- W grudniu zwróciłem się do władz Torunia z wnioskiem o zbadanie skali problemu na Rubinkowie i takie jego rozwiązanie, by kosztami deratyzacji nie obarczać mieszkańców. Niestety, ale na razie skarżący mi się na kłopot z gryzoniami torunianie zostali na polu walki sami - mówi Piotr Lenkiewicz, radny miejski (Koalicja Obywatelska).
-Relacjonowali mi, że myszy i szczury mają już nie tylko w piwnicach, ale i w mieszkaniach. Ich ślady, np. odchody, pojawiły się w łazienkach. Tymczasem wszystkie te osoby dbają w domach o czystość i higienę, żyją schludnie. Są przerażone sytuacja, bo od lat takiego problemu nie było - ciągnie Piotr Lenkiewicz.
Mieszkańcy zwrócili się o pomoc do przedstawiciela spółdzielni mieszkaniowej - administratora budynków. - Jak mi przekazali, usłyszeli, że problem maja rozwiązywać we własnym zakresie. Zaczęli więc rozpytywać w firmach deratyzacyjnych. Dowiedzieli się, że mechaniczne sposoby walki z gryzoniami to np. pułapki czy trutki. Koszt: średnio 500 zł od mieszkania. Tymczasem dla niejednego seniora to może być 1/4 czy nawet 1/3 emerytury lub renty - podkreśla radny Piotr Lenkiewicz.
W interpelacji adresowanej do prezydenta miasta Michała Zaleskiego rajca napisał tak: "Zwracam się z wnioskiem o zwrócenie się w tej sprawie do zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Rubinkowo w celu identyfikacji potencjalnego zagrożenia, opracowania możliwego planu postępowania, a także działań zmierzających do deratyzacji w taki sposób, by koszty walki z gryzoniami nie były ponoszone przez mieszkańców z własnej kieszeni". (19 grudnia 2019 r.)
Masz informacje? Redakcja Gazety Pomorskiej czeka na #SYGNAŁ
Gdy tylko radny otrzyma odpowiedź od władz miasta na swój wniosek, wrócimy do tematu. Od Czytelników czekamy na natomiast na kolejne sygnały - adresy kontaktowe powyżej.
