- Przedsiębiorcy skarżą się na brak pracowników, a ja od pół roku wysyłam cefałki i ani jednej godnej propozycji - nie kryje swojego rozczarowania pan Jakub, niespełna 30-letni magister inżynier z powiatu inowrocławskiego, mówiący świetnie po angielsku.
Jest robota, ale byle jaka
- Zostałem zaproszony na kilka rozmów, podczas których nikt nie zaproponował mi więcej niż najniższa krajowa. Zasługuję na więcej, więc szukam dalej. W Polsce jest praca, ale byle jaka i za byle jakie pieniądze, więc ludzie się do niej nie garną. Gdy ktoś ma większe ambicje, na robotę liczyć nie może, ewentualnie tylko za granicą. Gdyby firmy płaciły, jak trzeba, na brak rąk do pracy by na pewno nie musiały narzekać - uważa pan Jakub.
Jednak przedsiębiorcy często podkreślają, że nawet najniższe wynagrodzenie to dla nich duży koszt i z niepokojem przyjęli informację o podwyższeniu go w 2018 r. do 2080 zł brutto miesięcznie (1515 zł na rękę) oraz stawki godzinowej z 13 do 13,50 zł brutto (11,60 zł netto).
- Pamiętajmy, że w tym roku minimalną pensję podniesiono aż o 150 zł, czyli o ponad 8 procent, przy wzroście wydajności pracy o 3 procent. Rośnie więc szybciej niż efektywność zatrudnienia - komentuje Jeremi Mordasewicz, ekspert z Konfederacji Lewiatan. - Warto dodać, że przeszło 40 proc. wynagrodzenia wpłynie do budżetu państwa, w postaci podatków (PIT, VAT) i składek na ubezpieczenia społeczne.
Płaca minimalna 2017. Ile "na rękę"? [ZASADY, STAWKI]
Zdaniem Mordasewicza, tegoroczne, wyjątkowo wysokie żądania związków zawodowych podwyżki płacy minimalnej, nawet o 200 zł, wynikają z ubiegłorocznego zachowania rządu, który przelicytował propozycje związkowców i postawił ich w trudnej sytuacji wobec pracowników: - Skoro rząd, który powinien równoważyć interesy pracowników i przedsiębiorców, zaproponował podwyżkę większą niż związkowcy, to sugerował, że niedostatecznie dbają oni o interesy swoich członków. Dlatego w tym roku, bojąc się powtórzenia takiej sytuacji, na wszelki wypadek zażądali nierealnej podwyżki.
Według Solidarności, płaca minimalna w 2018 roku powinna wynosić co najmniej 2160 zł brutto.. Związkowcy z "S" chcą, by sięgnęła 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia (dziś to 47 proc.).
"Nie zatrudniajcie się w bidulach"
- Narzucona z góry najniższa pensja w jednolitej wysokości w całym kraju jest zła dla gospodarki - podkreśla Witold Michałek, ekspert z BCC ds. makroekonomii i członek Rady Dialogu Społecznego. - Stanowi znaczne, dodatkowe obciążenie, szczególnie dotkliwe dla mikro i małych, lokalnych firm zlokalizowanych w województwach słabo rozwiniętych. Zatrudniają w większości niewykwalifikowanych pracowników, których wydajność jest niska. W szczególności zwiększa rozmiar szarej strefy oraz poziom bezrobocia w regionach najmniej rozwiniętych gospodarczo, wypychając poza oficjalne zatrudnienie osoby bez kwalifikacji, które nie są w stanie zarobić na utrzymanie swojego stanowiska pracy. Jeżeli już dyskutować o utrzymaniu płacy minimalnej, to różnej w poszczególnych częściach kraju.
O tym, że Polska wciąż jeszcze nie uporała się z pracą na czarno, świadczy również wpis bydgoszczanina, pracownika ochrony, na forum naszej Strefy Biznesu: "Minimalnie to się zarabia często tylko na papierze. Jestem zatrudniony w dużej firmie ochroniarskiej. Płacą wynagrodzenie bez żadnych problemów w wyznaczonym terminie, jedynie ZUS co drugi miesiąc. Na rynku brak rąk do pracy. Dziwię się, że ludzie podpisują takie umowy: 80 godzin za 13 zł, a reszta do ręki. Nie zatrudniajcie się w małych firmach, bidulach, a unikniecie podobnych sytuacji".
