Środa, trening hokeistów: na lodzie kilkunastu zawodników trenujących pod okiem drugiego szkoleniowca Andrzeja Masewicza. Pierwsze wrażenie? Pewnie jest po sezonie i zawodnicy mają okres roztrenowania.
Nic z tych rzeczy. Polska Liga Hokejowa przygotowuje się do najważniejszej części sezonu: play off. Wszystkie poprzednie mecze nie mają już znaczenia. Każdy zespół ma trzy tygodnie, żeby oszlifować taktykę, dopasować ją do najbliższego przeciwnika. Każdy poza toruńskim, w którym uznano, że tak długa przerwa to doskonała okazja do...wypoczynku.
Jarmo w Finlandii
TKH trenuje bez pierwszego szkoleniowca. Fiński trener Jarmo Tolvanen wybrał się bowiem na urlop do rodzinnego kraju. Akurat w czasie, gdy powinien oglądać mecz za meczem rywali z Nowego Targu i dopracowywać szczegóły taktyczne, które dadzą jakiekolwiek szanse jego podopiecznym w starciu z liderem PLH. Co więcej, zgodę na urlopy otrzymali także Finowie Teemu Paakkarinen i Sami Salonen oraz Słowak Zoltan Kubat.
- Trener, jak większość zawodników zagranicznych dostali zgodę na wyjazd. Nie mieliśmy nic przeciwko, bo przez kilka miesięcy nie było go w domu, ma wrócić w sobotę. Ten okres we wszystkich klubach traktowany jest jako czas na wyleczenie kontuzji, odnowę biologiczną - tłumaczy Paweł Gurtowski, po. prezesa TKH.
Sprawdziliśmy, w żadnych innym klubie ekstraklasy trener teraz nie odpoczywa.
Ale to nie wszystko. Na zwolnieniach lekarskich są Przemysław Bomastek, Jarosław Dołęga i Bartosz Dąbkowski, a więc filary krajowego składu. Trudno im się w sumie dziwić. Jak mają znaleźć w sobie motywację, skoro widzą, że w kluczowym momencie sezonu wypoczywa sobie pierwszy szkoleniowiec? W przyszłym tygodniu wypadnie jeszcze ze składu bramkarz Michał Plaskiewicz, który w awaryjnym trybie został powołany do reprezentacji kraju.
Rzucili ręcznik?
Z Podhalem i tak nie mamy szans - tak pewnie myślą działacze TKH Nesty. Być może mają rację, ale przed rokiem także nie było wielkich szans w play off. Tymczasem ówczesny trener Marian Pysz przez kilkanaście dni ostro pracował z zespołem, który potem napędził strachu faworyzowanej Cracovii. Nieco więcej szczęścia i torunianie mogli wówczas wygrać (mecz wyjazdowy przegrali po karnych). Ostatecznie odpadli, ale przynajmniej rozegrali najlepsze mecze w sezonie.
W tym roku to chyba już nierealne. Torunianie zmarnowali pierwszy z trzech tygodni przygotowań. Wiele pożytku nie będzie także z następnego, bo przecież najlepsze godziny na Tor-Torze będą zarezerwowane dla przygotowującej się do mistrzostw świata reprezentacji kraju. Wygląda na to, że działacze poddali zespół w play off jeszcze przed pierwszym meczem.