MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po dzwonku

Janina Paradowska, "Polityka"

     Sejmowa debata o polityce zagranicznej przeminęła jak wiele podobnych w przeszłości, ale nie powinna zostać zapomniana. W przeszłości traktowano te dyskusje w sposób mocno rytualny, bowiem w kwestiach strategicznych celów polityki zagranicznej panowała ogólna zgoda, którą skrzętnie mogli odnotować najpilniejsi słuchacze, czyli ambasadorzy, zwyczajowo zasiadający na sejmowej galerii. Tym razem rytuał został jednak złamany: w kluczowej sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej zgody nie ma, wprost przeciwnie jest to dziś najwyraźniejsza oś podziału w polskiej polityce, to wokół niej koncentrują się zasadnicze spory, wokół niej tworzą się obozy polityczne, ona wywołuje największe emocje. To było widać w minionym tygodniu na sejmowej sali. Podobnie jak widać było, że przeciwnicy integracji są socjotechnicznie coraz lepiej do walki przygotowani. Nie mają prawie żadnych argumentów merytorycznych, ale za to hasła mają dobre, pomysłów im nie brakuje, a do natarcia ruszają ławą, czasem jeszcze z Rotą na ustach. Rotę też w Sejmie śpiewano, tyle że nie na sali, ale na głównych schodach.
     W tym samym czasie, kiedy debatowano o polityce zagranicznej, dyskutowano także o referendum w sprawie zakazu sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Poseł Gabriel Janowski zebrał ponad 80 poselskich podpisów pod apelem o taki zakaz. Tak duża liczba podpisów świadczy, że przeciwnicy integracji mają w Sejmie reprezentację liczniejszą niż się początkowo wydawało. Początkowo liczyliśmy schematycznie: Liga Polskich Rodzin, może ktoś z Samoobrony, może jakaś frakcja z PSL. Dziś ten front znacznie się poszerzył. Samoobrona coraz bardziej ściga się w antyunijnym radykalizmie z Ligą Polskich Rodzin, z Samoobroną ściga się PSL.
     Po prostu bardzo wielu dostrzegło, że jest to temat, przy pomocy którego można schwycić kawałek elektoratu, a wybory samorządowe jesienią, więc elektorat jest wszystkim nadzwyczajnie potrzebny. Nie ma więc co liczyć, że ten temat zniknie nawet wówczas, gdy zamkniemy kolejny rozdział w negocjacjach. To zbyt łakomy kąsek dla partyjnych liderów. Przecież można w nieskończoność powtarzać, że nie oddamy ani piędzi polskiej ziemi, nawet gdyby miała leżeć odłogiem i wdzięcznego słuchacza zawsze się znajdzie. Można to powtarzać zwłaszcza wówczas, gdy się nie ma nic więcej do powiedzenia. Ciekawe jednak jest również to, że choć przeciwnicy Unii są coraz lepiej zorganizowani, to zwolennicy nie potrafią znaleźć dobrego klucza do opinii publicznej. Dziś już prezentowanie zadowolonego przekonania, że referendum w sprawie przystąpienia i tak będzie wygrane przez zwolenników tego procesu, nie wystarczy. Trudno jednak dostrzec jakiś pomysł na przeciwstawienie się nacierającej ławie przeciwników, jakieś choćby jedno dobre hasło. Dzwonek ostrzegawczy już zadzwonił i nie wystarczy powtarzać, że coś trzeba wreszcie zrobić. Rzeczywiście trzeba coś zrobić.

     **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska