We wrześniu 1985 roku poznański opozycjonista Andrzej Radke został aresztowany pod zarzutem m.in. nielegalnego wydawania i kolportażu czasopism. Po 30 latach ma ponownie odpowiedzieć za wydawanie prasy bez rejestracji. Zarzucono mu, że według ustawy o prawie prasowym z 1984 roku nielegalnym dziennikiem jest blog wikiduszniki.pl.
Strona poświęcona gminie Duszniki (pow. szamotulski) służyła wyrażaniu opinii na temat lokalnych władz. Na blogu umieszczano wpisy dotyczące farmy elektrowni wiatrowych, przy planowaniu której doszło do nieprawidłowości i działań ówczesnego wójta. Prawdopodobnie to z tego powodu, przed ostatnimi wyborami samorządowymi do organów ścigania złożono doniesienie na wikiduszniki.
- Kiedy mnie wezwano, przyznałem na policji, że zarejestrowałem domenę wikiduszniki, ale byłem przekonany, że sprawa zostanie umorzona. Tymczasem dostałem wezwanie na rozprawę jako obwiniony - relacjonuje Andrzej Radke. - To skandaliczny objaw tłumienia krytyki wobec władz. W taki sposób postępowano za komuny - uważa oburzony Radke.
Rozprawa opozycjonisty, który za swoją działalność otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, ma odbyć się 8 października.
- To brzmi jak ponury żart - skomentował oskarżenie Marek Lenartowski, były działacz Solidarności w Cegielskim.
- W Rosji wprowadzono restrykcje wobec blogerów krytykujących władze. Może w komisariacie policji w Dusznikach o tym coś słyszano, tylko nie zwrócono uwagi na to, że nie chodzi o Polskę tylko o Rosję - na wieść o oskarżeniu A. Radke stwierdził Janusz Pałubicki, legenda wielkopolskiej "S".
Policja nie udzieliła nam informacji, kto złożył doniesienie na wikiduszniki, a podejrzewany o to były wójt twierdzi, że nie pamięta, czy on to zrobił.
- Trudno mi powiedzieć. Może prawnicy przygotowali doniesienie, a ja podpisałem - tłumaczy Adam Woropaj, były wójt Dusznik, który był obiektem krytyki na blogu.
Okazuje się, że policja ograniczyła się do przesłuchania wójta, byłego opozycjonisty, jego żony i sąsiadki. Oskarżając Andrzeja Radke o wydawanie dziennika bez rejestracji nie zasięgnięto opinii biegłego, mimo iż sprawa ma złożony i niejednoznaczny charakter.
- W ocenie prowadzącego sprawę policjanta uzyskanie takiej opinii nie było konieczne - poinformowała nas nadkom. Iwona Liszczyńska z wielkopolskiej policji.
Co zastanawiające, zarzut postawiono opozycjoniście, chociaż to nie on jest autorem bloga.
- Mąż tylko zarejestrował domenę. Podczas przesłuchania zeznałam, że wpisy są autorstwa różnych osób, w tym część ja napisałam - mówi Hanna Szumińska, żona Andrzeja Radke, która uważa, że oskarżenie męża jest zemstą za krytykę.
- To za każdym razem bierze się z bezsilności urzędników głęboko zakorzenionych w PRL-u - tak o ściganiu blogerów sądzi Łukasz Siegieda z Łęcznej (woj. lubelskie), który na swojej stronie krytykował lokalne władze i postawiono mu takie zarzuty, jakie otrzymał teraz Radke. Bloger, o którego problemach było głośno w 2014 roku, prawomocnie wygrał batalię z organami ścigania - uznano w sądzie, że blog nie wymaga rejestracji jako czasopismo.