Radni powiatowi mieli po raz pierwszy okazję porozmawiać o tragicznych następstwach nawałnicy z 11 sierpnia, więc nic dziwnego, że były emocje.
Po pierwsze dlatego, że szukano odpowiedzialnych za to, że informacja o pogorszeniu się pogody nie dotarła do mieszkańców. Tu bezpośrednio obwiniano o to dyrektora wydziału zarządzania kryzysowego w starostwie Andrzeja Nogala, który nie przekazał w feralny piątek tej wiadomości do samorządów. Ale dostało się też staroście Stanisławowi Skai jako nadzorującemu pracę wydziału. Czy polecą głowy, czego domagała się m.in. radna Mirosława Dalecka, zarzucając staroście niekompetencję i nieodpowiedzialność?
- Będą wyciągnięte konsekwencje - powtarza starosta Stanisław Skaja. - W grę wchodzą sankcje od upomnienia po zwolnienie z pracy. W ciągu miesiąca będą decyzje. Przypominam, że postępowanie - nie przeciwko, ale w sprawie - prowadzi prokuratura. A moje zdanie jest takie, że to nie był poważny błąd.
Dlaczego starosta bagatelizuje postępowanie swojego pracownika? To już wyjaśniał wcześniej - z komunikatu o pogodzie nie wynikało, że jest to „zapowiedź trzeciej wojny światowej”, była w nim mowa o burzach, gradzie, silnym wietrze, ale nie o kataklizmie, który dotknął region. Zagrożenie sklasyfikowano na poziomie drugiego stopnia, a nie trzeciego, który jest najwyższy w skali. Taka informacja dotarła także do strażaków, którzy byli w pogotowiu. IMiGW, jak się okazuje, kompletnie nie współpracuje ze stowarzyszeniem Łowcy Burz, które miało wiedzę, że zbliża się nieobliczalna nawałnica.
Po drugie, emocje biorą się także z faktu, że radni krytycznie oceniają działalność systemu zarządzania kryzysowego. Jak przypomniała radna Mirosława Dalecka, w grudniu 2015 r. o termin utworzenia powiatowego centrum zarządzania kryzysowego pytał na sesji Marek Szmaglinski. Takie centrum dotąd nie powstało. Jak tłumaczył starosta, może i jest taki wymóg, ale nie ma na to pieniędzy. Dalecka podpowiadała, że wystarczy odchudzić zarząd powiatu i zmniejszyć liczbę komisji...
Zdaniem starosty, zatrudnianie większej liczby ludzi w powiatowym centrum nie ma sensu. A Dalecka stwierdziła, że może jednak dyrektora wydziału trzeba zmienić, żeby wprowadzić trochę świeżości...
SMS na komórkę
Po trzecie, wszyscy są zgodni, że dotychczasowy system powiadamiania ludzi o zagrożeniach nie jest efektywny. Nie wszyscy zaglądają na strony urzędów, by sprawdzić, czy są tam pogodowe komunikaty i ostrzeżenia. Nie wszystkie samorządy zresztą je zamieszczają. - Wiemy, że zawiódł system alarmowania, i to na każdym szczeblu - mówił na sesji wicestarosta Marek Szczepański.
- Nasz plan działań wydziału zarządzania kryzysowego, oparty na jednym człowieku, zatwierdził wojewoda. Jeśli ten jeden człowiek czegoś nie zrobi, to plan leży.
Wielu radnych jest zdania, że tylko aplikacja na telefony komórkowe ma sens. Chcą popracować nad usprawnieniem komunikacji.
Czytaj na plus.pomorska.pl:
Strażacy ochotnicy: - Nowe zasady finansowania, to działania polityczne
Meblarzom w regionie nie płacą. To i oni przestają! [infografika]
Tajni agenci demonstracyjnie filmowali protesty KOD. Także w regionie
Skutki nawałnicy w Kujawsko-Pomorskiem. Prace trwają - konferencja z 21 sierpnia 2017.