W poniedziałek około godz. 5.50 patrol policji podjął interwencję dotyczącą pobicia i - jak się później okazało - usiłowania zgwałcenia 23-letniej studentki szkoły filmowej. Dziewczyna opisała interwencję w mediach społecznościowych skarżąc się, że policja nieodpowiednio się do niej zwracała.
Zdaniem studentki policjant miał krzyczeć na nią i sugerować by „nie robiła scen” . Policja twierdzi, że takie słowa nie padły, choć patrolujący mogli podnieść głos, by dotrzeć do roztrzęsionej kobiety.
Sprawę mogłyby łatwo wyjaśnić kamerki. Pod koniec stycznia łódzcy policjanci zostali wyposażeni w tzw. kamery nasobne. To urządzenia wieszane na mundurze i umożliwiające rejestrację interwencji.
Łódzka policja ma 293 takie kamerki, kosztowały 1,7 mln zł. Trafiły do drogówki oraz policyjnych patroli. Kamery w czasie służby czuwają, gdy policjanci podejmują interwencję, włączają zapis.
"Policjanci nie zgłaszali wcześniej problemów z kamerami"
Tymczasem w przypadku poniedziałkowej interwencji obie kamery nie zadziałały. Jak to możliwe? Policjanci tłumaczyli, że wyczerpały się baterie. - Z relacji policjantów wynika, w momencie gdy zauważyli spadający poziom baterii, podjęli próbę doładowania ich na zmianę w samochodowej ładowarce. Próby się nie udały - informuje mł. insp. Joanna Kącka, rzeczniczka prasowa KWP w Łodzi.
Policjanci pracowali od godz. 19. To była 11 godzina ich pracy. Wcześniej mieli nie mieć problemów z kamerami. Podejmowali wcześniej dwie interwencje, ostatnią około godz. 1.20 obie dobrze się nagrały.
- To kamery przypisane do konkretnego policjanta. Wcześniej ta załoga nie zgłaszała problemów dotyczących kamer - mówi mł. insp. Kącka.
Kamery do łódzkiej polcji dostarczyła firma Enigma SOI. Od grudnia w całym kraju dostarczyła policji 2110 kamer z ładowarkami samochodowymi i stacjonarnymi. Zdaniem firmy kamery mają działać i nagrywać co najmniej 10 godzin.
- Do tej pory nie było ani jednego zgłoszenia które dotyczyłoby problemów z ładowaniem ani problemów z dotrzymaniem 10 godzin nieprzerwanej pracy kamery - informuje Ewa Kaźmierska, dyrektor marketingu Enigmy.
Ze specyfikacji jaką posiada policja wynika nawet, że kamery powinny czuwać 24 godziny, a nagrywać ciągiem co najmniej 10 godzin.
- Do dej pory nie docierały do nas informacje, żeby kamery się rozładowywały - informuje kom. Marcin Fieduko-wicz, rzecznik prasowy KM Policji w Łodzi. - Szacujemy, że powinny nagrywać 10 godzin w wysokiej jakości i 12 godzin w jakości zwykłej - dodaje.
Łódzka policja nagrywa w jakości wysokiej, ale to i tak nie tłumaczy, czemu kamery nie zadziałały. Nie było też silnego mrozu, który mógłby utrudnić pracę baterii. Dlatego sprawę będzie badać zarówno policja jak i prokuratura.
W ciągu miesiąca kamery nagrały w Łodzi 1834i interwencje. Raz były wykorzystywane do rozpatrzenia skargi na działanie pa trolu drogówki. Kamera pomogła rozstrzygnąć spór wykazując rację policji.
Z prawie 300 urządzeń policja dopatrzyła się usterek w siedmiu egzemplarzach ( wliczając dwie kamery z poniedziałkowej interwencji). Wśród stwierdzonych nieprawidłowości były np. problemy z komunikatami dźwiękowymi. Kamery te będą odesłane do producenta celem naprawy lub wymiany w ramach trwającej wciąż dwuletniej gwarancji.
Jednak generalnie policja jest z nowych urządzeń zadowolona.
- To pierwszy miesiąc użytkowania kamer - podkreśla mł.insp. Kącka. - Na razie traktujemy to jako fazę testów, absolutnie nie negujemy jakości i użyteczności tych urządzeń - dodaje.
Sprawę kamer będzie też wyjaśniać prokuratura. Sprawdza ona, czy policjanci podczas interwencji zachowali się prawidłowo i dlaczego oba urzadzenia jednocześnie nie zadziałały.
- Trwają ustalenia, dlaczego tak się stało, czy wpływ na to miał czynnik ludzki, czy też było to konsekwencją wadliwej pracy sprzętu - mówi prokurator Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.