Nowe prawo uchwalone przez Europarlament musi być wdrożone przez państwa członkowskie, co wymaga odpowiednich aktów wykonawczych i czasu. Już teraz jednak wiadomo na jakie odszkodowania możemy liczyć. Rzecz dotyczy przewozów autobusowych i promowych. Wcześniej do wypłaty odszkodowań zobowiązano kolej i linie lotnicze.
150 procent kosztu biletu
Przyjrzyjmy się przewozom autobusowym (uchwała Europarlamentu nie obejmuje komunikacji miejskiej).
Pasażer otrzyma zatem zwrot 100 proc. ceny biletu za kurs, jeśli nie zaakceptuje proponowanego transportu zastępczego. Przewoźnik powinien zapewnić taki transport w przypadku odwołania kursu lub opóźnienia przekraczającego dwie godziny, kiedy szacowany czas podróży jest dłuższy niż trzy godziny.
Przewoźnik będzie zobowiązany do zwrotu 50 proc. ceny biletu nawet wtedy, gdy pasażer skorzysta z zaproponowanego transportu alternatywnego. Jeśli transport zastępczy nie zostanie zapewniony, firma będzie musiała zwrócić 150 proc. kosztów biletu.
Ale jest też "haczyk" - odszkodowanie nie będzie przysługiwało gdy opóźnienie nastąpi z przyczyn niezależnych i takich, których nie można było przewidzieć, np. z powodu korków drogowych, kontroli granicznych, czy blokad policyjnych.
Ciężar dla przewoźników
Jeśli w wyniku wypadku pasażer zmarł lub odniósł obrażenia przedsiębiorstwo będzie musiało wypłacić jemu, lub w wypadku śmierci rodzinie gdy pasażer nie zawarł wcześniej innego ubezpieczenia podróżnego) zaliczkę proporcjonalną do poniesionych szkód. W przypadku śmierci kwota zaliczki nie może być mniejsza niż 21 tys. euro.
- Decyzja Unii Europejskiej to dla nas kolejny ciężar, ale będziemy musieli go udźwignąć - mówi prezes PKS we Włocławku Andrzej Stasiak.
Jego zdaniem, konieczne będzie wykupienie ubezpieczenia od wszelkich sytuacji, które zmuszą przedsiębiorstwo do płacenia odszkodowań. Ale to kosztuje, więc generalnie koszty funkcjonowania wzrosną. Tymczasem wielkość przewozów w ostatnich miesiącach spadła, a zatem też i dochody.