Po co nam slang?

Młodzieżowy slang zalewa szkoły, puby i domy. "Staremu" słownictwu nadaje nowe formy i znaczenia, zapożycza z języków obcych do tego stopnia, że sami młodzi mówią o sobie, że ich nowe słownictwo, to w znacznej części produkt z etykietą made in USA.
Slang ma historyczne korzenie. Według językoznawcy prof. Jana Miodka zwrot: "róbta co chceta", kojarzony z osobą Jurka Owsiaka, pochodzi od św. Augustyna, który rzekł "amore et act"..., czyli "kochaj i rób co chcesz". Ale młodzież uważa, że to Owsiakowe, czyli... nowe. I nie ustaje w produkcji kolejnych słówek, które pozwalają na to, aby rodzice i nauczyciele nie "zaczaili", czyli nie zrozumieli, o co chodzi.
- Więźniowie też nie chcą, aby klawisze kumali, o co "biega" - mówi Adam Gawinecki z I LO we Włocławku. Nie ma bluzy z kapturem, ale nosi skórzaną kurtkę. Spodnie nie wiszą mu u kolan, ale ściśle przylegają do ud. Tłumaczy, że język jest rodzajem kodu, tak jak strój. - ...My z kolei nie mamy ochoty, aby starzy mówili tym samym językiem, co my. Nadawanie na naszej fali nie tyczy się dorosłych, bo to my "obczajamy sytułkę" (robimy rozpoznanie) kogo wtajemniczać, a kto się musi wyautować (wypaść) z naszej grupy.
Kto mówi slangiem? Chyba wszyscy uczniowie, bo slangu po prostu nie da się uniknąć. Bez względu na to czy ktoś jest hip-hopowcem, raperem, technowcem czy "maślakiem" (drętwym) - gada slangiem.

Kabany i klamoty

Wiele młodzieżowych zwrotów to wynik popularności czatów i grup dyskusyjnych. Wkrada się do tego języka wiele wulgaryzmów. Jedni je przyswajają, inni ich unikają. Jeszcze inni produkują własne słowa tak, że nie można rozpoznać, czy to wulgarne czy też "wyluzowane". Do takich słów należy np. "zajefajnie".
- Chyba każdy, kto nie chce być wulgarny używa tego słowa przy starszych - mówi Błażej Czerwiak z ZS Inżynierii Środowiska w Toruniu. - Slang w ogóle ułatwia kontakty, nawet z rodzicami. Gorzej jednak, jeśli ktoś jest sztywny i próbuje "jechać" slangiem. Głupio to wygląda. Są takie słówka, które robią karierę: "koń", "pasztet" i "klamot" to określenie na brzydką dziewczynę. Na dobrze zbudowanych chłopaków, którzy gustują w dresach, dziewczyny za to mówią "kaban".
Kolega Błażeja Bartek Wiśniewski dodaje, że slang pojawił się w odpowiedzi na pewne rozleniwienie. Przez uproszczenia można zaoszczędzić czas: - Impreza, to już nie jest "impra", jak kiedyś, ale raczej "balety" albo "dicho". Nie chcemy być stereotypowi, chcemy się wyodrębnić, dobrze jest więc znać slang, aby nie "polec" na całej linii w towarzystwie.

Strach przed oldskulami

Paweł Gawarkiewicz z ZS Mechanicznych, Elektrycznych i Elektronicznych z Torunia, podobnie jak większość jego kolegów, nie ma nic przeciwko slangowaniu. Takie słowa jak "flota" (pieniądze), "basket" (gra w koszykówkę) czy "spoko" (jak polski odpowiednik "okay") to zdaniem Pawła droga do lepszych relacji z otoczeniem, nawet z dorosłymi.
- Wszyscy używają slangu i byłoby głupio w to nie wejść - mówi chłopak. - Moja mama też "nawija" slangiem, na przykład często mówi: chłopaku, skocz wyrzuć śmieci. I więź rodzinna tworzy się lepsza. Czai, o co nam, młodym chodzi.
Slang zyskał nawet aprobatę Unii Europejskiej, bo młodzież z miejscowości Psary na Śląsku dostała grant unijny w wysokości 6 tys. euro, aby stworzyć słownik slangu młodzieżowego, rozpocząć warsztaty dziennikarsko-aktorskie oraz wystawić sztukę Fredry "Zemsta" w slangowej i polskiej wersji.
- A to się porobiło... - śmieje się Adam Witkowski. - A nie mówiłem, że slang to przyszłość? Slangowa sztuka! A to się zdziwi świat "oldskulów", tych po trzydziestce, znaczy się...

PISZCIE DO NAS!
Zapraszamy Was do nadsyłania słów ze slangu, który występuje w Waszej szkole. Na stronach "Po dzwonku" opublikujemy najciekawsze młodzieżowe zwroty. Piszcie pod adresem: [email protected]