- Nie żałuję żadnego z tych ruchów. Ufaliśmy w możliwości Luke’a. Miał problem ze zdrowiem, przez cały play off miał właściwie tylko jedno sprawne ramię i to ręki rzucającej. To efekt urazu, którego nabawił się w meczu ze Śląskiem. Nie mówiliśmy o tym, ale później pojawiła się jeszcze kontuzja Kamila. Ale nie, nie żałuję, że mieliśmy tych graczy w swoim składzie - powiedział Selcu Ernak po trzeciej porażce z Legią Warszawa.
Trudno się zgodzić z tą opinią. Temat zatrudnienia nowego rozgrywającego pojawił się już w styczniu po kolejnym urazie Nelsona. Trener Ernak za każdym razem podkreślał, że darzy Brytyjczyka pełnym zaufaniem i to jest gracz, który dodaje drużynie jakości. Być może tak byłoby, gdyby tylko Nelson był zdrowy, ale w sumie opuścił 14 z 37 meczów Anwilu.
W końcu Ernak zdecydował się na PJ Pipesa, który okazał się kolejną pomyłka. Amerykanin był chwalony za pracowitość i zaangażowanie na treningach, ale fizycznie odstawał od graczy Legii, lepiej czuł się w roli rzucającego. W serii półfinałowej zagrał 10 minut, a w ostatnim meczu w ogóle nie było go w składzie.
Po kontuzji Kamila Łączyńskiego Anwil został praktycznie bez zdrowego rozgrywającego., Trudno też mieć jednak pretensje do Luke'a Nelsona, że w play off grał słabo lub w najlepszym wypadku nierówno. Rozgrywający miał trzy dłuższe przerwy w trakcie sezonu (m.in. opuścił najważniejsze mecze w drugiej rundzie FIBA Europe Cup) i za każdym razem musiał odbudowywać formę. W tej sytuacji nie mógł być fizycznie gotowy na rywalizację na takim poziomie. Inna sprawa, że to było ryzyko wkalkulowane w ten kontrakt. Historia kariery Nelsona pełna jest drobniejszych i poważniejszych urazów. Z tego względu nie zdecydował się na niego latem choćby Żan Tabak z Trefla Sopot.
Czy Selcuk Ernak zostanie we Włocławku? To na razie otwarty temat. Ostatnio pojawiły się informacje, że jest poważnym kandydatem na trenera jednego z tureckich klubów. Szkoleniowiec zdementował te informacje i zapowiedział, ze chciałby w przyszłym sezonie znowu z Anwilem powalczyć o mistrzostwo
Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

„Jako trener z 30-letnim stażem każdego roku otrzymuję oferty, lecz chcę z całą mocą powiedzieć, że kontrakt, który podpisałem latem 2024 roku, wygasa w czerwcu 2026 roku i nie wyobrażam sobie prowadzenia innego zespołu, niż Anwil Włocławek w kolejnych rozgrywkach. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie zrealizowaliśmy sportowych celów w bieżącym sezonie i nikt nie jest bardziej zawiedziony, niż ja sam. Mam jednak w sobie energię, gotowość i zaangażowanie do tego, aby walczyć o brązowy medal. Zrobię wszystko, aby to osiągnąć, a zdobyte doświadczenie w moim pierwszym roku pracy w Polsce przełożyć na walkę o sukces w kolejnym sezonie. Biorę pełną odpowiedzialność za przegrany półfinał. Przepraszam kibiców. Robiłem wszystko, aby doprowadzić drużynę do finału i do mistrzostwa” - napisał Ernak w specjalnym oświadczeniu.
Klub na temat wspólnej przyszłości wypowiada się lakonicznie i podkreśla, że teraz najważniejsza jest rywalizacja o brązowy medal. „Choć po przegranym półfinale z Legią Warszawa dominuje nastrój rozgoryczenia, Klub Koszykówki Włocławek w pełni wspiera trenera Selcuka Ernaka. (...) Ostateczna weryfikacja i ocena sezonu 2024/2025 nastąpi po zakończeniu rozgrywek” - informuje Anwil Włocławek.
Wciąż nie wiadomo z kim od 10 czerwca Anwil będzie walczył o podium. Trefl w czwartym meczu pokonał Start w Lublinie po dogrywce 95:93 i finalistę wyłoni dopiero decydujące spotkanie w Sopocie w sobotę.