraz swobodne przesiadki - teraz wymaga żmudnych negocjacji. Zamiast dogadać się w ciągu kilku ostatnich miesięcy, spółki PKP wolały "kopać się po kostkach". I robią to nadal, więc naprawy rewolucyjnych zmian możemy spodziewać się dopiero za kilka miesięcy.