Na estradzie bydgoskiej Filharmonii Pomorskiej muzycy przygotowują się do występu. Na widowni szum: - Jest jakiś faworyt? Jeszcze nie, za wcześnie. _Z rąk do rąk przekazywany jest program imprezy. - Ale dużo Polaków. A jaka silna reprezentacja szkoły rosyjskiej! W ostatnich rzędach ulokowała się młodzież z Państwowego Zespołu Szkół Muzycznych. Słychać:
- _Myślałem, że będzie więcej ludzi.
- Nie gadaj, klimat jest.
- Ale ogromna ta scena. Ja bym nie wyszedł...
- Musiałbyś.
- Grałeś już w takiej sali, to wiesz, jak się zachować. Ale to musi być schiza, co?
- Fakt.
Oklaski. Ze sceny rozlega się głos: - Piąty Międzynarodowy Konkurs Młodych Pianistów "Artur Rubinstein in memoriam" uważam za otwarty. Zaczyna grać Piotr Żukowski, laureat poprzedniej edycji.
Pachnie walerianą
Od ubiegłej soboty, dzień w dzień (oprócz czwartku), na scenę wchodzą młodzi pianiści, aby popisać się przed jury sztuką interpretacji. Najpierw trzeba przejść pierwszy etap, później drugi, a na końcu przeżyć przesłuchania finałowe - jeśli, oczywiście, jury zachwyci się umiejętnościami muzyka i pozwoli mu dotrwać do tej części. Z kilkudziesięcioosobowej grupy za wygranych uzna się tylko szóstkę pianistów, za mistrza - jednego.
Nastoletni, najwyżej 21-letni, muzycy kłaniają się więc mniej lub bardziej sztywno, siadają przed fortepianem w skupieniu i grają dając z siebie wszystko. A po występie mówią, że wcale się nie denerwowali, że spali spokojnie i że nie jest istotne, czy dobrną do finału. W pokoju solistów pachnie jednak walerianą, twarze pokryte są drobniutkimi kropelkami potu, a chusteczki nadają się do wyrzucenia.
- Podczas takiego wysiłku potrafię schudnąć pięć kilogramów - _21-letnia Eugenia Kobiec z Ukrainy najchętniej owinęłaby się teraz wielkim ręcznikiem. Serce tak jej dudniło... Miała wrażenie, że ten łomot zagłuszy dźwięki płynące z fortepianu. - Niektórzy biorą tabletkę na to kołatanie. Ja nie, bo... Raz spróbowałam, ale byłam tak rozkojarzona podczas gry, że stwierdziłam - to nie ma sensu. Kołaczące serce to czasami problem nie do opanowania, ale co zrobić, kiedy ma się wrażenie, że podczas gry fortepian ucieka spod palców? 19-letnia Natalia Ehewald z Niemiec jest pewna: grała na pływającym instrumencie i koniec.
Bez okularów na nosie
Większość z nich jednak, od pierwszych uderzeń w klawisze, zapomina o bożym świecie. Muzyka pochłania bez reszty.
Podczas występu 18-letniego Jarosława Kaliskiego, ucznia bydgoskiego Zespołu Szkół Muzycznych w Bydgoszczy, mająca po nim wystąpić pianistka tak głośno "rozgrywała się" za kulisami, że słyszała to publiczność.
- Nie przeszkadzało ci to? - dwie minuty po występie pyta Jarka Agata, koleżanka z klasy, chyba bardziej zdenerwowana niż on.
- Nic nie słyszałem - odpowiada.
Tak się zatopił w grze? Nie do końca. - Najbardziej stresuje mnie świadomość, że na widowni jest nie tylko jury, ale i znajomi ze szkoły. Dlatego ściągnął okulary przed wejściem na scenę. Nie widział nic prócz fortepianu. Mamę poprosił, żeby została w domu.
Harry Potter za kulisami
Ból żołądka, ból głowy i... - _Niektórzy uczestnicy sprawiają wrażenie, że nic do nich nie dociera. Są nieprzytomni - _mówi Mikołaj Rykowski, konferansjer. Tak było z 18-letnim Jua Wang z Chin. Przed prezentacją chodził za kulisami w kółko, trzymając się za brzuch. Mikołaj zaproponował: - Może spróbujesz tai chi? Spróbował, sparodiował mistrzów tai chi. I znowu rozbolał go brzuch - ze śmiechu. Przed wyjściem na scenę zdążył jeszcze powiedzieć: "filmowa wersja "Władcy pierścieni" podobała mi się bardziej niż Harry Potter".
Takie rozmowy są za kulisami na porządku dziennym, bo... Mikołaj, Agnieszka Loose - tłumacz i pielęgniarka, Balbina Targ, która jest tu "tak na wszelki wypadek", robią wszystko, żeby rozładować atmosferę. Agnieszka: - _Rozmowa o wszystkim, byle nie o muzyce, to najlepszy sposób, żeby ich odprężyć. _Pani Balbina: - Niektórzy są tu bez rodziców. Staram się więc, z racji wieku, trochę ich zastąpić.
Cała trójka rozumie uczestników konkursu doskonale: Mikołaj jest muzykologiem, cała rodzina Agnieszki ma wykształcenie muzyczne (- Mnie co prawda słoń na ucho nie nadepnął, ale... Jako jedyna wybrałam inną drogę), a pani Balbina jest zakochana w Szopenie odkąd pamięta.
Tajemne siły przy instrumencie
Młodzi pianiści denerwują się więc, ale są tu, bo:
Eugenia Kobiec: - Konkurs mobilizuje do pracy.
Jarek Kaliski: - _To ściganie się z samym sobą.
Rafał Blechacz z Nakła: - Bo chce się spróbować i już.
Ćwiczą więc i ćwiczą, dzień po dniu. Większość z nich zaczęła mając cztery-pięć lat. Nie narzekają. Granie to przecież "największa przyjemność w życiu".
Nawet, jeśli jury wyda niekorzystny dla nich werdykt, żal nie ściśnie im gardła. Konkursowa ocena jest przecież subiektywna. Oni znają swoją wartość. Kiedy skończy się konkurs - z nagrodą czy bez - dalej będą ćwiczyć i ćwiczyć, dzień po dniu. Bo muzyka uskrzydla.
16-letni Rafał Blechacz, jeden z najmłodszych uczestników konkursu (ćwiczy po kilka godzin dziennie, lubi długie spacery z ojcem, jazdę na rowerze, ale w nogę z kolegami z podwórka nie gra, bo to go nie bawi): - Kiedy siadam przy fortepianie, czuję, że spływają na mnie dodatkowe siły...
Ewa Stąporek-Pospiech, dyrektor konkursu i Państwowego Zespołu Szkół Muzycznych im. Rubinsteina w Bydgoszczy: - Gra na fortepianie to praca fizyczno-intelektualna. Żeby dobrze ją wykonać, trzeba wejść na właściwą orbitę. Ci młodzi ludzie są nieprzeciętnie wrażliwi, niezwykle inteligentni. To elitarna młodzież. Trochę oddalona od rzeczywistości. Inna.
