Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po prostu Gajos

Marek Antoniewicz
Czwórka jest w życiu Janusza Gajosa najwyraźniej liczbą magiczną. Do szkoły aktorskiej dostał się za czwartym razem. Na czwartym roku zagrał Janka Kosa. I wreszcie czwarta z kolei żona okazała się być tą, na którą czekał całe życie.

     Ostatnio okazało się, że te czwórki tworzą określoną sumę i dają 40 lat pracy w zawodzie, który to jubileusz znakomity aktor świętował na deskach Teatru Narodowego premierą sztuki "Władza" Nicka Deara.
     Pierwszy pancerny PRL-u
     
Dziś nie ma już najmniejszych wątpliwości, że Janusz Gajos jest wybitnym aktorem teatralnym, filmowym i kabaretowym. W jego karierze nie brak jednak zaskakujących zwrotów. Rola w serialu "Czterej pancerni i pies przyniosła mu pozycję "podwórkowego idola, od której długo nie mógł uciec. Trudno było mu odkleić się od etykietki z napisem "Janek Kos . Po wielu latach śmieje się, iż życie nauczyło go, że pieszczoty bywają niebezpieczne i dlatego... trzeba uważać.
     Do pozycji wybitnego aktora doszedł - jakkolwiek nie patrzeć - drogą okrężną. Tym samym złamał utrwalone w Polsce wyobrażenia na temat kariery aktorskiej. - Był okres, kiedy z powodu popularności, która na mnie spadła, poczułem się kimś lepszym od innych, kimś, komu się więcej od życia należy - _powiedział Gajos przed laty na łamach miesięcznika "Film . - _Ale miałem wówczas tylko trochę ponad dwadzieścia lat i byłem po prostu szczenięco głupi. A z drugiej strony był niepokój, że wikłam się w jakąś absurdalną sytuację. Zamiast grać wielkie romantyczne role, o jakich marzyłem, jeździłem po kraju jako "pierwszy pancerny PRL-u. Instynkt mi podpowiadał, że to nie może się dobrze skończyć, ale zlekceważyłem ostrzeżenie. Bardzo przeżywałem to, że nikt mnie nie traktuje poważnie jako aktora. Bałem się, że pewnego dnia wybór zawodu, czyli całe moje życie, trzeba będzie uznać za wielką pomyłkę i znajdę się w ślepym zaułku. Starałem się walczyć, wykorzystywać różne okazje.
     Era Gajosa
     
Dopiero po kilkunastu latach od "Czterech pancernych przyciągnął uwagę krytyki i publiczności. Za wstrząsającą rolę w "Wahadełku Filipa Bajona został nagrodzony na VIII Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Od tamtej pory datuje się "era Gajosa w polskim kinie. Nie sposób nie pamiętać takich jego ról, jak choćby w czwartej części "Dekalogu Krzysztofa Kieślowskiego, "Łagodnej Mariusza Trelińskiego, "Ucieczce z kina Wolność Wojciecha Marczewskiego czy w "Żółtym szaliku" Janusza Morgensterna.
     Po wielu latach zrezygnował z etatu w stołecznym Teatrze Powszechnym, gdzie zagrał wiele wspaniałych ról, m.in. w "Ożenku", "Mszy za miasto Arras" i "Makbecie". Przez pewien czas występował gościnnie na kilku warszawskich scenach. Ale aktor, który mówi, że teatr jest jego domem, nie zniósł takiej "bezdomności". Związał się z Teatrem Narodowym, który być może dzięki takim ludziom w zespole, jak Janusz Gajos, odzyska pełne prawo do swej nazwy.
     Ożenek wskazany po czterdziestce
     
Z perspektywy czasu Janusz Gajos ocenia, że byłoby znacznie lepiej, gdyby wszyscy mężczyźni żenili się dopiero po czterdziestce. - Wtedy ma się już za sobą ładny kawałek życia i nie odrzuca się tak łatwo czegoś, na czym powinno człowiekowi zależeć... _Słowem, nie odrzuca się miłości...
     _Elżbietę Brożek, swoją czwartą żonę, poznał przez przypadek. Pracowała wtedy w Domu Kultury w Krakowie. Za punkt honoru wzięła sobie, że zorganizuje spotkanie z wielkim aktorem Januszem Gajosem... Szkopuł tkwił w tym, że gwiazdor nie lubił spotkań z publicznością. Traf jednak sprawił, że przyjechał akurat na Dni Krakowa ze sztuką "Baal. Jest więc okazja, żeby przekonać go osobiście! - wymyśliła sobie obecna pani Gajosowa.
     Właściwie już od pierwszej chwili ujęła aktora całą sobą. Ale i tak propozycję spotkania w domu kultury odrzucił. Nie mógł przecież wyrzec się swojej zasady. Za to zaprosił Elżbietę na kolację... I od razu jej wyznał, że jest świeżo po trzecim rozwodzie. W każdym razie Elżbieta tak mu się spodobała, że następnego dnia zadzwonił do niej z Warszawy. Koniecznie chciał ją widzieć! Dwa tygodnie później przyjechała do stolicy, żeby zobaczyć go w nowym spektaklu.
     Wkrótce upłynie 15 lat od czasu, kiedy się pobrali. Dziś oboje zgodnie uważają, że miłość najgłębiej przeżywa się w wieku dojrzałym. Po prostu bardziej się ją wtedy docenia... I chętniej idzie na kompromisy... Wszak związek zodiakalnej Wagi (Janusz) z Baranem (Elżbieta) wymaga - przynajmniej według gwiazd - umiejętności pójścia niekiedy na ustępstwa.
     Dom na Zaciszu
     
I on, i ona mają dorosłe już dzieci z poprzednich małżeństw. Elżbieta - Ryszarda, Janusz - Agatę. Udało im się wspólnie stworzyć szczęśliwą rodzinę.
     Janusz Gajos niczym lew broni swojej prywatności. Dzielnie pomaga mu w tym Elżbieta, która odbiera wszystkie telefony i decyduje o tym, kto może rozmawiać z jej wspaniałym mężem. Ustala również terminy jego spotkań oraz negocjuje warunki pracy i wysokość honorariów. Pełni więc rolę agenta i menedżera Janusza Gajosa. A mąż jest jej wdzięczny, że chroni go przed światem zewnętrznym.
     Janusza i Elżbiety Gajosów nie spotyka się na wystawnych bankietach. Oboje nie przepadają za życiem towarzyskim. Zdecydowanie bardziej wolą towarzystwo własne, a także spotkania w niewielkim kręgu przyjaciół.
     Aktor przepada za swoim domem na Zaciszu - może dlatego, że długo nie mógł doczekać się własnego kąta? Najlepiej czuje się w pokoju na strychu - ma tam spokój, którego tak bardzo potrzebuje, by dobrze wykonywać swój zawód. Elżbieta to szanuje. Nie obciąża go też zmywaniem naczyń, sprzątaniem czy robieniem zakupów. Dogadali się, że to jej "działka. On, w zamian, swoich zawodowych problemów nie przenosi na dom...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska